Bez konkretów w sprawie gazu łupkowego na unijnym szczycie w Brukseli. Nie będzie ani poparcia ani potępienia - mówi wysoki rangą dyplomata odpowiadając na pytania o szczegóły debaty. Jutro na kilka godzin do belgijskiej stolicy zjeżdżają europejscy przywódcy, by rozmawiać między innymi o sprawach energetycznych.

Gaz łupkowy wywołuje w Unii kontrowersje i ożywione dyskusje. Są kraje, jak Polska, które wiążą z nim nadzieje i takie, jak Francja, które zakazały wydobywania ze względu na używane do tego chemikalia i ich szkodliwy wpływ na środowisko, oraz wody gruntowe.

Wysoki rangą unijny dyplomata powiedział, że dyskusja na szczycie nie przesądzi o przyszłości gazu łupkowego. Dodał, że w kwestiach energetycznych każdy kraj podejmuje suwerenne decyzje.

W projekcie wniosków na szczyt mowa jest o konieczności rozwoju rodzimych źródeł energii, nie precyzując jakich, ale można się domyślać, że chodzi między innymi o gaz łupkowy czy węgiel. W dokumencie zapisano też, że Komisja Europejska ma przygotować strategię dotycząca rodzimych źródeł energii.

A zatem ci, którzy doszukują się zamachu Brukseli na gaz łupkowy, w projekcie wniosków na szczyt potwierdzenia dla tej tezy nie znajdą. Co oczywiście nie oznacza, że Komisja przestanie się łupkami interesować. Wiadomo bowiem, że ma zamiar do końca roku przygotować unijne przepisy w tej sprawie, choć nie jest jasne na ile będą one rygorystyczne, jeśli chodzi o kwestie środowiskowe.