W sytuacji, którą obecnie mamy w Polsce, gospodarstwa domowe są po części chronione przez Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdza zaproponowane przez koncerny energetyczne stawki za energię na dany rok. W momencie uwolnienia rynku, ten mechanizm po prostu zniknie, a sprzedawcy energii sami będą ustalać ceny dla poszczególnego odbiorcy indywidualnego.
Jak wówczas może zmienić się cena energii?
Wszyscy specjaliści zgodnie potwierdzają, że ceny energii po uwolnieniu rynku dla gospodarstw domowych wzrosną. Dlaczego? Bo to doskonała okazja do zwiększenia przychodów. Po uwolnieniu rynku dla klientów instytucjonalnych cena energii wzrosła o 30 proc. Według Mariusza Kuskowskiego, Dyrektora Zarządzającego firmy Nowa Energia, w przypadku gospodarstw domowych skok cenowy będzie rozłożony. Oznacza to, że w danym roku cena energii wzrośnie, o 7-8 proc., co stanowi około 22,8 złotych.
Co tak naprawdę wpłynie na podwyżkę ceny?
Uwolnienie rynku energii dla gospodarstw domowych będzie wiązało się ze zwiększonymi nakładami na działania marketingowe ze strony koncernów. Ich celem będzie pozyskanie jak największej liczby klientów. Jest to o tyle ważne, gdyż opłacalność sprzedaży energii dla klientów indywidualnych jest możliwa w przypadku, gdy ich liczba jest bardzo duża. Poniesione w ten sposób koszty będę rekompensowane podwyżkami cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Mniejsze firmy, tzw. sprzedawcy niezależni, nie generują tak dużych kosztów, przez co ich oferta cenowa będzie z pewnością atrakcyjniejsza.
Mariusz Kuskowski wskazuje, że – ceny oferowane przez sprzedawców niezależnych również mogą ulec zmianie. W tym wypadku zmiana spowodowana będzie wyłącznie wyższymi cenami energii na giełdzie. – Ewentualny wzrost, nigdy nie będzie jednak tak duży jak u sprzedawcy z urzędu – dodaje Kuskowski. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na zmianę ceny jest również sytuacja w obszarze produkcji i zapotrzebowania rynku na energię elektryczną. Brak inwestycji w nowe elektrownie i bloki energetyczne przy jednoczesnym zwiększeniu zapotrzebowania na energię skutkuje wzrostem ceny i zwiększeniem marży koncernów.
Znaczący wzrost cen energii to jedna z głównych obaw Urzędu Regulacji Energetyki, który przesunął termin uwolnienia rynku, właśnie w obawie przez podwyżką. Wyższe ceny, mogą szczególnie dotknąć uboższych obywateli, czyli tzw. odbiorców wrażliwych. Zgodnie z propozycją urzędu rachunki odbiorców wrażliwych społecznie zostaną pomniejszone o kwotę ryczałtu, ustalanego na podstawie zużycia prądu i liczby osób w gospodarstwie domowym. Bonifikata taka ma wynieść nie więcej niż 30 proc. W zamian za zastosowanie tej ulgi sprzedawcy mieliby uzyskać rekompensatę od Państwa. Wprowadzenie tych regulacji jest jednym z najwrażliwszych problemów związanych z uwolnieniem rynku energii.
Czy są inne rozwiązania?
Patrząc na kraje takie, jak Wielka Brytania i Norwegia czy cała Skandynawia, można stwierdzić ze pełna liberalizacja rynku to najlepsze rozwiązanie. W Norwegii, która uważana jest za idealny przykład funkcjonowania wolnego rynku energii, istnieje ponad 200 podmiotów sprzedających energię elektryczną oraz gaz. Dzięki temu, każda firma i każde gospodarstwo domowe ma możliwość wyboru dostawcy. Nie istnieją regulacje państwowe, dzięki czemu możliwe jest realne obniżanie kosztów energii.
Obecnie na polskim rynku jedyną możliwością skutecznego obniżenia rachunków za energię jest zmiana sprzedawcy oraz optymalizacja zużycia energii. Po uwolnieniu niezależni sprzedawcy zyskają jeszcze większą rolę. Jeżeli koncerny nie obniżą cen dla gospodarstw, to te naturalnie jeszcze bardziej zaczną szukać oszczędności. Dodatkowo, otwarcie tak ogromnego rynku zwiększy konkurencję pomiędzy firmami. Czy spowoduje to taki skutek, jak w Norwegii ? Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero za jakiś czas.