Na Bałtyku do 2030 r. można wybudować elektrownie wiatrowe o łącznej mocy od 6 tys. MW do 10 tys. MW – ocenia Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Zdaniem Jarosława Polego, eksperta PSEW, pierwsza morska farma wiatrowa o mocy kilkuset megawatów ma jednak szansę powstać najwcześniej w 2019 r.
Do stawiania morskich farm wiatrowych szykują się PGE (ma koncesje dla 3,5 tys. MW), kontrolowana przez Jana Kulczyka Polenergia (2,7 tys. MW) oraz Orlen (1,2 tys. MW). Mniejszym graczem jest belgijska firma Deme (ok. 200 MW).
Jak policzyło PSEW, dzięki budowie 6 tys. MW mocy w elektrowniach wiatrowych przez polską gospodarkę może przepłynąć 21 mld euro.
– Szacunki pokazują, że na miejscu zwykle zostaje ok. 40 proc. tej kwoty. Z zamówień skorzystają porty, firmy, dostawcy sprzętu budowlanego i cała lokalna społeczność. Nawet rybacy, którzy mogą znaleźć dodatkowe zlecenia przy obsłudze projektów – mówi Jarosław Pole. Oznacza to, że w Polsce ma szansę zostać 9 mld euro, czyli ok. 36 mld zł.
By budowa wiatraków w ogóle ruszyła, konieczne będą zmiany w prawie, m.in. przepisów morskich oraz środowiskowych. Od ubiegłego roku obowiązuje nowa ustawa o obszarach morskich, umożliwiająca wydawanie pozwoleń dla farm wiatrowych na morzu.
Kluczowy dla inwestycji jest ostateczny kształt ustawy o odnawialnych źródłach energetyki, nad którą prace właśnie zakończyło Ministerstwo Gospodarki. Tu pojawia się element ryzyka. Branża wskazuje, że zakładane stopniowe obniżanie wsparcia burzy stabilność biznesu i może być przeszkodą w rozpoczęciu kosztownej budowy elektrowni. Postawienie 1 MW mocy na morzu to koszt 3 – 3,5 mln euro, ponad dwa razy więcej niż w oparciu o węgiej.
Resort podkreśla, że celem nowej ustawy jest obcięcie subsydiowania zielonej energii. Grzegorz Szymczak, przedstawiciel portugalskiej spółki EDP Renewables w Polsce, przyznaje, że część krajów powoli ogranicza wsparcie dla OZE, ale zwraca uwagę na odmienną sytuację Polski.
– Niemcy już wybudowali ponad 27 GW energii wiatrowej i nie potrzebują na razie więcej. Podobnie jest w innych krajach europejskich. Stąd obcięcie wsparcia. Polska jest natomiast w przededniu deficytu energii. Mamy problemy z budową elektrowni węglowych, stawianie jądrówek to proces długofalowy i obarczony dużym ryzykiem, dlaczego nie mielibyśmy mocniej wesprzeć morskiej energetyki wiatrowej? – pyta Szymczak.

700 mln euro może wynieść wartość zamówień z energetyki morskiej dla polskiego przemysłu w latach 2018 – 2025

9 tys. - prognozowana liczba nowych miejsc pracy w sektorze morskiej energetyki wiatrowej w Polsce