Przemysł liczy koszty związane z opłatą mocową. I ostrzega, że zwiększy ona import i zmniejszy inwestycje.
Przedstawiciele biznesu bardzo liczą na ulgi dla największych nabywców energii. Rząd zapewniał, że chciałby je wprowadzić, lecz czeka na zielone światło ze strony Komisji Europejskiej. W efekcie przedsiębiorcy podliczają, ile będzie kosztować ich nowe prawo, które wchodzi w życie już od przyszłego roku. Im bardziej energochłonna branża, tym gorzej – hutnictwo zużywające jeszcze dwa lata temu ok. 6 TWh energii przy utrzymaniu takiego poboru musiałoby zapłacić ok. 200 mln zł.
W przypadku ArcelorMittal Poland, największego w Polsce koncernu hutniczego, opłata na poziomie 33 zł za 1 MWh przy utrzymaniu zużycia z ubiegłych lat oznaczałaby wydatek ok. 70 mln zł rocznie. W rzeczywistości jednak skala ta zapewne znacznie się zmniejszy na skutek wygaszenia wielkiego pieca w Krakowie.
Według wstępnych szacunków ok. 70 mln zł pochłonie również opłata ponoszona przez przemysł cementowy – tam energia elektryczna stanowi ok. 35 proc. całkowitych kosztów. – Odbieramy ogłoszone stawki jako bardzo wysokie, które dodatkowo pogorszą naszą konkurencyjność na sąsiadujących rynkach. Cena energii elektrycznej dla odbiorców przemysłowych w Polsce już dzisiaj o ok. 20–25 proc. wyższa niż u naszych najbliższych sąsiadów i dalsze jej podwyższanie może wpłynąć na decyzje w sprawie nowych inwestycji w branży cementowej – przyznaje prof. Jan Deja, dyrektor biura Stowarzyszenia Producentów Cementu.
W przypadku Lafarge wzrost kosztów wyniesie ok. 10 proc. – co oznacza kilkanaście milionów złotych. – Już od kilku lat Polska ma jedne z najwyższych cen energii w Europie, a do tego dochodzą rosnące koszty zakupu praw do emisji CO2. Te składowe mogą stanowić prawie 50 proc. kosztów naszej produkcji. Im droższa energia, tym większe wyzwanie dla utrzymania długoterminowej rentowności – rośnie zagrożenie importem – wskazuje Dawid Robak, dyrektor finansowy i zakupów w Lafarge.
Przedsiębiorcy wskazują, że choć o opłacie mówiło się od dawna, to decyzja była podjęta zbyt późno. – Nikt z przedsiębiorców do końca nie wiedział, czy będzie wprowadzona w 2021 r., a jeśli w ogóle, to stawki w jakich wysokościach oraz strefach czasowych będą obowiązywały. Decyzja została opublikowana na stronie URE 30 listopada i właściwie nie ma możliwości odwołania się od niej. W celu ograniczenia wzrostu kosztów z tego tytułu, znając godziny szczytu, w których będą naliczane opłaty, jesteśmy zmuszeni wprowadzić istotne zmiany w organizacji całego procesu produkcyjnego – przyznaje Piotr Kucharski, dyrektor generalny ds. produkcji w Ceramice Paradyż, dla której opłata mocowa będzie oznaczać koszty rzędu 5 mln zł rocznie.
Ciężar poniesie też branża chemiczna – w przypadku Ciechu ma to być ok. 10 mln zł rocznie. – Wpływa to na obniżenie naszej konkurencyjności oraz zmniejsza środki, jakie moglibyśmy przeznaczyć na modernizację instalacji oraz na transformację energetyczną – przyznaje rzecznik grupy Mirosław Kuk.
Skutki odczuje też przemysł motoryzacyjny – fabryka Mercedesa w Jaworze zapłaci za prąd o 3 mln zł więcej w przyszłym roku. A że planuje zwiększać produkcję, to w kolejnych latach liczby te będą jeszcze większe. – Bezdyskusyjnie czyni to nasz kraj mniej konkurencyjnym przy rozważaniach dotyczących dalszych inwestycji czy relokacji produkcji do Polski. Jest też niemiłym zaskoczeniem dla naszych udziałowców – mówi dr Ewa Łabno-Falęcka, dyrektor ds. komunikacji i relacji zewnętrznych w Mercedes-Benz Polska.
W efekcie część przedsiębiorstw podniesie ceny swoich produktów, ale niektóre nie będą w stanie tego zrobić ze względu na strukturę rynku. – Ceny papieru determinowane są globalnie: stąd realny scenariusz zalewu papieru lub jego wyrobów do Polski z rynków krajów trzecich – tłumaczy Janusz Turski, dyrektor generalny Stowarzyszenia Papierników Polskich.