Ustawa wejdzie w życie 1 października 2020 r., a przepis zmieniający definicję drewna energetycznego ma obowiązywać do końca 2021 r. Czasowa definicja mówi, że za drewno energetyczne uznaje się np.: surowiec drzewny niebędący drewnem tartacznym i skrawanym, stanowiącym dłużyce, kłody tartaczne i skrawane, produkty uboczne będące efektem przetworzenia surowca drzewnego itd.
Jak podkreśliła Kancelaria Prezydenta, celem ustawy jest „wprowadzenie rozwiązania zapewniającego ciągłość zrównoważonej gospodarki leśnej na czas trwania stanu epidemii COVID-19 oraz po tym stanie”.
Według rządu, który projekt zgłosił, nowe prawo ma pozwolić zagospodarować zalegające w lasach drewno, które z powodu koronawirusa nie zostało odebrane przez przemysł drzewny. Według wyliczeń resortu środowiska to ok. 2 mln m sześc. drewna. Ministerstwo dodawało, że zapas drewna, jaki mają teraz leśnicy, nie pozwala im prowadzić np. zadań ochronnych w lasach. Według rządu, do energetyki na cele wytwarzania energii elektrycznej trafi drewno niepełnowartościowe.
Według przeciwników ustawy, może ona dać zielone światło do większej wycinki drzew.