Wyjęcie aktywów węglowych odblokowałoby zdolności inwestycyjne producentów prądu – uważają eksperci.
W poniedziałkowym wywiadzie dla DGP Jacek Sasin, szef resortu aktywów państwowych, powiedział, że widzi konieczność dalszych działań konsolidacyjnych w energetyce. – Teraz mamy cztery spółki energetyczne. Po co? – pytał. Podkreślił, że energetyka, nad którą objął bezpośredni nadzór, to w tej chwili najważniejszy obszar jego resortu, bo tu są największe wyzwania.
– Możliwości finansowe państwowej energetyki się wyczerpują. W latach 2014––2018 łączny wynik EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) PGE, Tauronu, Enei i Energi zmalał z 15 do 14 mld zł, a skumulowane zadłużenie netto wzrosło trzykrotnie, do ponad 28 mld zł – mówi Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych w Polityce Insight. To może ograniczyć strumień pieniędzy płynący z rynku do firm energetycznych.
– A potrzeby związane z inwestycjami w nowe elektrownie generują ogromne zapotrzebowanie na gotówkę. Z tego powodu dyskusja o przebudowie sektora energetycznego w Polsce jest nieunikniona. Warto ją rozpocząć od sektora wytwarzania, który ze względu na zależność od węgla blokuje transformację – zaznacza Tomaszewski. – Dobrym punktem wyjścia jest skorzystanie z doświadczeń górnictwa i utworzenie Spółki Restrukturyzacji Elektrowni. Podmiot przejmowałby stare bloki na węgiel, które jeszcze przez pewien czas będą potrzebne do stabilnego zasilania kraju w prąd, z zamiarem przygotowania ich do zamknięcia. Odblokowałoby to możliwości finansowe energetyki i umożliwiło szybszą i bardziej efektywną transformację – dodaje ekspert.
Za utworzeniem „schyłkowej” spółki energetyki węglowej opowiada się też Aleksander Śniegocki z WiseEuropa. – Powstaje pytanie, czy konsolidacja lub też restrukturyzacja będzie służyć temu, żeby dłużej opierać się trendowi wychodzenia z węgla, czy faktycznie chodzi o poukładanie na nowo potencjału spółek – mówi. – W takim wariancie rozsądnie by było przy okazji restrukturyzacji oddzielić aktywa bardziej przyszłościowe od tych, których wartość będzie wygasać – dodaje rozmówca DGP.
Według niego wydzielona spółka z aktywami węglowymi mogłaby jeszcze dostawać dopłaty z rynku mocy. W pozostałych „odciążonych” spółkach znajdowałyby się m.in. aktywa nisko- i zeroemisyjne. Śniegocki zwraca uwagę, że w tym segmencie PGE odnotowała ostatnio dobre wyniki.
W opinii eksperta nie byłoby dobrym pomysłem łączenie spółek ze zdrowymi aktywami z tymi, które mają niskodochodowe elektrownie węglowe i kopalnie, bo w ten sposób rośnie pokusa przedłużania życia nierentownych aktywów. Śniegocki podaje przykład Tauronu: kilka lat temu przejął on kopalnię Brzeszcze, która od tego czasu znacznie obciąża jego wyniki finansowe.
Również Łukasz Batory, partner w kancelarii Banasik Woźniak i Wspólnicy, widzi sens pomysłu oddzielnej spółki w energetyce z aktywami węglowymi. Podkreśla jednak, że dla branży największym wyzwaniem są inwestycje związane z obniżaniem emisji gazów cieplarnianych, rozwojem odnawialnych źródeł energii czy wdrażaniem atomu. Jego zdaniem dobrym wyjściem byłoby tworzenie dużych koncernów multienergetycznych, jak w przypadku planowanego przejęcia Energi przez Orlen. W tym modelu duże rentowne spółki mogłyby przejmować te z aktywami gorszej jakości.
– Obecnie funkcjonujące cztery spółki energetyczne są za małe, by samodzielnie udźwignąć duże inwestycje. Pokazał to już projekt Ostrołęki C, w który musiały się zaangażować dwie grupy: Energa i Enea – wskazuje Batory. Według niego spółką z potencjałem jest KGHM. Mógłby on przejąć np. Tauron, choć ta firma mogłaby też trafić pod skrzydła PGNiG lub PGE. A ta ostatnia grupa mogłaby też przejąć np. Eneę. – Wśród spółek z sektora Polska Grupa Energetyczna jest głównym kandydatem do przejęć – zaznacza Batory.
Jeszcze w lutym PGE może mieć nowy zarząd. Na początku miesiąca rozpisano nowy konkurs, w którym od kandydatów na wiceprezesa ds. operacyjnych wymaga się doświadczenia w planowaniu i wdrażaniu projektów inwestycyjnych i restrukturyzacyjnych. Zdaniem ekspertów może to zapowiadać zmiany wewnątrz grupy, ale też przejęcia.