Specustawa górnicza, którą proponują posłowie Prawa i Sprawiedliwości, może spowodować, że ani gminy, ani mieszkańcy nie będą mieli nic do powiedzenia w kwestii lokalizacji kopalni. Decyzje zapadną poza ich plecami – wskazują eksperci.
Dziennik Gazeta Prawna

Ostatnie słowo ma mieć minister środowiska

Złożony niedawno do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji prawa geologicznego i górniczego (druk sejmowy nr 3818) zmierza do stworzenia pod rozwój kopalnii węgla kamiennego i brunatnego tzw. obszarów specjalnego przeznaczenia To swego rodzaju specustawa, która ma ułatwić inwestowanie w tę branżę, czyli bez zbędnych formalności administracyjnych i poza dokumentami planistycznymi gminy. I projektodawcy wcale tego nie ukrywają. W uzasadnieniu piszą wprost, że celem nowych przepisów jest usunięcie przeszkód prawnych komplikujących poszczególne etapy działalności wydobywczej. Ich zdaniem zaproponowane zmiany wychodzą naprzeciw postulatom przedsiębiorstw (głównie państwowych), bo dzięki preferencjom zawartym w ustawie „możliwe będzie szybsze i sprawne prowadzenie postępowań administracyjnych”. Przekonują, że ma to podstawowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. „Wdrożenie w życie przedstawionych niniejszym projektem zmian (...) doprowadzi do zmniejszenia ponoszonego przez przedsiębiorców ryzyka inwestycyjnego związanego z wydobywaniem węgla kamiennego lub węgla brunatnego ze wskazanych złóż” – uzasadniają. Przy czym istotnym jest, że zmiana ta dotyczy wyłącznie złóż węgla kamiennego lub węgla brunatnego o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Co to dokładnie oznacza? Tego jeszcze nie wiadomo – katalog takich złóż ma być bowiem przygotowany przez rząd w osobnym rozporządzeniu.
DGP
To przewiduje projekt
• Wprowadzenie obszarów specjalnego przeznaczenia pod inwestycje związane z wydobywaniem węgla kamiennego lub brunatnego ze złóż o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej.
• Odrębne postępowania mające na celu wydanie decyzji o utworzeniu takiego obszaru specjalnego przeznaczenia. Przy czym decyzja o utworzeniu obszaru specjalnego ma nie rodzić praw do terenu ani nie naruszać prawa własności oraz uprawnień osób trzecich.
• Przepisy stanowiące, że do czasu wprowadzenia obszaru specjalnego przeznaczenia do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nie byłby stosowany miejscowy plan zagospodarowania lub studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy – w zakresie, w jakim dokumenty te byłyby sprzeczne z decyzją o utworzeniu obszaru.
• Wydanie przez rząd rozporządzenia katalogu złóż o strategicznym znaczeniu.
• Przyspieszenie postępowań administracyjnych zmierzające do uzyskania koncesji na wydobycie węgla (z ok. 1–2 miesięcy do 21 dni).
• Przepisy, zgodnie z którymi przeszkody do utworzenia obszaru specjalnego przeznaczenia nie będzie stanowić ani nieuregulowany stan prawny nieruchomości, ani brak danych w katastrze nieruchomości.
• Możliwość żądania odszkodowań, jeśli ustanowienie specjalnego obszaru będzie się łączyło ze zmianą korzystania z nieruchomości lub jej części albo spowoduje obniżenie jej wartości.
I choć ani Ministerstwo Energii, ani resort środowiska na razie nie zabierają w tej sprawie oficjalnego stanowiska (otrzymaliśmy od nich jedynie zdawkowe informacje, że jest to projekt poselski, w którego opracowaniu nie brały udziału), to wiceministrer energii Adam Gawęda ujawnił niedawno nieco szczegółów. Otóż 25 września podczas oficjalnego otwarcia nowo budowanej kopalni Bzie-Dębina w Jastrzębiu-Zdroju powiedział, że zanim zostanie wydane rozporządzenie z katalogiem lokalizacji, odbędzie się przegląd złóż, który wskaże, które z nich mogłoby być potraktowane jako podstawowe w rozumieniu polityki energetyczno-surowcowej państwa. – Obecnie można wskazać na dwa, trzy złoża, które mogłyby być objęte ustawą – mówił wiceminister. W tym kontekście wymienił złoża węgla brunatnego Złoczew w okolicy Bełchatowa, w którym ma być ok. 485 mln ton węgla brunatnego (eksploatacji tej odkrywki sprzeciwiają się lokalni rolnicy i ekolodzy), oraz węgla kamiennego Chełm II na Lubelszczyźnie. To drugie jest szacowane na ok. 300 mln ton, na jego rozpoznanie Jastrzębska Spółka Węglowa uzyskała we wrześniu koncesję od ministra środowiska. Zdaniem wiceministra Gawędy na Lubelszczyźnie możliwe jest wydobycie na poziomie 8–10 mln ton węgla rocznie z jednej kopalni, co zalicza je potencjalnie do złóż strategicznych. Czy nowela będzie miała zastosowanie do złóż węgla brunatnego w okolicach Poznania, gdzie od lat trwają batalie między rolnikami, organizacjami ekologicznymi a zwolennikami zagospodarowania złóż? Albo do złóż na Śląsku? W tym drugim przypadku przeciw budowie kopalni węgla kamiennego od ponad roku protestują mieszkańcy dziewięciotysięcznego Imielina, którzy obawiają się m.in. degradacji środowiska naturalnego i zniszczeń górniczych. Tymczasem według przedstawicieli JST i ekologów wcale nie jest to wykluczone, że specustawa da zielone światło dla takich inwestycji. – Przecież taka specustawa może być stosowana wszędzie. Wystarczy wpisać do rozporządzenia dowolną lokalizację – stwierdza Jan Ruszkowski ze Związku Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć, który apeluje do posłów o odrzucenie projektu.





DGP
DGP
DGP