"Cieszymy się, że sąd europejski rozstrzygnął tę sprawę w ten sposób. Utrzymuje to na dosyć wysokim poziomie nasze bezpieczeństwo energetyczne i Ukrainy, ale także Litwy, Łotwy i Estonii. To jest bardzo ważna decyzja sądu europejskiego, która rozstrzyga na korzyść interesów państw europejskich" - powiedział we wtorek dziennikarzom szef resortu energii.
Tchórzewski argumentował, że wcześniejsza decyzja Komisji Europejskiej na rzecz Gazpromu była niekorzystna zarówno dla Polski, jak i Ukrainy oraz całej UE. "Ta decyzja zarówno dla UE była niekorzystna, ale także szczególnie jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne była niekorzystna dla Polski i Ukrainy, ponieważ umożliwiała w takiej sytuacji całkowite wyłączenie gazociągu ukraińskiego, więc stawiała bezpieczeństwo energetyczne i Ukrainy, ale także Polski pod dużym znakiem zapytania" - ocenił.
W komunikacie resortu minister dodał, że korzystny dla Polski wyrok Sądu Unii Europejskiej to lekcja dla tych, którzy sądzą, że mogą działać na europejskim rynku energetycznym, bez przestrzegania jego zasad.
ME przypomniało w komunikacie, że gazociąg OPAL (o rocznej przepustowości 36 mld m sześc. gazu) stanowi lądowe przedłużenie gazociągu Nord Stream I na terytorium Niemiec, wzdłuż naszej zachodniej granicy. Umożliwia on rozpływ gazu w kierunku południowym, sięgając do granicy z Czechami.
"W 2009 r. operator tego gazociągu uzyskał od niemieckiego regulatora (BNetzA) wyłączenie spod działania zasady dostępu stron trzecich (TPA) do wysokości 50 proc., a 28 października 2016 r. Komisja Europejska zmieniła uprzednią decyzję umożliwiając spółce Gazprom oraz podmiotom powiązanym z tą spółką na korzystanie nawet ze 100 proc. przepustowości gazociągu OPAL" - podano.
"Rząd Polski, nie chcąc dopuścić do wzmocnienia dominującej pozycji Gazpromu na rynku dostaw gazu, szczególnie w Europie Środkowej i Wschodniej, 16 grudnia 2016 r. złożył do Sądu Unii Europejskiej skargę na decyzję KE, żądając jej uchylenia. Polskę w postępowaniu poparło dwóch interwenientów: Litwa i Łotwa, a po stronie Komisji interweniowały Niemcy" - zaznaczono w komunikacie.
Zdaniem ministra Tchórzewskiego "decyzja Sądu UE jest dowodem na zasadność polskich zarzutów i skuteczność polskiej administracji". "Jestem wdzięczny zespołowi Ministra Spraw Zagranicznych i Ministra Energii, którzy reprezentowali racje Rzeczypospolitej Polskiej w Sądzie. Cieszę się, że racje Polski w tak ważnej instytucji europejskiej są dobrze słyszane" - ocenił cytowany w komunikacie Tchórzewski.
Resort podkreślił, że minister wyraził też uznanie dla rządów Litwy i Łotwy, które poparły nasze zarzuty i współpracowały z nami, stając w obronie solidarności energetycznej i przestrzegania prawa UE.
W komunikacie oceniono, że wyrok Sądu UE ma ogromne znaczenie w perspektywie zbliżającego się zakończenia umowy tranzytowej rosyjskiego gazu przez Ukrainę.
"Ze względu na ograniczoną możliwość wykorzystania gazociągu OPAL Gazprom będzie musiał zmniejszyć wykorzystanie Nord Stream, przez co zapewne nie będzie mógł całkowicie zrezygnować z tranzytu gazu przez Ukrainę i zmuszony będzie do kontynuowania negocjacji trójstronnych z Komisją i Ukrainą" - dodano.
"Wygrana Polski w tej sprawie zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia poważnego kryzysu gazowego na Ukrainie, który mógłby uderzyć też w inne państwa regionu, w tym w Polskę" – skonkludował Tchórzewski.
W listopadzie 2011 r. uruchomiono podmorski gazociąg Nord Stream 1, który po dnie Bałtyku dostarcza rosyjski gaz do Greifswaldu w Niemczech. Stamtąd paliwo jest transportowane gazociągami lądowymi, w tym - liczącym 470 km długości - gazociąiem Opal, który biegnie wzdłuż granicy polsko-niemieckiej do Czech.
Jak wyjaśnia ekspert rynku, prezes instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski w przeciwieństwie do Nord Stream 1, Opal podlega w całej rozciągłości przepisom UE dotyczącym infrastruktury przesyłowej. Oznacza to, że zgodnie z tzw. regułą dostępu stron trzecich, Gazprom miał prawo korzystać jedynie z ok. połowy przepustowości Opalu.
"Ograniczało to możliwość dystrybucji gazu dostarczanego Nord Streamem 1, dlatego już w 2013 r. Gazprom prowadził nieformalne rozmowy Bundesnetzagentur (BNetzA – niemiecki odpowiednik URE) o zwiększeniu dostępnej przepustowości. W 2014 r. po ataku Rosji na Ukrainę rozmowy te zostały zawieszone. Jednak już w 2016 r. niemiecki urząd zgodził się i przyznał rosyjskiej spółce prawo do korzystania z pełnych przepustowości gazociągu Opal. Było to odstępstwo od przepisów unijnych, dlatego rozstrzygnięcie BNetzA musiało zyskać aprobatę Komisji Europejskiej. Ta wydała pozytywną opinię w październiku 2016 r."
Jak przypomina, rozstrzygnięcie Komisji oprotestowały PGNiG i jej niemiecka spółka zależna PST oraz – niezależnie – rządy trzech państw członkowskich, w tym Polski.
Dzisiejszy TSUE wyrok dotyczy właśnie skargi rządowej.