Najpierw ustawowe obostrzenia windowały handel do rekordowych poziomów. Teraz regulacja cen eliminuje uczestników obrotu.
Ubiegły rok był dla Towarowej Giełdy Energii rekordowy – obroty prądem i gazem skoczyły do poziomów nigdy wcześniej niewidzianych. Trzeba jednak pamiętać, że to nie mechanizmy rynkowe, ale nowe przepisy zmusiły głównych sprzedawców energii – państwowe grupy energetyczne, do zwiększonego handlu prądem na giełdzie. – W 2018 r. oblicze krajowego rynku energii zmieniało się parokrotnie, niewątpliwie kluczowe z perspektywy TGE było zwiększenie wysokości obliga giełdowego (czyli ilości energii, jaka obowiązkowo musi przejść przez giełdę – red.), na początku roku do 30 proc., a następnie do 100 proc. – mówi Piotr Zawistowski, prezes TGE. Zarówno w transakcjach bieżących, jak i terminowych energią elektryczną obroty podwoiły się i sięgnęły 226 TWh, czyli dużo więcej, niż wynosi fizyczne zużycie energii w kraju.
Powtórzenie tych wyników będzie trudne, bo regulacja cen prądu dla finalnych odbiorców zaczyna odbijać się na obrocie hurtowym – jego uczestników ubywa.
Regularnie piszemy na łamach DGP, że wyraźnie zmniejsza się liczba sprzedawców energii elektrycznej i gazu. Najbardziej rozgoryczeni gracze w tym biznesie mówią wręcz o końcu rynku energii. – To określenie jest trochę poetyckie – mówi jednak Zawistowski, gdy pytamy o stwierdzenie prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, który tak właśnie komentował skutki tzw. ustawy prądowej, mającej utrzymać ceny dla odbiorców końcowych przed wyborami na poziomie z 2018 r. Szef TGE przyznaje jednak, że liczba uczestników rynku jest mniejsza. – Jeśli ten trend się utrzyma, może się to przełożyć na sytuację w obrocie hurtowym – mówi Zawistowski.
Trudno dziś jednoznacznie przesądzić, jakie będą skutki. Wątpliwości prawne wokół nowych przepisów wciąż nie zostały rozwiane. Również na TGE. W styczniu obroty energią elektryczną były mniejsze niż rok wcześniej, z kolei w lutym – wyższe. Choć regulacja cen na poziomie detalicznym ma na giełdę tylko pośredni wpływ, to spółki energetyczne w związku z niepewnością wstrzymują ofertowanie. Sęk w tym, że ustawa prądowa dotyczy roku 2019, a większość handlu w tym roku to transakcje zawierane na lata następne. Typową reakcją na niepewność jest po prostu brak działania.
Dlatego TGE stara się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom uczestników, którzy we wcześniejszych latach wskazywali, że na giełdzie brakuje płynności, a koszty transakcji są zbyt wysokie. – Po fazie rozmów z członkami giełdy zaoferowaliśmy im kompleksowy program, który jest rozwiązaniem usprawniającym funkcjonowanie prowadzonych przez TGE rynków. Składa się z kilku elementów, m.in. z nowego modelu animacji. Przedstawiliśmy również pilotażowy program pod nazwą „Maker-Taker”, który jest naszą odpowiedzią na bieżącą sytuację na rynku terminowym towarowym, oraz potrzebę zwiększenia płynności instrumentów w naszej ofercie. Ze względu na to, że cały ten zbiór działań zaczął funkcjonować od początku roku, na ocenę jego efektów wolałbym umówić się po pierwszym półroczu 2019 r. – mówi Piotr Zawistowski. Oceniając koszty funkcjonowania na TGE i zabezpieczeń, tłumaczy, że nigdy nie doszło do sytuacji, w której koszty transakcyjne stawiały pod znakiem zapytania opłacalność transakcji zawieranych na TGE.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski w reakcji na ubiegłoroczne wzrosty cen energii na rynku hurtowym zadeklarował, że oczekuje pełnej przejrzystości handlu. – I my tę przejrzystość zapewniamy. Jednocześnie jako platforma obrotu nie ingerujemy w aktywność poszczególnych uczestników. Obecnie widać, że w okresie, gdy drożała energia elektryczna, nastąpił wzrost poziomu cen (indeksów) węgla, które także jako TGE prezentujemy. Można oczywiście dyskutować, na ile wzrost na jednym rynku był skorelowany z tym drugim, jednak my w tej dyskusji chcemy pozostać stroną neutralną – wyjaśnia Zawistowski.
Ubiegły rok był okresem intensywnych prac nad wdrożeniem wszystkich wymogów dyrektywy MIDiD II.
– 20 grudnia 2018 r. złożyliśmy zgodnie z nałożonym na nas obowiązkiem wniosek do Komisji Nadzoru Finansowego o licencję na prowadzenie zorganizowanej platformy obrotu (tzw. OTF) – dodaje prezes TGE. Teraz giełda czeka na odpowiedź KNF. Jej szef przyznaje jednak, że podobnie jak dla giełdy, również dla KNF to zupełnie nowy projekt, bo platform OTF w Europie nie ma zbyt wiele, więc analiza dokumentacji może potrwać. Ale nie ma na razie żadnego zagrożenia, że dojdzie do zaburzenia handlu hurtowego na TGE.
30 proc. o tyle ceny energii na rynku hurtowym były w lutym 2019 r. wyższe niż rok wcześniej
100 proc. taka część prądu wytwarzanego w Polsce powinna trafiać na TGE
0 proc. powinien wynieść tegoroczny wzrost cen prądu dla odbiorców końcowych