Wraz z pierwszym sukcesem Alternatywy dla Niemiec (AfD) w wyborach do Bundestagu w 2017 r. (12,6 proc. głosów) wielu ekspertów uznało tę partię za żywy sprzeciw wobec politycznego mainstreamu w Niemczech. Taka analiza pozwala pominąć cele i działania AfD poza jej retoryką antyimigracyjną. Alternatywa długo była uważana za partię jednego tematu, pozbawioną oparcia w społeczeństwie i kontaktu z nim. Jednak realia polityczne nie pozwalają na dalszą marginalizację tego ugrupowania.
W sondażach z ostatnich tygodni AfD odnotowała 13–16 proc. poparcia. Ta prawicowa partia populistyczna może stać się silniejsza od obecnie współ rządzącej SPD, którą zamierza poprzeć ok. 15 proc. respondentów. Po udanych wyborach w Hesji i Bawarii AfD jest reprezentowana we wszystkich niemieckich parlamentach krajowych. Jej sukces jest zatem bezsporny zarówno na szczeblu federalnym, jak i landowym. Obecność prawicowego populizmu w niemieckiej polityce staje się faktem, z którym należy się zmierzyć.
Założona w 2013 r. AfD początkowo była bardzo eurosceptyczna i domagała się powrotu Niemiec do marki, ale z czasem przesunęła akcenty w stronę otwartej retoryki antyimigracyjnej. Na forach parlamentarnych musi jednak zająć stanowisko również w innych sprawach, m.in. w bardzo ważnej dla Polski kwestii polityki energetycznej. W programie wyborczym w 2017 r. ugrupowanie postulowało rezygnację z dokonującej się transformacji w energetyce. W związku z tym opowiedziało się za ponownym uruchomieniem elektrowni jądrowych.
Przewodnicząca klubu parlamentarnego Alice Weidel opublikowała opinię, w której podkreśliła poparcie AfD dla konwencjonalnych źródeł energii. Jej zdaniem ceny prądu dla gospodarstw domowych nie powinny dalej rosnąć, a partia chce uniknąć niedoborów energii spowodowanych przedwczesną rezygnacją z węgla. AfD opowiada się za kontynuowaniem jego wydobycia, żeby nie uzależniać się od importu energii z takich krajów jak Polska. Z zadowoleniem przyjmuje jednak współpracę z Rosją. Poseł AfD Siegbert Droese opowiedział się np. za budową gazociągu Nord Stream 2. Przywoływane przez niego argumenty dotyczą przede wszystkim korzyści ekonomicznych dla niemieckiego przemysłu.
Na poziomie landów polityka energetyczna AfD jest wdrażana bardziej precyzyjnie, niż przewidują dość ogólnikowe zapowiedzi klubu parlamentarnego w Bundestagu. W programie wyborczym w Bawarii partia ostro skrytykowała korzystanie z odnawialnych źródeł energii. AfD domaga się zniesienia wsparcia państwa dla polityki energetycznej i przywrócenia w energetyce zasad gospodarki rynkowej. AfD popiera przeciwników turbin wiatrowych, którzy zwracają uwagę na negatywne skutki ich pracy dla ludzi i przyrody. Na wiecach słyszy się nośne hasło „szparagowania” krajobrazu wielkimi wiatrakami, co szpeci piękne niemieckie widoki na lasy, góry i doliny.
W kampanii w Hesji AfD wysunęła podobne żądania. Prawicowcy twierdzą, że brak warunków klimatyczno -pogodowych w tym kraju związkowym sprawia, że praca turbin wiatrowych jest nieopłacalna, a ich rozbudowa nie ma sensu. W sytuacji trwającej obecnie transformacji energetycznej w Niemczech AfD jest przeciwna ekspansji farm wiatrowych w Hesji. W odniesieniu do budowanych wiatraków żąda zachowania odległości równej co najmniej dziesięciokrotnej wysokości wznoszonego obiektu od zabudowy mieszkaniowej.
Zgodnie z postulatami AfD na obszarach lasów, parków przyrodniczych i rezerwatów przyrody nie powinno się budować wiatraków. Doszło już nawet do ostrego konfliktu na tym tle z chadecko-zielonym rządem w Hesji, który w lipcu 2018 r. zatwierdził budowę wielkiej farmy wiatrowej na zalesionym terenie Reinhardswald w północnej Hesji, krainie dobrze znanej z baśni braci Grimm. AfD chce, by w sprawie budowy takich obiektów za każdym razem przeprowadzano lokalne referenda. Bez zgody miejscowej ludności stronnictwo to sprzeciwia się budowie elektrowni wiatrowych.
W związku z niedawno omawianą współpracą między Łużycami po stronie niemieckiej a polskim Śląskiem ujawnił się niezbyt chwalebny wątek polityki Saksonii, którego częścią są Łużyce. Przewodniczący klubu parlamentarnego CDU w tym landzie Christian Hartmann jako pierwszy niemiecki polityk nie wykluczył możliwości współpracy z AfD po wyborach w 2019 r. AfD może w nich uzyskać poparcie nawet 25–27 proc., a zatem zignorowanie tego ugrupowania przez przyszły rząd w Dreźnie byłoby trudne. AfD w Saksonii chce nadal wydobywać węgiel brunatny, jest też negatywnie nastawiona do polityki Energiewende. Dlatego warto studzić entuzjazm co do projektów z udziałem Polski i Saksonii opartych na OZE. Po 2019 r. mogą się one okazać nieaktualne.