Indywidualni odbiorcy, firmy, ale także samorządy nie odczują skutków wzrostu cen prądu – zapewnia minister energii
Krzysztof Tchórzewski i jego zastępca Tadeusz Skobel przedstawili wczoraj założenia ustawy o rekompensatach za wyższe ceny energii elektrycznej w 2019 r. Pierwsze mają być wypłacone w kwietniu przyszłego roku. – Obywatele nie odczują skutków wzrostu stawek – zapewnił po raz kolejny Tchórzewski.
W DGP ujawniliśmy, że spółki energetyczne w taryfie G dla odbiorców indywidualnych wnioskują nawet o 30 proc. podwyżki. Z naszych informacji wynika, że na pewno będzie ona dwucyfrowa. To skutek wzrostu cen węgla oraz jeszcze szybciej drożejących praw do emisji CO2. Na rekompensaty potrzeba będzie 4–5 mld zł.
Jedną spośród kilku opcji finansowania wyrównań są środki z budżetu państwa. Tyle że w państwowej kasie pieniędzy na ten cel nie ma. „Projekt budżetu na 2019 r. wpłynął do Sejmu 27 września 2018 r., zatem był konstruowany kilka miesięcy temu i nie zostały w nim zapisane środki na rekompensaty. Jeśli projekt ustawy w tej sprawie wpłynie do Ministerstwa Finansów, to odniesiemy się do zawartych w nim propozycji” – czytamy w odpowiedzi na pytania DGP sprzed kilku dni.
Jakie mogą być inne źródła finansowania? Minister energii wystosował list do szefów rad nadzorczych podległych mu spółek energetycznych (PGE, Tauronu, Energi, Enei), w którym apeluje o optymalizację kosztów w zakresie m.in. wytwarzania, dystrybucji i sprzedaży. Jak poinformował Tchórzewski, potencjalne oszczędności energetyki zostały oszacowane na 1 mld zł. Pieniądze te mają zasilić specjalny Fundusz Efektywności Energetycznej i Rekompensat.
Część środków pochodzić ma z dobrowolnych wpłat na fundusz (ministrowie nie doprecyzowali tego zapisu), ale przede wszystkim z handlu prawami do emisji CO2. Jak przekonywał minister Tchórzewski, zgodnie z unijnym prawem połowa kwot uzyskanych z tego tytułu może być wykorzystana dowolnie. W grę wchodziłoby więc ok. 2–2,5 mld zł. Z informacji DGP wynika, że beneficjentem rekompensat z puli praw do emisji dwutlenku węgla mogłyby być także jednostki samorządu terytorialnego, gdyby np. przeprowadziły stosowne audyty energetyczne lub zdecydowały się na zwiększenie efektywności energetycznej.
Dlaczego rekompensaty będą dopiero w kwietniu, choć energia zdrożeje od 1 stycznia? Bo nie wiadomo, jaką ostatecznie decyzję w sprawie ok. 15 mln gospodarstw domowych podejmie prezes Urzędu Regulacji Energetyki. W URE usłyszeliśmy, że stanie się to „bez zbędnej zwłoki”. A rynek oczekuje, że wszystkiego dowiemy się mniej więcej w połowie grudnia.
Natomiast to, jak będzie wyglądał schemat uzyskania rekompensat, wyjaśniał wczoraj wiceminister Tadeusz Skobel. Projekt ustawy przewiduje, że dla gospodarstw domowych proces ten będzie automatyczny, czyli po pierwszych rachunkach za rok 2019 spółki obrotu wystąpią do funduszu rekompensat, by ten zwrócił wartość podwyżek grupie G. Inaczej będzie w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw – one będą musiały złożyć stosowne wnioski do funduszu wraz z fakturą.
Minister Tchórzewski był pytany o to, czy nie boi się, że Komisja Europejska zablokuje plany polskiego rządu, uznając je za niedozwoloną pomoc publiczną. Zapewnił, że nie ma takiego zagrożenia, bo nie jest to pomoc dla spółek energetycznych, a dla odbiorców indywidualnych oraz małych i średnich firm. – Ponad 90 proc. tych ostatnich nie wyczerpało limitów pomocy publicznej na 2017 i 2018 r. – tłumaczył szef resortu energii.
WIG Energetyka skończył wczorajszą sesję z prawie 3-proc. spadkiem notowań, podczas gdy WIG20 stracił 1,7 proc.