Dwie jednostki produkujące prąd zgłosiły w URE zapasy węgla niższe niż wymagane ustawowo – ustalił DGP.
Zgodnie z prawem elektrownie muszą mieć zapasy paliwa na minimum 30 dni. Dwie zgłosiły, że jest kłopot, co potwierdził Urząd Regulacji Energetyki. Powód to „problemy górnicze”, czyli mniejsze wydobycie w kopalniach. Teoretycznie za zbyt małe zapasy grozi kara w wysokości do 5 proc. przychodów spółki za poprzedni rok. W praktyce kar się nie stosuje.
Spółki energetyczne w oficjalnych rozmowach przekonują, że z zapasami węgla jest wszystko w porządku. A z naszych informacji wynika, że jedną z elektrowni borykających się z brakami węgla może być należąca do Energi Ostrołęka. – Nie możemy udzielać informacji na temat zapasów węgla z uwagi na wiążące nas z dostawcami surowca umowy o poufności – mówi rzecznik gdańskiego koncernu Adam Kasprzyk. Pytany, czy powodem są kłopoty wydobywcze Polskiej Grupy Górniczej, największego krajowego producenta węgla kamiennego, którego spółki energetyczne są udziałowcami, odsyła do PGG. Ta nie odpowiada na pytania i podtrzymuje optymistyczny plan wydobycia 32 mln ton na ten rok, choć z naszych obliczeń wynika, że będzie to ok. 27 mln ton. Na pytania nie odpowiedział też URE.
W Tauronie usłyszeliśmy, że stan zapasów węgla jest „powyżej minimalnego poziomu zapasów strategicznych”. To samo twierdzi Enea. W PGE udało się nam dowiedzieć, że jedna z elektrowni zaczyna wchodzić na granicę obowiązkowych rezerw. – Problem jest coraz poważniejszy, bo oprócz tego, że węgla jest za mało, to trudno go przewieźć. Sporo wagonów zarezerwowało budownictwo – mówi jeden z rozmówców. Inni twierdzą, że nie obędzie się bez importu. Przypomnijmy – na razie elektrownie mają zakaz importu.
Z naszych informacji wynika, że Enea Wytwarzanie rozważa kontrakt z Węglokoksem. Ten mógłby kupować surowiec za granicą, a Enea – brać go od niego. Węglokoks zresztą kupił już próbną partię 75 tys. ton z USA, ale to węgiel wysokosiarkowy, który trzeba mieszać z krajowym, by spełniał wymagania naszych instalacji energetycznych. – Pod uwagę bierzemy różne opcje, ale nie możemy komentować tych informacji – mówi rzecznik poznańskiego koncernu Piotr Ludwiczak.
Pytanie, co się stanie z kontraktem EDF na węgiel z importu (ok. 1,5 mln ton rocznie). Surowiec ten przypływa do Portu Północnego. W czwartek PGE dostała warunkową zgodę Urzędu Ochrony Kontroli i Konsumentów na przejęcie polskich aktywów francuskiego EDF (łączna wartość transakcji to 4,5 mld zł). Z naszych informacji wynika, że kontrakt raczej pozostanie w PGE, jednak niewykluczone, że przejmie go Węglokoks.
Tegoroczna produkcja węgla kamiennego w Polsce będzie niższa niż w poprzednich latach. Powodem są zamknięcie kilku nierentownych kopalń działających jeszcze w 2016 r., oraz problemy wydobywcze PGG. Łączne wydobycie surowca wyniesie według naszych prognoz ok. 65 mln ton (z czego 50 mln ton to węgiel energetyczny, a 15 mln ton – koksujący, czyli baza do produkcji stali), zaś import może znacząco przekroczyć 10 mln ton (według niektórych rozmówców DGP może to być nawet 13 mln ton).