Już dziś zmuszeni jesteśmy importować węgiel z Rosji. W tym kontekście utrudnianie prywatnym firmom inwestycji w sektor węglowy, wydaje się szaleństwem. W Kuliku pod Siedliszczem (woj. lubelskie) ma powstać nowa kopalnia. Pierwszeństwo na ubieganie się o koncesje na wydobywanie węgla kamiennego dostała Prairie Mining. To nie spodobało się LW Bogdanka, która złożyła skargę na decyzję ministra środowiska. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił ją i przyznał rację Prairie.
Okazało się, że australijska firma gwarantowała rekordowo niski koszt wydobycia, przede wszystkim dzięki lepszej, nowszej technologii niż ta którą dysponuje sąsiednia kopalnia Bogdanka. Jak słyszę Lubelski Węgiel Bogdanka nie rezygnuje z planów zdobycia koncesji, co nie znaczy, że oferuje lepsze warunki. Australijczcy mają pierwszeństwo na uzyskanie koncesji wydobywczej, ale to nie trwa wiecznie. Prairie mocno zaangażowało się na Śląsku, tam posiada już koncesję i plan koplani w Dębieńsku, na Śląsku, ale regulator i wiceminister środowiska od siedmiu miesięcy nie może rozpatrzyć wniosku o zmianę parametrów koncesji. Sytuacji przygląda się JSW, która widzi olbrzymi potencjał w Dębieńsku.
Konkurenci liczą, że inwestor utknie w polskiej biurokracji. Żeby to jeszcze chodziło tylko o węgiel. Z apelami do Ministra występują samorządowcy, lokalne władze liczą na nowy zastrzyk inwestycji w regionie. Ba, zainteresowani są nawet Związkowcy Lubelskiego Węgla Bogdanka. Pojawienie się nowego zakładu wzmacnia ich pozycję na rynku pracy. Nowa kopalnia może przynieść ok. 10 tys. miejsc pracy oraz dodatkowe dochody dla samorządów. Ale na dziś zamiast inwestycji i wydobycia węgla władze Bogdanki zajmują się wykopywaniem biurokratycznych zasadzek na konkurencję.