Dobra wiadomość jest taka, że odbiorcom nie grożą przerwy w dostawach paliwa. Jednak co najmniej do piątkowego poranka do Polski nie zostanie wpuszczony rosyjski gaz.

Krajowy operator systemu przesyłowego, spółka Gaz-System, poinformował o ograniczeniach dostaw w punkcie wzajemnego połączenia (PWP) na gazociągu jamalskim. – Obecnie gaz nie spełnia parametrów jakościowych – mówi Tomasz Pietrasieński, rzecznik prasowy spółki. Dostawy zostały wstrzymane wczoraj o szóstej rano. Biuro prasowe PGNiG tłumaczy, że zaistniała sytuacja uniemożliwia import gazu do Polski gazociągiem jamalskim zarówno ze Wschodu, z Rosji, jak i z Niemiec za pomocą rewersu wirtualnego.
Jak przekonuje rzecznik Gaz-Systemu, wstrzymanie odbioru surowca nie wpłynie na zbilansowanie pracy całego systemu przesyłowego ani na bezpieczeństwo energetyczne kraju. Potwierdza to PGNiG, które poinformowało wczoraj po południu, że spółka ograniczyła gromadzenie zapasów gazu na przyszły sezon zimowy i rozpoczęła wytłaczanie zgromadzonych dotychczas własnych zapasów surowca z magazynów kawernowych. Bilans zaopatrzenia kraju w gaz zostanie także uzupełniony z dostaw z terminalu LNG w Świnoujściu. Najbliższy statek z dostawą wpłynie tam 4 lipca.
Za jakość paliwa odpowiada Gazprom, który jednak nie informuje o żadnych awariach ani problemach technicznych. PGNiG czeka na pełne wyjaśnienie sytuacji przez stronę rosyjską.
Jak podkreśla Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, decyzja Gaz-Systemu o ograniczeniu odbioru jest słuszna. – Płacimy za surowiec, który musi spełniać odpowiednie parametry – zaznacza Steinhoff.
Według nieoficjalnych informacji surowiec ze Wschodu został zawodniony, a najbliższa osuszarnia przemysłowa znajduje się w Niemczech. – Nasi zachodni sąsiedzi będą więc mogli swobodnie skorzystać z rosyjskich dostaw – mówi DGP Piotr Maciążek, redaktor naczelny serwisu Energetyka24.com.
W ocenie dr hab. Natalii Słobodian, ekspertki rynku paliw z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, jedną z przyczyn kiepskiej jakości surowca może być rozszczelnienie gazociągu. – W takim wypadku strona rosyjska będzie dociekać, czy do technicznych problemów doszło po stronie białoruskiej lub polskiej, by w ten sposób skłócić rządy obydwu krajów – mówi ekspertka. W jej ocenie problemem nie musi być awaria techniczna.
Rosyjskie media sugerują za to, że wstrzymanie dostaw to fanaberia Polaków.
– Myślę, że może to być geopolityczna gra Moskwy. Wszystko po to, by pokazać światu, jak bardzo słaba energetycznie jest Polska i jak uzależniona od rosyjskiego gazu – podkreśla Słobodian. Jej zdaniem nieprzypadkowo do takiej sytuacji dochodzi teraz, kiedy nasz rząd mówi wprost, że po wygaśnięciu kontraktu jamalskiego w 2022 r. nie przedłużymy współpracy z Rosjanami.
Piotr Maciążek zwraca uwagę, że ostatnie problemy z dostawami od Gazpromu zdarzyły się tuż przed szczytem NATO, kiedy rosyjski koncern z niewiadomych przyczyn zmniejszył wolumen dostaw. – Tym razem może to być związane z planowaną w Polsce na początek lipca wizytą prezydenta USA Donalda Trumpa – dodaje Maciążek.
Z taką opinią zgadza się też ekspertka z Fundacji Pułaskiego. Zwłaszcza że USA nałożyły na Rosję kolejny pakiet sankcji gospodarczych. Tym razem po kieszeni dostaną także europejskie firmy uczestniczące w budowie Nord Stream 2, przeciwko któremu Polska mocno protestuje. – To wygląda jak zemsta za wzmocnienie amerykańskich sankcji przeciwko Rosji. Taki hybrydowy atak na europejskiego partnera USA, czyli Polskę – dodaje Słobodian.