Spółkom, które Skarb Państwa angażuje w różne akcje ratownicze, zaczyna brakować środków. Z konsorcjum, które ma przejąć od EDF elektrownię w Rybniku, po PGNiG może się wycofać również Energa.
Głęboka kieszeń spółek energetycznych / Dziennik Gazeta Prawna
Kapitalizacja giełdowa wielkiej czwórki – PGE, Enea, Energa, Tauron – zmalała w ostatnich latach o jedną trzecią. Skarb Państwa, który jest głównym akcjonariuszem spółek energetycznych, angażuje je w kolejne projekty niekoniecznie związane z ich główną działalnością. Na ratowanie budowlanego Polimeksu-Mostostalu przeznaczyły właśnie 300 mln zł. Ratowanie górnictwa w ciągu dwóch lat kosztowało je 2,7 mld zł. Na renacjonalizację i przejmowanie od zagranicznych firm polskich spółek energetycznych wydały w ciągu kilku lat w sumie ok. 10,5 mld zł.
Konsorcjum szuka pieniędzy
Utworzyły też konsorcjum, które miało wraz z PGNiG odkupić od Francuzów elektrownię w Rybniku i kilka elektrociepłowni. PGE ma w konsorcjum 60 proc. udziałów, po 20 proc. Energa i Enea. W marcu z projektu wycofało się jednak bez podania przyczyn PGNiG. Z naszych informacji wynika, że chętnie zrobiłaby to również Enea, której już zaczyna brakować pieniędzy. Wcześniej samodzielnie przejęła bowiem od francuskiej Engie elektrownię w Połańcu za 1,26 mld zł i doinwestowała Polską Grupę Górniczą kwotą 300 mln zł.
Trzecia w konsorcjum Energa ma wprawdzie pieniądze i będzie mieć więcej, ale nie będzie mogła ich przeznaczyć na inwestycje węglowe. Według naszych informacji taki warunek postawiły fundusze m.in. z Francji i Niemiec, które kupiły wyemitowane w marcu euroobligacje „na cele ogólnokorporacyjne” o wartości 300 mln euro.
Energa przygotowuje jeszcze emisję obligacji hybrydowych, które ma kupić Europejski Bank Inwestycyjny. Spodziewa się domknąć transakcję w II kwartale. Ale według rzecznika spółki Adama Kasprzyka zdobyte w ten sposób 250 mln euro w całości wyda na modernizację i rozbudowę sieci dystrybucyjnej spółki Energa-Operator w latach 2017–2019.
Może się więc okazać, że na placu boju o polskie aktywa EDF zostanie jedynie PGE. Nieoficjalnie wyceniane są one na ok. 6,6 mld zł, choć zdaniem ekspertów transakcja może się zamknąć w 5 mld zł. Finansowe możliwości PGE są jednak też ograniczone – spółka realizuje już m.in. budowę dwóch bloków po 900 MW w elektrowni Opole i 450 MW w Turowie.
Czy stać ją będzie na odkupienie elektrowni w Rybniku i kilku elektrociepłowni?
– Do czasu zakończenia procesu przejęcia aktywów EDF spółka nie będzie komentować jego przebiegu – powiedział nam Maciej Szczepaniuk, rzecznik PGE. Komentarza odmówił też Piotr Ludwiczak, rzecznik Enei.
Energa pytana o możliwość wyjścia z konsorcjum odpowiada, że składa się ono z trzech inwestorów i „jeśli skład konsorcjum ulegnie zmianie, inwestorzy będą zobowiązani przekazać tę informację na rynek”.
Gdzie rynek mocy, a gdzie Ostrołęka C
Postawiony Enerdze przez fundusze z Francji i Niemiec warunek, by nie inwestowała pieniędzy w węgiel, oznacza, że nie tylko nie może ich wydać na odkupienie od EDF polskich spółek, ale również na planowaną wspólnie z Eneą budowę bloku 1000 MW w Ostrołęce za 5,5–6 mld zł.
– Do budowy Ostrołęki C pozyskaliśmy Eneę jako partnera, co pozwala rozłożyć ciężar finansowania inwestycji po połowie. Analizujemy inne możliwe formy finansowania dłużnego, chociażby finansowanie z agencji wspierania eksportu – mówi Kasprzyk. – Nie wykluczamy udziału partnera finansowego na dalszym etapie projektu. Istotne w tym kontekście będzie również uzyskanie wsparcia z rynku mocy – dodaje.
Polska stara się o zgodę Komisji Europejskiej na zwane rynkiem mocy wsparcie wytwórców energii za utrzymywanie gotowości do wytwarzania mocy na wypadek wzrostu zapotrzebowania na prąd.
– Będzie to praktycznie niemożliwe – mówi nam osoba z branży energetycznej znająca sprawę. – Największe fundusze inwestycyjne wychodzą bowiem z inwestycji węglowych. Norges Bank Investment Management, największy fundusz inwestycyjny na świecie, wpisał największą polską firmę energetyczną PGE na swoją czarną listę, bo ma za dużo przychodów z branży węglowej. Oznacza to, że na pewno nie będzie w nią inwestował (akcje sprzedał jednak już wcześniej).
Fundusze zabroniły Enerdze wejścia w inwestycje węglowe