Jednym z argumentów za podniesieniem wieku emerytalnego był ten, że dłuższa praca pozwoli zgromadzić więcej kapitału i ochroni przyszłych emerytów przed ubóstwem. I choć faktycznie żyjemy coraz dłużej, nie oznacza to, że starsi Polacy będą w stanie pracować efektywnie do wyznaczonego wieku.

Przed wprowadzeniem reformy, Polacy byli na czele państw UE, w których pracownicy najszybciej opuszczali rynek pracy. Reforma miała na celu nie tylko wydłużenie czasu pozostawania na nim, ale również wyeliminowanie możliwości wcześniejszego przechodzenia na emeryturę.

Kraje skandynawskie przygotowywały się na ten trend od lat 90. budując świadomość i aktywnie włączając seniorów do życia publicznego. My musimy te braki nadrabiać szybciej i skuteczniej. W przeciwnym razie grożą nam poważne problemy.

Do niedawna Polska była krajem, w którym nie tylko obowiązywał jeden z najniższych progów wieku emerytalnego, ale także system rent dawał możliwość szybkiego wyjścia z rynku pracy. Szczególnie często dotyczyło to kobiet. Zaledwie 32 proc. Polek w wieku 50+ jest aktywna zawodowo. Dla porównania w Szwecji odsetek ten wynosi 80 proc. Mniejsza dysproporcja panuje wśród mężczyzn. W Polsce pracujących jest nieco ponad 50 proc, a w Szwecji – 84 proc.

Żyjecie dłużej, pracujcie dłużej

U podstaw zmian w systemie emerytalnym legło proste przekonanie – żyjecie dłużej, pracujcie dłużej. Tymczasem to przełożenie nie jest takie oczywiste.

- Żadne społeczeństwo nie jest przygotowane na podwyższanie wieku emerytalnego „ot tak”. Jednak przypadek Polski jest szczególny – mówi dr Adam Mrozowicki. – To, że w Polsce podwyższanie wieku emerytalnego spotkało się z takimi protestami wynika ze specyfiki wcześniejszej polityki. W latach 90. kiedy szalało bezrobocie wśród młodych, politycy stosowali przeróżne zachęty, aby starsi pracownicy jak najszybciej odchodzili z rynku pracy i tworzyli miejsce dla młodych. Przyzwyczailiśmy się do tego modelu i trudno ludziom nagle wytłumaczyć, że od teraz będzie inaczej – wyjaśnia Mrozowicki.

Wydłużenie długości życia nie oznacza, że jest to życie dobrej jakości, pozwalające na pracę w pełnym wymiarze godzin.

W Unii Europejskiej poprawa standardu życia oraz opieki zdrowotnej (w tym rozwój medycyny) przyczyniła się do wydłużenia oczekiwanej długości życia do 77 lat dla mężczyzn i 83 dla kobiet. Tymczasem w Polsce wartości te są znacznie niższe od średniej unijnej i wynoszą 72 lata u mężczyzn, oraz 81 lat u kobiet. Polski senior jest w europejskiej czołówce jeśli chodzi o zgłaszanie długotrwałych problemów zdrowotnych. Zgłasza je 65 proc. mężczyzn i 65 proc. kobiet w wieku 50+. Pod tym względem gorzej jest tylko w Niemczech - po ok. 69 proc kobiet i mężczyzn. W badaniu SHARE wśród ankietowanych uczestników swój stan zdrowia najlepiej ocenili Szwedzi oraz Francuzi. Doskonały lub bardzo dobry stan zdrowia wskazywało 43 proc. Szwedów i 36 proc. Szwedek oraz 20 proc. Francuzów i 16 proc. Francuzek, podczas gdy w Polsce – jedynie niecałe 10 proc. mężczyzn oraz 6 proc. kobiet.

Co więcej, zdaniem OECD oczekiwana długość życia mężczyzny w Polsce po ukończeniu przez niego 50 lat wynosi 15,4 lat w dobrym zdrowiu, co umożliwi mu dożycie w dobrym zdrowiu wyłącznie do obecnego wieku emerytalnego. Również tutaj widać dużą różnicę w statusie osób gorzej i lepiej wykształconych. Polska jest jednym z krajów z największą różnicą w oczekiwanej długości życia między osobami z wyższym wykształceniem, a tymi gorzej wykształconymi.

Potwierdzają to dane ZUS. Średni wiek osób przechodzących na rentę z tytułu niezdolności do pracy to niespełna 52 lata. W 2014 roku wśród nowo przyznanych rent najwięcej otrzymały ich osoby w wieku 58 lat. Istnieje spora dysproporcja między kobietami i mężczyznami. Średni kobieta przechodząca na rentę ma 49 lat, a mężczyzna 53.

Z opracowania przygotowanego przez Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy wynika również, że pracownicy w grupie 50+ są mocno narażeni na wypadki przy pracy. Najwięcej wypadków występuje w najmłodszej grupie wiekowej. Ci najstarsi są drudzy, ale konsekwencje takie wypadku o wiele bardziej poważne. Przede wszystkim częściej niż w jakiejkolwiek innej grupie są to wypadki śmiertelne. Poszkodowany potrzebuje także więcej czasu by odzyskać pełną sprawność. D wypadków dochodzi najczęściej wśród kierowców pojazdów, robotników, operatorów pojazdów wolnobieżnych i maszynistów. Są one spowodowane nagłymi zachorowaniami, niedyspozycją fizyczną, zdenerwowaniem a także zwykłym zmęczeniem.

Dlatego, zdaniem BCC, wszelkie działania przedłużające aktywność zawodową pracowników w wieku 50+ to również działania prozdrowotne obejmujące programy profilaktyczne promujące zdrowy i aktywny tryb życia, a także wczesne wykrywanie poważnych chorób zawodowych i cywilizacyjnych. Wydatki na zdrowie aktywnych zawodowo osób 50+ nie mogą być postrzegane wyłącznie w kategoriach kosztów bezpośrednich tj. leków, badań i hospitalizacji. Rzeczywiste koszty obejmują również wydatki pośrednie związane z pogorszeniem stanu zdrowia np. renty, zwolnienia lekarskie, wcześniejsze emerytury.

Nieprzygotowany rynek pracy

Reforma została wdrożona również bez odpowiedniego przygotowania pracodawców i rynku pracy na przyjęcie seniorów.

Państwa Zachodu od lat prowadzą politykę wspierania osób 50+ na rynku pracy. Polega ona nie tylko na wydłużaniu wieku emerytalnego. O wiele więcej korzyści przynoszą zachęty pozytywne. W Danii, każdy emeryt, który zdecyduje się pracować (choćby w niepełnym wymiarze godzin), uzyska zwiększenie kwoty wolnej od podatku o 20 tys. euro. Standardem jest zwiększanie wymiaru świadczenia emerytalnego dla pracujących emerytów. Ważne są również działania wspierające zatrudnienie międzypokoleniowe, tak aby zmiany dokonywały się nie tylko na poziomie prawnym, ale by były akceptowane społecznie.

Tymczasem w Polsce w 2013 roku bezrobocie w grupie wiekowej 55-64 wynosiło 8 proc. – jest to wynik zbliżony do średniej unijnej, ale wyższy od średniej OECD (6 proc.). Polscy bezrobotni seniorzy są jednak w lepszej sytuacji niż średnio dla OECD. Rzadziej bowiem są dotknięci długoterminowym bezrobociem. Dłużej niż 12 miesięcy bez pracy pozostawało 46 proc. z nich. Jednak w porównaniu do innych krajów w Polsce dużo więcej seniorów jest zatrudnionych tymczasowo lub samozatrudnionych, podczas gdy liczba pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin jest niewielka. OECD zauważa, że zdecydowanie łatwiej jest odnaleźć się na rynku pracy osobom z wyższym wykształceniem, a tych jest niewiele. Boom na szkolnictwo wyższe wykształcenie obejmuje raczej młodsze pokolenia.

- Polscy przedsiębiorcy nie zostali przygotowani do zatrudniania osób 50+. Wciąż pokutuje wiele stereotypów dotyczących osób dojrzałych na rynku pracy – mówi prof. Sylwiusz Retowski, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie. – Najczęściej powtarzanym jest to, że osoba starsza częściej jest nieobecna w pracy. Tymczasem jest to nieprawda. Ze statystyk jasno wynika, że osoby 50+ rzadziej biorą zwolnienia niż młodzi pracownicy. Co prawda sami częściej chorują, ale nie biorą już zwolnień na przykład na chorujące dzieci – tłumaczy prof. Retowski.

- Faktycznym problemem jest to, że w zawodach, które wymagają użycia siły osoba starsza nie może konkurować z młodszą. Jednak jej doświadczenie życiowe i zawodowe jest nieocenioną korzyścią dla pracodawcy. Potrzeba jest więc wsparcia w dostosowaniu miejsca pracy dla takich osób. Nie możemy sobie pozwolić na odpływ tych osób z miejsca pracy – dodaje prof. Retowski.

Potwierdzeniem są tu dane OECD. Przeszkód w zatrudnianiu seniorów leży w dużej mierze mentalność polskich przedsiębiorców. Z kolei niski poziom zatrudnienia kobiet po 50. Roku życia jest zdaniem OECD konsekwencją powszechnego przekonania, że starsze kobiety powinny raczej zająć się opieką nad wnukami lub rodzicami w podeszłym wieku, a nie pracą zawodową.

- Kolejnym problemem jest to, że mamy w Polsce jeden z najniższych odsetków osób, które kształcą się przez całe życie. Polak po skończeniu edukacji formalnej rzadko kiedy inwestuje w dodatkowe kursy i zdobywanie nowych umiejętności. Tymczasem to będzie kluczem do zmieniającego się rynku pracy dla seniorów – mówi prof. Retowski.

Z danych PARP wynika, że najbardziej bierną edukacyjnie grupą są ludzie starsi – w żaden sposób nie uczy się 78 proc. pracujących i 88 proc. bezrobotnych wieku 50-64 lata. Jednakże winny poniekąd jest rynek szkoleń - osoby w wieku 55-59/64 lata miały szansę na uczestnictwo w kursach i szkoleniach o 32 proc. mniejszą niż osoby w wieku 25-34 lata. Optymistycznie nie nastrajają również plany osób starszych odnośnie aktualizowania lub podnoszenia swoich kompetencji – w grupie 50-59/64 tylko 9 proc. osób deklaruje chęć uczestnictwa w kursach lub szkoleniach.

Poprawie tego stanu rzeczy miał służyć ministerialny Program Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014–2020. Jego celem jest poprawa jakości życia seniorów i pełniejsze wykorzystanie ich potencjału w różnych rolach społecznych. W 2014 r. przeznaczono na jego realizację 40 mln zł. Organizacje pozarządowe i inne instytucje uprawnione działające na rzecz osób starszych mogły liczyć nawet na 200 tys. zł dotacji.

Program na razie nie przynosi jednak spodziewanych efektów. Zgłaszane projekty często służą realizacji celów zakładanych przez organizacje, które z tych dotacji funkcjonują. Z realnym rozwiązywaniem problemów ludzi starszych często nie mają nic wspólnego.

- Samo podwyższanie wieku emerytalnego powoduje jedynie wzrost niepokojów społecznych. Potrzeba jest kompleksowych rozwiązań, które z jednej strony wpłynął na poprawę jakości życia zdrowotnego starszych Polaków, a z drugiej strony przygotują pracodawców i samych seniorów do wydłużenia aktywności zawodowej. Powinniśmy zmienić nasze myślenie o seniorach z „czczącego” do bardziej pragmatycznego – podsumowuje dr Mrozowiski.

- Znamienne jest, że w krajach Zachodu pracownicy chcą jak najdłużej pracować, bo czują się wtedy potrzebni. W wielu krajach pokutuje takie przeświadczenie, że praca po prostu jest fajna. Tymczasem w Polsce jednak częściej myśli się o jak najszybszym zakończeniu kariery zawodowej. I to myślenie powinno ulec zmianie – dodaje prof. Retowski.