Jeśli spojrzeć na kampanijną rzeczywistość w sprawach emerytalnych oraz wyzwania i przyszłość systemu emerytalnego, to można to zamknąć w jednym zdaniu: na teraz pożyczymy, o potem się nie martwimy.
Z jednej strony widzimy nabierającą tempa kampanijną licytację w kwestiach emerytalnych czy jak ostatnio rządową zapowiedź pożyczki 5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej na wypłatę 13. emerytury. Z drugiej strony są wyzwania i recepty dość dobrze opisane w najnowszym raporcie „Emerytury wolności. Jak ukształtować system emerytalny z korzyścią dla emerytów i gospodarki” autorstwa Macieja Bukowskiego i Krzysztofa Głowackiego. Raport przygotowała WISE Europa przy współpracy Fundacji Przyjazny Kraj i Fundacji Wolności Gospodarczej. Dzięki temu mamy zderzenie dwóch perspektyw – wyborczej, skupionej na październiku, i eksperckiej sięgającej 2060 r.
Wady obecnego systemu emerytalnego
Raport jest ciekawy z trzech powodów. Pierwszy to punktowanie wad obecnego systemu. Część jest powszechnie znana, część nie. Malejąca stopa zastąpienia, która oznacza, że im więcej czasu zostało nam do przejścia na emeryturę, tym będzie ona niższa w relacji do naszych pensji, to jeden z większych problemów. Jeszcze niedawno wynosiła ponad 55 proc., teraz, jak podkreślają autorzy, oscyluje w okolicach 43 proc., m.in. z powodu wycofania zmian podwyższających wiek emerytalny.
Docelowo dla kobiet przechodzących na emerytury po 2040 r. wysokość dożywotniego świadczenia może spaść nawet poniżej 30 proc. ich ostatniej pensji. Z tym wiąże się rosnąca liczba emerytur minimalnych czy niższych od nich.
Dyskryminacja mężczyzn
Kwestią może nie tak powszechnie znaną jest z kolei dyskryminacja mężczyzn w tym systemie. Pozornie może się to wydawać sprzeczne z powszechną wiedzą, że ich emerytury są na ogół wyższe niż kobiece. Ale wyższy wiek emerytalny dla kobiet i ich gorszy stan zdrowia powodują, że o ile do otrzymania świadczenia dożywa 93 proc. kobiet, to wśród mężczyzn jedynie 76 proc. Pobierają je też o osiem lat krócej niż kobiety. Do tego dochodzi sposób wyliczania średniego dalszego trwania życia uśrednionego dla obu płci, co obniża męskie świadczenia.
Hybryda niedokończonych zmian
Oprócz tego punktować można kształt systemu. Nie jest on już modelem z 1999 r., a staje się rodzajem hybrydy niedokończonych zmian, jak w przypadku OFE, nowych pomysłów, jak PPK, czy doraźnej łataniny niezwiązanej bezpośrednio z systemem, jak 13. czy 14. emerytura. „W odbiorze wyborców świadczenie dla dużej grupy emerytur w mniejszym stopniu wynika z wieloletniej umowy społecznej, a w większej z woli politycznej, dzięki której przyznawane są trzynaste i czternaste emerytury. Nadaje to systemowi coraz silniejszy rys klientelistyczny, który z czasem będzie się pogłębiał” – alarmują autorzy i konkludują, że system wymaga poważnej zmiany.
Drugi powód, dla którego raport jest ciekawy, to wizja docelowej zmiany. Zamiast obecnego systemu, w którym mamy ZUS, poturbowane OFE i do tego cały zestaw rozwiązań takich jak IKE, IKZE, PPE czy PPK, autorzy proponują dwie formy oszczędzania na starość.
Oszczędzanie na starość
Pierwszy filar repartycyjny, utworzony z obecnego ZUS z zachowaniem zasady wyliczania emerytury z odłożonej składki, ale także z przyłączonych do niego do tej pory oddzielnych systemów jak rolniczy czy mundurowy z odpowiednią rekompensatą na kontach emerytalnych w zamian za likwidację przywilejów branżowych. Autorzy raportu zakładają zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz wprowadzenie innej zasady wyliczania wieku przechodzenia na emeryturę. Byłby on ruchomy, wynikający z zasady, że przeciętny emeryt będzie pobierał świadczenie przez 17 lat. Oznaczałoby to, że początkowo wyniósłby on 65 lat dla obu płci. Wiek automatycznie szedłby w górę w miarę, jak rośnie średnie trwanie życia wyliczane przez GUS. To ciekawa propozycja, bo świadczenia byłyby wyższe, a ruchomy wiek pozwalałby politykom pozbyć się bezpośredniej odpowiedzialności za podwyższanie wieku.
Drugi filar miałby być dobrowolny i składać się z PPK dla pracowników oraz IKE dla przedsiębiorców i pozostałych grup, z wpasowanymi w to innymi istniejącymi dziś formami dobrowolnego oszczędzania. Cały ten system miałby być wzmocniony ulgami, a dodatkowo, korzystając z jego zasobów, można byłoby przejść na emeryturę, zanim będzie nam przysługiwała ta z pierwszego filara.
Propozycja ekspertów
Widać, że autorzy, pokazując swoją wizję systemu, postanowili zalicytować wysoko i to prowadzi nas do trzeciego punktu. Bo ta propozycja wygląda trochę jak puzzle. Mamy wariant maksymalistyczny, o którym dziś ze względów politycznych nie ma mowy, bez względu na to, kto będzie rządził. Natomiast można sobie wyobrazić, że w kolejnych latach niektóre z tych pomysłów zostaną przez różne ekipy wdrożone. Swoją drogą już PiS był blisko przynajmniej zmian strukturalnych, bo z jednej strony wprowadził PPK, z drugiej miał pomysł na likwidację OFE, czego ostatecznie nie dowiózł politycznie.
Tak czy inaczej obecnemu pokoleniu 40-latków przyjdzie się zmierzyć z koniecznością reformy systemu emerytalnego. W najbliższych latach problemy wynikające z obecnego sytemu będą się nasilać i nie rozwiążą ich 16., 17. czy 24. emerytura. Zwłaszcza jeśli będą to emerytury minimalne. ©℗