Zdaniem autorów raportu „Długookresowa ocena stabilności polskiego systemu rentowego oraz jego możliwej reformy”, przygotowanego w ramach programu EY Sprawne Państwo, rozwiązania zastosowane w systemach emerytalnym i rentowym należałoby jednak ujednolicić, zwłaszcza po wydłużeniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67. roku życia. Jak twierdzą autorzy, obecnie występujące różnice w obu systemach mogą rodzić wątpliwości w zakresie konstytucyjnej równości obywateli wobec prawa.
Liczba rencistów w Polsce w ostatnich latach znacząco się zmniejszyła. Reformy przeprowadzone w 1997, a następnie w 2005 roku po pierwsze zaostrzyły kryteria przyznawania świadczeń, a po drugie część beneficjentów, po osiągnięciu ustawowego wieku, została przeniesiona do systemu emerytalnego.
W wyniku tych zmian, liczba rencistów pobierających świadczenia z tytułu niezdolności do pracy w Polsce skurczyła się o blisko połowę w ciągu minionej dekady. - Jeszcze w 2005 roku w Polsce było blisko 2 mln rencistów, podczas gdy w marcu 2014 roku liczba osób pobierających rentę z tytułu niezdolności do pracy stopniała do nieco ponad 1 mln osób – zauważa Paweł Opala, menedżer w Zespole Analiz Ekonomicznych EY. Zdaniem autorów raportu, wspomniane reformy przyczyniły się do poprawy stabilności systemu w najbliższej przyszłości. Po zaostrzeniu kryteriów istotnie spadł bowiem napływ nowych rencistów, podczas gdy jeszcze przez jakiś czas ich odpływ (np. z powodu osiągnięcia wieku emerytalnego lub z powodu zgonu) będzie relatywnie duży. W efekcie wydatki funduszu rentowego w kolejnych latach najprawdopodobniej znacząco zmaleją. Równocześnie wpływy ze składek na fundusz rentowy powinny być relatywnie stabilne w czasie.
Jednakże obserwowany obecnie spadek liczby rencistów już wkrótce może znacząco wyhamować. Postępujący proces starzenia się populacji przełoży się bowiem na napływ nowych osób pobierających renty. Największy wzrost może nastąpić w latach 2025 – 2040. W tym okresie znacząco wzrośnie liczba osób w grupie wiekowej 50-67 lat – szczególnie mocno zagrożonej niepełnosprawnością i w efekcie niezdolnością do pracy.
Reforma emerytalna a system rentowy
- Reforma emerytalna z 2012 roku podnosi stopniowo wiek emerytalny do 67 lat. Jej wpływ nie ogranicza się jednak wyłącznie do systemu emerytalnego – pośrednio oddziałuje też na system rentowy – przypomina Paweł Opala. Z jednej strony jej efektem powinien być m.in. wzrost wpływów ze składek do systemu rentowego, bo ubezpieczeni będą dłużej pracować i przez to okres składkowy będzie dłuższy. Zdaniem autorów raportu, podwyższy to wpływy do funduszu rentowego o 5% w 2020 roku i 11% w 2050 roku. Ale z drugiej strony znacząco wzrosną też wydatki – odpowiednio o 28% i 58%. Wynika to z faktu, że dłuższy będzie również spodziewany czas pobierania świadczeń rentowych (do momentu przejścia na emeryturę).
Na system rentowy wpływa również reforma emerytalna z 1999 r. Z jednej strony, również ona doprowadziła do efektywnego podniesienia wieku przechodzenia na emeryturę, prowadząc do wydłużenia okresu składkowego w systemie rentowym. Z drugiej strony, doprowadziła ona do niespójności pomiędzy systemem emerytalnym i rentowym. W ramach tej reformy zastąpiono bowiem system zdefiniowanego świadczenia emerytalnego systemem opartym na zdefiniowanej składce (w ramach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych) i wprowadzono obowiązkową część kapitałową zarządzaną przez podmioty prywatne (czyli otwarte fundusze emerytalne). Zmiana ta nie objęła jednak bezpośrednio systemu rentowego, w którym wysokość świadczenia nadal zależy głównie od zarobków przed przyznaniem renty i stażu składkowego. To prowadzi do dalszych konsekwencji.
- Przede wszystkim, wraz z dalszym wydłużaniem czasu trwania życia maleć będzie wysokość świadczenia emerytalnego w relacji do średniego wynagrodzenia w gospodarce, podczas gdy analogiczny wskaźnik dla rent naliczanych w systemie zdefiniowanego świadczenia pozostanie na względnie stabilnym poziomie – tłumaczy Paweł Opala. Ale to nie wszystko. W świetle obowiązującego prawa emerytura przyznana osobie niepełnosprawnej nie może być niższa niż wysokość świadczenia rentowego, otrzymywanego przed osiągnięciem wieku emerytalnego. W efekcie, z powodu systemowych różnic w obliczaniu wysokości rent i emerytur może dochodzić do sytuacji, w której rencista przechodzący na emeryturę po osiągnięciu ustawowego wieku będzie dostawał wyższe świadczenia niż przechodząca na emeryturę osoba pracująca. I tak, już w 2010 roku relacja emerytury do średniej pensji (tzw. wskaźnik adekwatności) wyniosła 47%, podczas gdy dla rent przyznanych pierwszorazowo 55-letnim kobietom była wyższa o 1 punkt procentowy. W kolejnych latach to rozwarstwienie będzie się pogłębiać – w 2020 r. w analizowanym przypadku różnica pomiędzy rentą a emeryturą w relacji przyznanego świadczenia do średniej pensji wyniesie już 11 punktów procentowych. W rezultacie osoby w wieku przedemerytalnym będą miały silny bodziec, aby częściej ubiegać się o renty, nawet jeśli nie będzie to uzasadnione względami zdrowotnymi.
W tej sytuacji autorzy raportu proponują wprowadzenie nowego mechanizmu obliczania wysokości renty dla osób urodzonych po 1948 roku. Polegałby on na obliczaniu wysokości renty w oparciu o sumę składek zapisanych na indywidualnym koncie emerytalnym, w ramach systemu zdefiniowanej składki. W rezultacie częściowo zniwelowane zostałyby różnice
w ustalaniu wysokości świadczeń rentowych i emerytalnych (równość obywateli wobec prawa), wzrosłaby również stabilność finansowa systemu rentowego. Ten ostatni argument mógłby otworzyć pole do dyskusji nad pomniejszeniem składki rentowej odprowadzanej przez pracowników i pracodawców na ubezpieczenie rentowe. Z drugiej strony, jak wskazują autorzy, utrzymywanie znaczącej rezerwy (nadwyżki stabilności) systemu rentowego może wydawać się pożądane ze względu na ryzyko pogorszenia się stanu zdrowia populacji wraz ze wzrostem oczekiwanej długości życia – na wypadek gdyby zrealizował się scenariusz starzenia w złym zdrowiu.