Za jaki okres ZUS przyzna wstecznie świadczenie, gdy wcześniej sam popełnił błąd przy wyliczaniu jego wysokości? Jakie okoliczności mogą świadczyć o tym, że działalność gospodarcza była prowadzona dla pozoru? Czy zawarcie kilku umów zlecenia ze spółkami należącymi do jednej grupy kapitałowej zawsze zostanie uznane za próbę obejścia prawa?

ZUS wydał ostatnio decyzję w mojej sprawie, w której przyznał, że miałam zaniżoną emeryturę, bo urzędnicy popełnili jakiś błąd. Przyznał mi ją w prawidłowej wysokości dopiero od 2019 r., podczas gdy jestem na emeryturze już od 2015 r. Czy mogę domagać się podwyższenia od 2015 r.?
Nie, w tej sytuacji należy uznać decyzję ZUS za prawidłową. Została ona bowiem wydana z uwzględnieniem art. 133 ust. 1 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (dalej: ustawa emerytalna). Zgodnie z nim w razie ponownego ustalenia przez organ rentowy prawa do świadczeń lub ich wysokości, przyznane lub podwyższone świadczenia wypłaca się, poczynając od miesiąca, w którym powstało prawo do tych świadczeń lub do ich podwyższenia, jednak nie wcześniej niż:
1) od miesiąca, w którym zgłoszono wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy lub wydano decyzję z urzędu (z wyjątkiem sytuacji określonej w art. 107a ust. 3 ustawy emerytalnej);
2) za okres trzech lat poprzedzających bezpośrednio miesiąc, o którym mowa w pkt 1, jeżeli odmowa lub przyznanie niższych świadczeń były następstwem błędu organu rentowego lub odwoławczego.
Zasady te stosuje się odpowiednio również w razie ponownego ustalenia prawa do świadczeń lub ich wysokości wskutek wznowienia postępowania przed organami odwoławczymi albo wskutek kasacji, z tym że za miesiąc zgłoszenia wniosku przyjmuje się miesiąc wniesienia wniosku o wznowienie postępowania lub o kasację.
W ust. 1 pkt 2 cytowanego wyżej artykułu wskazano, że świadczenie może być przyznane za okres trzech lat wstecz, jeśli doszło do „błędy organu rentowego”. Przepisy nie precyzują, co rozumie się w takich przypadkach przez błąd. Wyjaśnia to orzecznictwo. Sąd Apelacyjny w Szczecinie w wyroku z 23 kwietnia 2020 r., sygn. akt III AUa 39/20, wyjaśnił, że taki błąd rozumiany jest szeroko. Oznacza każdą obiektywną wadliwość decyzji, niezależnie od tego, czy jest ona skutkiem zaniedbania, pomyłki, celowego działania samego organu rentowego, czy też rezultatem niewłaściwych działań pracowników albo wadliwej techniki legislacyjnej i w konsekwencji niejednoznaczności stanowionych przepisów, w tym także naruszenia prawa wskutek niewłaściwej wykładni obowiązujących przepisów.
Z kolei Sąd Najwyższy w postanowieniu z 1 marca 2022 r., sygn. akt II USK 485/21, wyjaśnił, że określenie „błąd organu rentowego” obejmuje sytuacje, w których organ rentowy miał podstawy do przyznania świadczenia, lecz z przyczyn leżących po jego stronie tego nie uczynił. Obejmuje ono również niedopełnienie obowiązku działania z urzędu na korzyść osób uprawnionych do świadczeń emerytalno-rentowych. Błędy organu rentowego mogą zatem polegać na błędach w wykładni lub niewłaściwym zastosowaniu prawa oraz błędach w ustaleniach faktycznych, będących skutkiem naruszenia przepisów proceduralnych. Błąd w wykładni lub niewłaściwym zastosowaniu prawa jest popełniany wówczas, gdy na podstawie prawidłowo i kompletnie zebranego materiału dowodowego i po ustaleniu niezbędnych okoliczności organ rentowy wydaje decyzję odmawiającą ustalenia prawa, ponieważ błędnie dokonuje interpretacji obowiązujących regulacji w przedmiotowym stanie faktycznym. Błędy w ustaleniach faktycznych, będące co do zasady skutkiem naruszenia przepisów proceduralnych, mogą być kwalifikowane jako błąd w rozumieniu art. 133 ust. 1 pkt 2 ustawy emerytalnej, jeżeli ZUS nie dopełnił obowiązku ustalenia rzeczywistego stanu sprawy i wyjaśnienia wszystkich okoliczności niezbędnych do wydania decyzji. SN podkreślił jednak, że organ rentowy nie jest natomiast zobowiązany prowadzić postępowania zmierzającego do poszukiwania dowodów, które mogłyby ewentualnie prowadzić do wykazania wyższej wysokości świadczenia, obowiązek taki spoczywa bowiem na ubezpieczonym. Zaznaczył przy tym, że błędem organu rentowego jest także odmowa przyznania świadczenia wskutek niewzięcia pod uwagę interpretacji podjętej przez SN.
W sytuacji takiej jak opisywana, gdy ZUS przyznaje się do błędu, przedmiotem sporu pozostaje ustalenie, jak daleko wstecz świadczenie lub podwyższone świadczenie może być przyznane. Jak podkreślił SA w Szczecinie w cytowanym wyżej wyroku z 23 kwietnia 2020 r., art. 133 ust. 1 pkt 2 ustawy emerytalnej nie daje podstawy prawnej do przyznania podwyższonych świadczeń od daty powstania prawa do nich, jeżeli prawo to powstało wcześniej niż trzy lata przed zgłoszeniem wniosku, nawet w przypadku jeżeli niezrealizowanie tego prawa było następstwem błędu organu rentowego. Dlatego też w opisywanym przypadku decyzję ZUS należy uznać za słuszną. Podwyższone świadczenie zostało bowiem przyznane za trzy lata wstecz. W przypadku zaskarżenia tej decyzji do sądu odwołanie zostanie oddalone.
Podstawa prawna
•art. 107a ust. 3, art. 133 ust. 1 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 504)
Zgłosiłem rozpoczęcie prowadzenia działalności gospodarczej do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Po kilku miesiącach zachorowałem, ale ZUS odmówił mi prawa do zasiłku. Jego zdaniem mój stan zdrowia już w momencie rozpoczynania działalności sugerował, że będę niezdolny do pracy. Ponadto ZUS twierdzi, że nie osiągałem przychodów. Moim zdaniem te argumenty nie mają żadnych podstaw. Dopiero rozwijałem firmę i poszukiwałem klientów. Czy to pomoże przekonać sąd?
Zgodnie z art. 13 pkt 4 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (dalej: ustawa systemowa) obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, chorobowemu i wypadkowemu podlegają osoby prowadzące pozarolniczą działalność, z wyłączeniem osób, o których mowa w pkt 4a i 4b (wspólników jednoosobowej działalności gospodarczej i spółek osobowych), od dnia rozpoczęcia wykonywania działalności do dnia zaprzestania wykonywania tej działalności, z wyłączeniem okresu, na który wykonywanie działalności zostało zawieszone.
Wątpliwości budzi nierzadko określenie, kiedy rzeczywiście nastąpiło rozpoczęcie prowadzenia działalności. Wpis do CEIDG nie przesądza o tym, jego data prowadzi jedynie do domniemania, które można obalić. Sąd Apelacyjny w Poznaniu rozpatrywał tego rodzaju sprawę, którą zakończył wydaniem wyroku z 9 lutego 2022 r., sygn. akt III AUa 1155/20. Sąd stwierdził, że mimo iż stopień aktywności przedsiębiorcy w wykonywaniu konkretnej działalności gospodarczej może być różny, to jednak gdy już od początku wątpliwe jest rozpoczęcie i prowadzenie działalności gospodarczej z uwagi na stan zdrowia osoby zgłaszającej się do ubezpieczenia społecznego, nie można mówić o realnym i ciągłym wykonywaniu działalności gospodarczej. Sąd pokreślił przy tym, że działalność, która ma charakter okazjonalny, a jedynym kosztem, całkowicie oderwanym od uzyskiwanych przychodów, są wydatki na składki ubezpieczeniowe, nie może być uznana za działalność gospodarczą.
Sąd zwrócił uwagę, że podejmowanie czynności przygotowawczych polegających na poszukiwaniu kontrahentów umowy obejmującej zakres działań określony we wpisie do ewidencji oraz gotowość do podjęcia tych działań nie stanowią o rozpoczęciu wykonywania działalności gospodarczej w rozumieniu art. 13 pkt 4 ustawy systemowej, jeżeli nie doprowadziły do faktycznego jej uruchomienia. Celem podejmowanej pozarolniczej działalności powinno być zakładanie pewnych oczekiwanych zysków. Przesłanka zarobkowego charakteru jest spełniona wtedy, gdy prowadzenie działalności gospodarczej nastawione jest więc na uzyskanie dochodu, choć może się zdarzyć, że działalność ta w danym okresie przynosi straty.
Podobnie więc w opisywanej w pytaniu sytuacji sąd, rozpatrując odwołanie, weźmie pod uwagę nie tylko istnienie wpisu do CEIDG, lecz także dodatkowe okoliczności, takie jak stan zdrowia i brak osiąganych zysków. Pojedyncze okoliczności nie musiałyby świadczyć o pozornym prowadzeniu działalności, ale mając na uwadze ich całokształt, istnieje obawa, że sąd podzieli stanowisko ZUS. Może bowiem uznać, że działalność została zarejestrowana tylko po to, aby uzyskać świadczenia z ubezpieczenia chorobowego.
Podstawa prawna
•art. 13 pkt 4 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1009; ost.zm. Dz.U. z 2022 r. poz. 1115)
ZUS stwierdził, że zleceniobiorcy, których zatrudniamy, podlegają u nas obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym, a nie tylko ubezpieczeniom zdrowotnym. Zdaniem ZUS nie podlegają oni tym ubezpieczeniom w spółce powiązanej z nami kapitałowo. Zakład w uzasadnieniu decyzji stwierdził, że umowy zlecenia zostały sztucznie podzielone tylko po to, żebyśmy nie musieli płacić pełnych składek. Czy ZUS może wydać taką decyzję? Nie jest przecież zabronione zawieranie kilku umów zlecenia w ramach grup kapitałowych.
Nie, nie jest to zabronione, ale tego rodzaju sytuacje mogą skłaniać ZUS do stwierdzenia, że podział umów zlecenia był pozorny i został dokonany tylko po to, żeby ominąć obowiązek ubezpieczeniowy. ZUS jako podmiot powołany do czuwania nad prawidłowością odprowadzania składek przez płatników może zatem stwierdzać, który z płatników jest zobowiązany do opłacania składek.
Zdarza się, że firmy powiązane kapitałowo dzielą umowy o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu, aby skorzystać z zasad dotyczących zbiegu tytułów ubezpieczeniowych. Zgodnie z jedną z zasad, jeżeli z jednej umowy podstawa wymiaru składek wynosi nie mniej niż równowartość minimalnego wynagrodzenia, to kolejne umowy zlecenia nie podlegają już oskładkowaniu. Odprowadzana jest z nich jedynie składka zdrowotna. Zasada bywa nadużywana, czemu stara się przeciwdziałać ZUS.
Jedną z tego rodzaju spraw rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Poznaniu. W sprawie zakończonej wyrokiem z 8 marca 2022 r., sygn. akt III AUa 1222/20, stwierdził, że płatnicy sztucznie podzielili umowy. W rozpatrywanej sprawie jeden zleceniodawca zgłaszał zleceniobiorcę do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych z niską podstawą wymiaru składek, a drugi zgłaszał zleceniobiorcę wyłącznie do ubezpieczenia zdrowotnego z wysoką podstawą wymiaru składek. Zleceniobiorcy wykonywali swoje czynności w ramach umów zlecenia zawartych z tymi podmiotami w tym samym obiekcie albo w różnych obiektach. Zdaniem sądu podpisanie dwóch umów zlecenia ze spółkami miało na celu przedmiotowe wykorzystanie przepisów o ubezpieczeniu społecznym i stworzenie formalnej podstawy ubezpieczenia, przy jednoczesnym uniknięciu obowiązku płacenia składek na ubezpieczenia społeczne z wyżej wynagradzanej umowy zawartej przez każdego z ubezpieczonych ze skarżącą spółką. Sąd stwierdził, że w sytuacji, gdy finalnym odbiorcą usługi jest ten sam podmiot, a zleceniobiorca wykonuje czynności w tym samym miejscu i czasie, to rozbicia tego zlecenia na dwie umowy, zawierane z dwoma podmiotami, bez jakiegokolwiek logicznego lub ekonomicznie uzasadnionego celu, nie można rozumieć inaczej niż jako działanie pozorujące zbieg tytułów do ubezpieczenia społecznego, czyli działanie w celu obejścia prawa.
Jak widać, w sprawie rozstrzyganej przez SA w Poznaniu istotne było to, że zleceniobiorcy wykonywali te same czynności w ramach dwóch umów. Sąd nie znalazł przy tym żadnego logicznego uzasadnienia do podziału umów.
Sam fakt więc zawarcia umów w ramach grupy kapitałowej nie przesądza o tym, że sąd przyzna rację ZUS. Ważne są okoliczności dodatkowe. Jeśli płatnik będzie w stanie wykazać zasadność takiego podziału, to można się spodziewać, że sąd uwzględni odwołanie. ©℗
Podstawa prawna
•art. 9 ust. 2a ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1009; ost.zm. Dz.U. z 2022 r. poz. 1115)
Zapraszamy do zadawania pytań