W DGP wielokrotnie informowaliśmy o tym, że COVID-19 może być uznany za chorobę zawodową. Potwierdził to Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, w odpowiedzi na interpelację poselską (pisaliśmy o tym w DGP nr 199/2020 „Wyższy zasiłek nie tylko dla medyków”). Konieczne jest jedynie udowodnienie, że w miejscu pracy jest się narażonym na oddziaływanie czynników niebezpiecznych, szkodliwych lub uciążliwych związanych z wykonywaniem obowiązków służbowych.
W DGP wielokrotnie informowaliśmy o tym, że COVID-19 może być uznany za chorobę zawodową. Potwierdził to Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, w odpowiedzi na interpelację poselską (pisaliśmy o tym w DGP nr 199/2020 „Wyższy zasiłek nie tylko dla medyków”). Konieczne jest jedynie udowodnienie, że w miejscu pracy jest się narażonym na oddziaływanie czynników niebezpiecznych, szkodliwych lub uciążliwych związanych z wykonywaniem obowiązków służbowych.
Chociaż procedura jest skomplikowana i kilkuetapowa, warto ją przejść, bo dla ubezpieczonych pomyślne jej zakończenie oznacza spore korzyści. Takiej osobie przysługuje zasiłek z ubezpieczenia wypadkowego w wysokości 100 proc. podstawy jego wymiaru. Przy poważniejszych powikłaniach chory może liczyć też na rentę wypadkową (korzystniejszą niż ta z ubezpieczenia rentowego). Ale to nie wszystko. Jeśli taka osoba zmarła z powodu choroby zawodowej, jej najbliższym należy się renta rodzinna wypadkowa, która jest obliczana w sposób znacznie korzystniejszy niż ogólna renta rodzinna. Ponadto ubezpieczony (a w przypadku jego śmierci - najbliżsi) w przewidzianych ustawą przypadkach otrzymuje także z ZUS jednorazowe odszkodowanie.
Z raportu IMP wynika, że w 2021 r. stwierdzono w Polsce 2543 przypadki choroby zawodowej. A najczęściej rejestrowanymi były choroby zakaźne lub pasożytnicze albo ich następstwa. Wśród zakażeń zdecydowanie przeważał COVID-19 (968 przypadków). W większości dotykał pracujących w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej (963 przypadki). Dla porównania w 2020 r. COVID-19 jako chorobę zawodową rozpoznano jedynie u 38 osób.
Pomimo wyraźnego wzrostu dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego nie ukrywa rozczarowania tymi danymi.
- Statystyki pokazują, że możliwość uznania COVID-19 za chorobę zawodową przebiła się wreszcie do świadomości, ale nadal w niewielkim zakresie (biorąc pod uwagę ogromną skalę całej pandemii) oraz tylko w jednej grupie zawodowej, tj. w zawodach medycznych - komentuje.
Tymczasem eksperci przekonywali, że sytuacja może dotyczyć wszystkich zawodów, których przedstawiciele narażeni są na zachorowanie, np. sprzedawców w sklepach i nauczycieli.
Jak przypomina dr Lasocki, osoby, które odczuwają poważne konsekwencje zachorowania na COVID-19 i które zakaziły się w miejscu pracy, cały czas mogą wszcząć procedurę i otrzymać korzystniejszą rentę wypadkową oraz jednorazowe odszkodowanie. Skorzystać mogą również bliscy osób, które zmarły z powodu koronawirusa.
- Nie mam natomiast żadnych złudzeń, że wraz z upływem czasu udowodnienie, że ktoś zaraził się w pracy, będzie coraz trudniejsze - podkreśla prawnik z UW.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama