Założenia do projektu ustawy, która ma rozwiązać problem świadczeń niższych niż minimalne, rząd przekaże partnerom społecznym na początku grudnia.

Groszowe emerytury, jak mówi się o świadczeniach wypłacanych w wysokości niższej niż minimalna, to efekt zmian w zasadach ich nabywania. Weszły one w życie z początkiem 1999 r. i w kwestiach emerytalnych podzieliły seniorów na grupy w zależności od daty urodzenia:
  • pierwsza kategoria to osoby ze starego systemu, czyli urodzone do końca 1948 r. W ich przypadku warunkiem nabycia prawa do emerytury było osiągnięcie wieku emerytalnego (60 lat kobiety i 65 lat mężczyźni) i wypracowanie odpowiedniego stażu (przynajmniej 15 lat kobiety i 20 lat mężczyźni). Brak spełnienia któregokolwiek kryterium oznaczał, że świadczenie nie było wypłacane;
  • druga kategoria to osoby, które urodziły się po 31 grudnia 1948 r. W ich przypadku, aby dostać emeryturę, wystarczy osiągnąć wiek emerytalny i dokonać choćby jednej wpłaty składek. Świadczenie jest jednak w tym przypadku bardzo niskie.
Ponieważ coraz więcej świadczeń realizowanych jest właśnie z nowego systemu, liczba emerytur poniżej minimalnego progu szybko rośnie (patrz infografika).
Resort się zastanawia
Groszowe emerytury to także źródło wysokich kosztów administracyjnych dla ZUS (patrz infografika). Dlatego resort rodziny pracuje nad zmianą obowiązujących regulacji. - Przygotowujemy te przepisy w uzgodnieniu z ZUS - deklaruje wiceminister Stanisław Szwed w rozmowie z DGP.
Wskazuje, że do rozwiązania jest wiele problemów. Jednym z nich jest określenie minimalnego okresu zatrudnienia, który uprawniałby do wypłaty emerytury. - Pojawiają się w propozycje, aby wynosił on np. 5 lub 10 lat - dodaje. Kolejna kwestia to wypłata. Jeśli świadczenie okazałoby się niskie, przelewy mogłyby się odbywać raz na kwartał lub raz na rok.
Problemem jest jednak kwestia praw nabytych. - Jedna z koncepcji zakłada, że wypłacamy tym osobom zgromadzony przez okres aktywności zawodowej kapitał, ale wtedy tracą one status emerytów. Uważam, że jest to nie do przyjęcia, bo nabyli uprawnienia emerytalne zgodnie z prawem. Takie rozwiązanie mogłoby więc być uznane za niezgodne z konstytucją -wyjaśnia Stanisław Szwed.
Przyznaje, że przy pozostawieniu takich osób w systemie emerytalnym, do wypłaty byłoby wiele groszowych świadczeń. Natomiast ZUS chciałby zminimalizować koszty związane z takimi przelewami.
Minimalny czas zatrudnienia
- Opowiadamy się za tym, aby prawo do emerytury wypłacanej co miesiąc otwierał jakiś minimalny okres zatrudnienia, np. 5 lat. Biorąc pod uwagę zasadę, że prawo nie może działać wstecz, ten minimalny okres zatrudnienia uprawniający do emerytury powinien dotyczyć tylko tych, którzy po wejściu przepisów w życie mieliby szansę na jego wypracowanie - mówi Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ.
Wylicza, że hipotetyczna wysokość emerytury dla zarabiających na poziomie minimalnego wynagrodzenia, przy składkach przez ostatnie 5 lat, wyniosłaby dla kobiet 117 zł, a dla mężczyzn 141 zł. - Te kwoty mogłyby stanowić granicę, od której wypłaca się miesięczne świadczenie. Poniżej tych wartości wypłata mogłaby być realizowana raz w roku, jako suma 12 miesięcznych emerytur. W tym drugim przypadku należy zachować uprawnienia emerytalne, tj. zniżki, bezpłatne leki, darmowe przejazdy - ocenia Koćwin.
Kompleksowe podejście
- Rozwiązywanie problemu emerytur groszowych należy rozpocząć od ustalenia reguł docelowego modelu wypłaty świadczeń, a następnie uporządkowania zgodnie z nim obecnej sytuacji. Nie można gwarantować zwrotu każdego wpłaconego złotego - i to w dodatku hojnie zwaloryzowanego - komuś, kto składki płacił incydentalnie - uważa dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Przypomina, że w starym systemie wymagano odpowiedniego stażu, aby emerytura w ogóle mogła zostać przelana, i to bez gwarancji minimalnego świadczenia. - Wokół tego modelu warto budować proponowane rozwiązanie - mówi ekspert.
Według niego porządkowanie sytuacji należy rozpocząć od zidentyfikowania grup będących na różnych etapach uczestnictwa w systemie emerytalnym.
- W przypadku emerytów już pobierających świadczenia groszowe można nie zmieniać ich sytuacji, wypłacając im należności do śmierci ostatniego uprawnionego. Choć trzeba przyznać, że to zbędna praca dla ZUS. Tym bardziej że świadczenie w wysokości kilku złotych nie realizuje celu emerytury, czyli zaspokojenia podstawowych potrzeb socjalnych osób w wieku emerytalnym - wskazuje dr Lasocki.
Innym rozwiązaniem jest zwrot pieniędzy zgromadzonych w systemie emerytalnym przez wypłatę tzw. świadczeń zwrotnych do czasu wyczerpania środków danego ubezpieczonego. - Kwestia ustalenia wysokości i częstotliwości wypłat będzie należeć do ustawodawcy - zaznacza ekspert.
Doktor Lasocki uważa, że takie rozwiązanie powinno być domyślne, choć dla obecnie pobierających emeryturę groszową można by zostawić opcję dalszego jej poboru (jeżeli zgłosiliby taką chęć). - Dla osób, które osiągną wiek emerytalny po wejściu w życie omawianej zmiany, powinien być dostępny jedynie mechanizm tzw. świadczenia zwrotnego bez opcji wypłaty groszowego świadczenia dożywotnio - uważa ekspert.
Według niego świadczenie zwrotne powinno obejmować wyłącznie składki należne za okres poprzedzający wprowadzenie w życie opisywanych zmian. - Nowe składki powinny być wypłacane tylko po spełnieniu przesłanki wieku i stażu - kończy.
Co z uprawnieniami
Tomasz Lasocki podkreśla, że ustawodawca nie może zapomnieć o jeszcze jednym problemie. - Emerytury groszowe to nie tylko świadczenia, ale również uprawnienia emeryckie (np. zniżki na przejazdy komunikacją, trzynasta emerytura itp.). Unikając oskarżeń o pozbawienie nabytych uprawnień, ustawodawca może zagwarantować dożywotnie zachowanie statusu emeryta osobom, które otrzymałyby tzw. świadczenia zwrotne - sugeruje.
Gwarancję bez wymogu stażu można byłoby zachować również dla pierwszego rocznika emerytów osiągających wiek emerytalny po zmianach. - Od kolejnych roczników należałoby już wymagać spełnienia warunku stażu - narastającego o rok do zrównania z najniższym stażem wymaganym do wypłaty w modelu docelowym (np. rok stażu w 2023 r., 2 lata w 2024 r. itp.). Nie byłoby wtedy podstaw do oskarżeń o naruszenie zasady ochrony praw nabytych czy ekspektatyw maksymalnie ukształtowanych - zaznacza.
Barbara Surdykowska z NSZZ „Solidarność” zwraca uwagę, że kwestia groszowych emerytur wiąże się z szerszym problemem - ubóstwem osób starszych, których świadczenie nie pokrywa ich potrzeb. Jej zdaniem powodami takiego stanu są m.in. funkcjonowanie umów, które nie są w pełni (lub w ogóle) oskładkowane, oraz szeroka skala preferencji przy prowadzeniu działalności gospodarczej.
- Jeżeli chcemy całościowo rozwiązać problem świadczeń groszowych, musimy spojrzeć na niego z szerszej perspektywy - konkluduje.
Głodowe emerytury / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe