Analityk ING TFI Paweł Cymcyk uważa, że na tym zabiegu zyska skarb państwa, ale nie przyszli emeryci. Dodaje, że wysokość świadczeń będzie uzależniona od woli polityków i sytuacji budżetowej za kilkadziesiąt lat. Ekspert ma także spore zastrzeżenia do tego, jak prowadzenia jest dyskusja o przyszłych emeryturach i powodach reformy: "Zamiast mówić o problemach zadłużeniowych państwa, politycy podważają zaufanie do funduszy emerytalnych" - uważa analityk i dodaje: "Reforma OFE to ratowanie budżetu naszymi pieniędzmi ".
"Przyszłe emerytury będą zależały od dobrej woli polityków" - ostrzega z kolei Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Bohdan Wyżnikiewicz powiedział IAR, że przyszli emeryci nie mają powodów do zadowolenia, bo celem reformy jest poprawa stanu finansów publicznych. Bezpieczeństwo i wysokość przyszłych świadczeń są na drugim planie, a to jakie emerytury dostaniemy w przyszłości będzie zależało od decyzji politycznych - dodaje ekspert.
Nowe regulacje mają wejść w życie już pod koniec stycznia.