Przewodniczący Jan Guz podkreślił, że takie złe wprowadzenie systemu emerytalnego powinno skończyć się wnioskami do prokuratury i Trybunału. "Jeśli robotnik spartoli jakąś robotę, wyrzuca się go za bramę. A co z politykami? " - pytał w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Jan Guz. Dodał, że okres przedawnienia jeszcze nie minął i należy zapytać polityków - reformatorów dlaczego i pod czyje dyktando wprowadzili tak niekorzystny dla emerytów system.
Wprowadzona w 1999 roku reforma emerytalna przewidziała obowiązek przynależności do OFE dla osób urodzonych po 1968 roku. Urodzeni wcześniej przed 48 rokiem objęci byli starym systemem a urodzeni w latach 48 - 69 mogli sami zdecydować czy chcą być i w OFE i w ZUS-ie czy tylko w ZUS-ie. Jak mówił Guz, wiele osób dało się nabrać na reklamy pokazujące wspaniałe wakacje pod palmami. Teraz ich emerytury będą niższe niż gdyby OFE nie wybrały - zaznaczył. Podkreślił, że nie dziwi stanowisko obrońców funduszy, którzy mają wiele do stracenia. Osoby, które tworzyły ten system i korzystały z niego dzisiaj są jego największymi obrońcami - uważa Jan Guz i dodaje "odsuwa im się koryto. Może dlatego ta rozpacz i te łzy".
Wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska podkreśla, że w Polsce jest bardzo wiele instytucji związanych z OFE i broniących funduszy "jak twierdzy". Wymienia, że są to fundacje i stowarzyszenia otrzymujące pieniądze od OFE, także organizacje pracodawców, do których fundusze przynależą i płacą ogromne składki na rzecz tych organizacji. Jest również bardzo wielu lobbystów, którzy są w radach nadzorczych, zarządach różnych spółek, których akcje wykupiły OFE.
Rząd chce, by środki OFE zainwestowane w obligacje przeniesione zostały na subkonto w ZUS. W funduszach pozostaną natomiast środki akcyjne. Wszyscy Polacy będą też mogli wybierać czy chcą być i w OFE i w ZUS-ie czy tylko w ZUS-ie.
Zdaniem OPZZ-tu, taki wybór powinien był być dany już w momencie wprowadzania tej "nieszczęsnej", jak mówi Wiesława Taranowska, reformy emerytalnej. Zaznaczyła, że OFE to bardzo kosztowne instytucje. Przypomniała, że w pierwszych latach swojego urzędowania brały 10 procent "haraczu" za zarządzanie. Z wpłaconych 100 złotych, 10 złotych szło dla instytucji finansowej. Takie dorabianie się prywatnych instytucji finansowych na obywatelu, jest karygodne - zaznaczyła Taranowska. Dodała, że każda wpłacona na przyszłą emeryturę złotówka powinna działać na korzyść emeryta a nie dla zysku instytucji finansowej.