Emerytury z ZUS czy OFE będą niskie, trzeba więc sprawić, by Polacy mieli z czego oszczędzać na starość – uważa Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. To może zapewnić tylko obniżenie kosztów pracy. Jego zdaniem obywatele stracili wiarę w działanie systemu emerytalnego i w razie wprowadzenie dobrowolności OFE, nie będą z tego korzystać.

– Reforma systemu powinna polegać na tym, że wprowadzimy emerytury równe dla wszystkich od pewnego wieku, tak jak w Kanadzie, w Nowej Zelandii, w tym kierunku Wielka Brytania zaczyna podążać, ale za to będziemy mniej zabierać młodym ludziom wchodzącym w wiek produkcyjny i reprodukcyjny – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Robert Gwiazdowski.

Zmniejszenie kosztów pracy może uratować system emerytalny z dwóch powodów – ludzie będą mieli więcej pieniędzy do dyspozycji, więc będzie ich stać na utrzymanie większej rodziny (będzie więcej przyszłych płatników składek) oraz będą mieli z czego oszczędzać prywatnie na starość.

– Dlatego różnego rodzaju elastyczne formy pracy oparte na kodeksie cywilnym są o wiele lepsze od umów opartych na kodeksie pracy, bo te drugie powodują, że mniej mamy w kieszeni, mniej na prywatne oszczędzanie – przekonuje Gwiazdowski. – A to oznacza, że będziemy mieli niższe emerytury, bo jak rząd mówi, że zabierze, to zabierze, ale jak mówi, że da, to mówi.

Zdaniem eksperta dobrym pomysłem jest wprowadzenie dobrowolności OFE. Jak dodaje, problemem może być jednak przekonanie Polaków, że poprawiony system działa i że ich pieniądze zgromadzone w funduszach emerytalnych są bezpieczne.

– Ludzie mogą nie uwierzyć ministrowi Rostowskiemu po tym jak mówi, że okłamywał wszystkich w sprawie budżetu. Pomyślą, że oszukuje ich również w sprawie OFE. Istnieje więc obawa, że pan minister Rostowski wybierze rozwiązanie siłowe, tzn. przepisze wszystkie te środki, które w OFE są w postaci obligacji na jakieś konto w ZUS – mówi ekonomista.

Gwiazdowski uważa, że rynek sam zweryfikuje ofertę i koszty funduszy emerytalnych, kiedy będą one nieobowiązkowe i będą musiały konkurować o klientów. Według niego to jednak nie powszechne towarzystwa emerytalne ponoszą winę za złe funkcjonowanie systemu, tylko politycy, którzy przeprowadzali reformę emerytalną. To oni zachwalali nowy system, zwodząc Polaków wizją emerytur pod palmami.

– Zamiast powiedzieć ludziom, że będą musieli pracować dłużej, a emerytury będą mieli niższe od ich rodziców i dziadków, powiedzieliśmy, że robimy reformę, żeby emerytury mogły być wyższe – przypomina Gwiazdowski. – Dzisiaj właśnie się okazuje, że one wyższe nie będą. Będą niższe, a pracować musimy dłużej. Winę jednak za to przerzucamy na OFE, a nie ma pana premiera Buzka, który tę reformę wprowadzał. I o to właśnie chodziło. Martwić się będą następcy.