Czy 62-latki nie będą wypychane na wcześniejszą emeryturę? Czy 63-latki na świadczeniu nie będą zwalniane przed okresem ochronnym?
Z dnia na dzień dowiadujemy się o nowych szczegółach zawartego w zeszłym tygodniu porozumienia emerytalnego. Niezłym zaskoczeniem była informacja o tym, że wcześniej przechodzący na emerytury rolnicy nie będą ich finansować ze swojego kapitału, tylko z budżetu. Jeśli to prawda, przydałoby się zapytać, dlaczego rolnik ma być traktowany inaczej niż kobieta, o którą tak bardzo przedstawiciele PSL-u się troszczyli.
Z dnia na dzień dowiadujemy się o nowych szczegółach zawartego w zeszłym tygodniu porozumienia emerytalnego. Niezłym zaskoczeniem była informacja o tym, że wcześniej przechodzący na emerytury rolnicy nie będą ich finansować ze swojego kapitału, tylko z budżetu. Jeśli to prawda, przydałoby się zapytać, dlaczego rolnik ma być traktowany inaczej niż kobieta, o którą tak bardzo przedstawiciele PSL-u się troszczyli.
/>
Innym zaskakującym rozwiązaniem jest możliwość łączenia częściowej emerytury z pracą. Przecież świadczenia częściowe miały być dla tych, którym ciężko będzie o pracę w wieku 62 lat. Można się domyślać, że pomysłodawcom chodziło o to, aby system pozostał samofinansującym bez negatywnego wpływu na rynek pracy. Nie sądzę jednak, aby było to możliwe w praktyce.
Teoretycznie kobieta przechodząca na cząstkową emeryturę w wieku 62 lat, zachowując stanowisko pracy, nadal kontrybuuje do sytemu, płacąc składki, a emeryturę pobiera z własnego zgromadzonego kapitału. Wygląda na neutralne. Tylko po co stwarzać taką możliwość osobie, która i tak pracę ma? A co z bezrobotną w wieku 62 lat? Nadal będzie mogła pobierać zasiłek dla bezrobotnych czy urząd pracy zmusi ją do przejścia na cząstkową niską emeryturę? A czy w przypadku zatrudnionych nie będziemy mieli do czynienia z masowym zjawiskiem wypychania na emerytury osób, które właśnie osiągnęły wiek uprawniający do częściowego świadczenia? Albo najbardziej prawdopodobne rozwiązanie – kobieta przechodzi na częściową emeryturę, zachowując miejsce pracy, a pracodawca ją zwalnia przed 63. rokiem życia, tak aby nie zdążyła wejść w okres ochronny. To chyba nie o to chodziło? To tylko kilka przykładów, które pokazują, jak rozwiązanie neutralne w teorii, w praktyce neutralne nie będzie. I co najważniejsze, doprowadzi w konsekwencji do niższej aktywności zawodowej Polaków i niższych emerytur, w porównaniu z wersją pierwotną.
Rozumiem, że politycznie trzeba było się jakoś dogadać. Dobrze byłoby jednak, aby pomysłodawcy mieli świadomość ryzyk związanych z „kompromisem emerytalnym” i byli w stanie zminimalizować je na etapie opracowania ustawy. Doświadczenia światowe pokazują, że wszelkie wyłomy zawsze tworzą pokusę nadużyć. Najlepszym i jedynym skutecznym rozwiązaniem będzie w niedalekiej przyszłości przywrócenie pierwotnej wersji, bez wyjątków i ulg. No bo jak uzasadnić wspólny docelowy wiek emerytalny dla obu płci, ale różny dla kobiet i mężczyzn w przypadku emerytur częściowych. I dlaczego 62, a nie na przykład 63 lub 64? I skąd ta asymetria? Chyba tylko z postsocjalistycznego myślenia, które kobiety kazało uważać za słabsze (w pracach fizycznych) i niebędące w stanie pracować tak długo jak mężczyźni, a do tego z całą masą ważnych zadań domowych do wykonania (których oczywiście mężczyźni wykonywać nie są w stanie). I to patriarchalne myślenie, jak widać, kolejny raz wygrało w polskim parlamencie.
Wraz z podwyżką wieku emerytalnego uzgodniono zmiany w zasadach opłacania składek za kobiety prowadzące działalność gospodarczą i będą one od teraz traktowane na takich samych zasadach jak te na etacie. W końcu! Najwyższy czas odejść od podziału na Polskę etatową i nieetatową. W przyszłości praca będzie coraz mniej etatowa, rosnąć będzie znaczenie elastycznych form zatrudnienia. Nie wspominając o potrzebie zarówno stałego kształcenia, jak i przekwalifikowania. W takiej, zupełnie innej od końcówki lat 80. rzeczywistości przyjdzie nam żyć za dekadę, może chwilę później. Tak samo będzie z rodzajem prac, jakie wykonujemy. Zauważmy, że w krajach od nas bogatszych część zajęć, które w Polsce wykonują specjalnie w tym celu zatrudnione osoby, jest zwykle zautomatyzowana. Większość parkingów jest obsługiwana bez ingerencji człowieka, u nas wciąż dominuje praca rąk ludzkich. Ta różnica wynika nie z zapóźnienia technologicznego, ale jedynie z różnicy w poziomie płac. Przy dalszym wzroście wynagrodzeń w naszym kraju w pewnym momencie zostanie przekroczony próg, powyżej którego bardziej będzie opłacalne zautomatyzowanie procesu parkowania niż opłacanie wynagrodzenia pilnującym. Tak samo w supermarketach, gdzie skanowanie zakupów będzie odbywało się wyłącznie automatycznie, bez udziału człowieka. A jeszcze dwadzieścia lat temu sprzedający musiał posiadać umiejętność zapamiętywania cen, jak również ręcznego dodawania w słupkach na papierowych workach, w które pakowano zakupione produkty. Ta świadomość zmieniających się czasów wciąż, jak widać, z rzadka pojawia się w polskim parlamencie, gdzie dominują schematy myślowe z minionej epoki i często zupełny brak kontaktu ze światem realnym. Na pocieszenie, wsłuchując się w debatę prezydencką we Francji, widać, że nie jesteśmy w tym odosobnieni.
Na koniec krótkie podsumowanie. To dobrze, że szkielet wprowadzanych zmian w systemie emerytalnym został nienaruszony. Na szczęście odrzucono wszelkie szalone pomysły rozkładania tej decyzji na raty czy też wiązania wieku emerytalnego z liczbą urodzonych dzieci. Ale pomysł emerytur częściowych w znacznym stopniu zaprzecza sensowności całej zmiany. Na początku przyszłej kadencji należałoby zacząć od wyczyszczenia systemu z tych nieszczęśliwych rozwiązań.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama