65 czy 67? A może 70, jak sugerował niedawno tygodnik „The Economist”? Debaty o podwyższeniu wieku emerytalnego toczą się we wszystkich krajach Zachodu. Ale w opinii najbardziej radykalnych ekonomistów te spory żadną miarą nie pasują do naszych czasów.
Ich zdaniem konieczne jest zniesienie ustawowego wieku emerytalnego. Dlaczego? Bo to konstrukt niezgodny z ekonomicznym zdrowym rozsądkiem. Tak uważa m.in. Robin Hanson z uniwersytetu George’a Masona w Wirginii. Ten wykładający również na Oksfordzie 53-latek jest jednym z najbardziej oryginalnych umysłów w anglosaskim światku akademickim. – Gdy któryś z kolegów ekonomistów opowiada mi o swoich hipotezach, zazwyczaj ziewam, mówię: hm, to możliwe, i natychmiast o nich zapominam. Ale gdy ze swoim najnowszym pomysłem przychodzi do mnie Hanson jest dokładnie odwrotnie. Nie, to ABSOLUTNIE niemożliwe! – krzyczę rozgorączkowany. I potem myślę o jego propozycjach przez następny rok – tak opisał jeden z jego akademickich kolegów. Przytoczenie tej opinii było konieczne, bo żeby zrozumieć tezy Hansona, trzeba przestawić się na myślenie o gospodarce, delikatnie mówiąc, nieco inne od tego z głównego nurtu.
Dla Hansona życie każdego z nas dzieli się na pracę i zabawę. Praca to wszystkie te zadania, które z jakichś powodów musimy wykonać. Zabawa to czas, gdy robimy to, co chcemy. A ponieważ istota ludzka to racjonalny homo oeconomicus, więc każdy z nas dzieli czas między pracę a zabawę zgodnie z zasadami maksymalizacji swojej użyteczności (czyli zadowolenia z posiadanych zasobów).
Dlaczego pozwalamy sobie na przepracowanie między 30. a 65. rokiem życia, obiecując sobie zabawę na mitycznej emeryturze? Przecież później nie będzie lepiej
Dlaczego więc – u licha – pyta Hanson – tak nieumiejętnie rozkładamy proporcje między pracą a zabawą w perspektywie naszego życia? Dlaczego pozwalamy sobie na przeciążenie pracą między 30. a 65. rokiem życia, obiecując sobie zabawę na mitycznej emeryturze? Trzeba sobie przecież uświadomić, że emerytura nie będzie działała tak jak weekend. Partnerów do zabawy będziemy mieli wtedy już zdecydowanie mniej. Nasze dzieci będą już miały własne życie (zostają co najwyżej wnuki, ale i to w dzisiejszych realiach bogatego Zachodu mocno niepewne), a przyjaciele zgodnie z naturalnym biologicznym zegarem zwyczajnie się nam wykruszą. Co gorsza, z wiekiem spadnie też nasza wydajność. Tak samo do pracy, jak i do zabawy. Dlatego Hanson proponuje: zamiast wieku emerytalnego, częstsze „emerytury” w czasie młodości. Na przykład: miesiąc pracy, tydzień wolnego. Albo dwa lata wolnego (albo przejścia na pracę nieetatową) co osiem lat pracy.
Jakie to będzie miało skutki dla gospodarki? – A co nas to obchodzi?! – odpowiada ekonomista, dla którego kluczem do zrozumienia świata jest nie cała gospodarka, ale racjonalność i dobrostan jego poszczególnych trybików. I nie chodzi tu bynajmniej o lansowanie prymitywnego egoizmu. Dla Hansona pełnoetatowa praca we współczesnych społeczeństwach Zachodu ma niewiele wspólnego z prawdziwą produktywnością. Prawdopodobnie to, co większość z nas tworzy w ciągu ośmiu lub więcej godzin, dałoby się uzyskać w znacznie krótszym czasie. Dlaczego więc większość odsiaduje karnie roboczogodziny? Bo zdaniem Hansona pełnoetatowa praca pełni dziś przede wszystkim funkcję sygnalizacyjną. Pracując pięć dni w tygodniu przez osiem godzin, wysyłamy naszemu pracodawcy sygnał wierności. Proszenie o pół etatu to jakby złożona współmałżonkowi propozycja związku otwartego. W najlepszym razie skończy się kilkoma cichymi dniami, w najgorszym nieuchronnym rozstaniem. Pracodawca to jednak nie małżonek ani partner. I dlatego dla samego zasygnalizowania mu wierności godzić się na model pracy sprzeczny z podstawową ekonomiczną intuicją.
Tyle Hanson, który do tematu najrozsądniejszego modelu podziału czasu między pracę i zabawę zamierza wracać jeszcze niejeden raz. Możliwe, że również po własnej... śmierci. Ekonomista jest bowiem zdeklarowanym propagatorem krioniki. Już zapowiedział, że gdy umrze, to jego mózg ma zostać zamrożony w ciekłym azocie (-196 stopni Celsjusza) na okoliczność, gdyby medycyna znalazła w przyszłości sposób na przewrócenie go do życia.
Komentarze(30)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszezuj czuba w kiblu!!!
Aktywność zawodową rozpoczynamy najpóźniej ok. 25 roku życia. Tak mają po studiach, a po zawodówce znacznie wcześniej, bo w okolicach 18. Średnio niech będzie 22 lata
Na emeryturę przejdziemy w wieku 67 lat.
Wynika z tego jasno, że przepracujemy 45 lat, płacąc oczywiście w tym czasie składki.
Teraz dalej:
Średnia długość życia mężczyzny w Polsce wynosi 71 lat. Czyli po przejściu na emeryturę pożyje sobie jakieś 4 lata.
Czy tylko ja to dostrzegam? 45 lat pracować na 4 lata emeryturki?
Ludzie, opamiętajcie się wreszcie - nie żyjemy w państwie prawa. To jest obóz pracy!
Dlaczego my mamy utrzymywać dzisiejszych emerytów? Czy oni nie pracowali? Co się stało z tymi pieniędzmi? Tłumaczenie, że zostały utopione przez PRL mnie nie satysfakcjonuje - po PRL-u zostało całkiem sporo majątku, którego nie udało się zresztą ostatecznie sprywatyzować do dziś.
Ale to właśnie pieniądze z prywatyzacji powinny być przeznaczone na dzisiejsze emerytur,y a nie na łatanie kolejnych, coraz większych dziur budżetowych, czyli de facto - pokrywanie finansowych skutków nieudolności kolejnych ekip rządzących.
Poszłam na emeryturę mając 54 lpraez 6 lat zdążyłam minn.odpocząć,pojeżdzić po Europie,
TTOO ZNACZY MASZ 62
I ZNAJOMOSCI
TYLKO UKŁADY ,,PO,,
nalazysz do sld,psl,po,po-likota
czy ty pracujesz jako cukiernik,piekarz,tkaczka,fabryka fiat ,opel na lini montazu
DO wideł moja pani i przestaniesz głup[oty pisac!!!1
Gdybyśmy byli właścicielami kapitału emerytalnego nikogo by nie interesowało czy przechodzimy na emeryturę w wieku 64 lat czy 66 lat.
Ale system ewoluował w stronę: "oddajcie nam wasze pieniądze a zadbamy o was na starość"
Eksperci w ogóle nie biorą tego pod uwagę.
Np. w najbliższych latach w handlu zostaną masowo zlikwidowane stanowiska kasjerki na skutek wprowadzenia odpowiednich czytników.
Tak jest prawie w każdej dziedzinie.
Niech sie nim dowolnie rzadza bez prawa do ubiegania sie o emeryture
w przyszlosci.Ja mam zwaloryzowany kapital na 31.12.2011 na kwote
320.000 zl.Licze sobie 61 lat,chorowalem na gruzlice stawu biodrowego,
mialem zawal miesnia sercowego,choruje na nadcisnienie tetnicze itp.,
i mam nadzieje dozyc jeszcze 20 lat !!!I te 20 lat pomnozone przez 12
miesiecy daje mi 240 miesiecy zycia.320.000 podzielone przez 240
da mi kwote 1333 zl. miesiecznie.Na zycie i oplaty wystarcza mi 1000 zl.
Reszte odloze sobie co miesiac kupujac dolary lub zloto,I tak uskladam
sobie troche grosza, ale nie w zlotowkach ani w euro.Bo zlotowki za-
bierze mi nastepny ,,Balcerowicz,,,euro szlag trafi, a dolar jak bedzie
tak bedzie.Nie mowiac o zlocie.Moze za bardzo marze???
NIEMORALNE,
ze wzgledu na wysoki wskaznik zgonow przed osiagnieciem wieku emerytalnego.
Wobec powyzszego uwazam, ze jesli ktos umrze przed osiagnieciem wieku emerytalnego, cala zgromadzona kwota w ZUS powinna byc wyplacona spadkobiercom.
słusznie, niektórzy chcieliby, by siedzieć mniej lub więcej 8h za darmo, bez sensu,a życie upływa szybko, z reguły w szarej rzeczywistości itp., i w cale nie pesymista...
Zechciejcie zauważyć, że do dobrych 200 lat człowieka zaczynają zastępować maszyny. Wkrótce wyprą nas z większości naszych aktywności, nie ma zatem potrzeby aby na mnie pracowało dziecko, a na niego mói wnukowie itd...
Na ludzi pracują a będa w jeszcze wiekszym stopniu MASZYNY.
Kwestią istotną jest tylko podział dóbr. To co się dziej obecnie w świecie przypomina trochę dziecinny scenariusz filmów z Bondem. Oto jakaś tajemnicza organizacja "Widmo" chce przejąć włądzę nad światem i podporządkować sobie ludzi, a ja się zastanawiam PO CO?
Co komu z tego, że on będzie miał tyle pieniędzy, że nie będzie nawet w stanie zrobić z nich sensownego użytku, a jednocześnie miliony ludzi będzi musiało egzystować w nędzy aby temu jednemu zapewniać tyle pieniędzy ilu nawet nie potrzebuje. Nadmierna różnica, jak zawsze w historii doprowadzi do wybuchu jakiegoś rodzaju rewolucji, w wyniku której dojdzie do przejęcia władzy i ta się to będzie kręcić bez najmniejszego sensu.
Gdyby przemyślec podział dóbr, okazałoby się, że niczego nie brakuje, a wręcz wszystkiego mamy w nadmiarze. To tylko kwestia podziału zadań i rozliczenia wynagrodzenia za te działania.
Ale tak długo jak długo ekonomia ma wymiar balcerowiczowski - nie zmienimy niczego na lepsze.
Ja dodam jeszcze po prostu wychodź do ludzi.
:):)
Uważam,ze taki staż pracy powinien takim Polakom -pomóc w uzyskaniu EMERYTURY a nie jałmużny.
Ponadto tamte kobiety/te kobiety z tego przedziału wiekowego też rodziły dziec i i jednocześnie pracowały i
teraz rząd ich chce
WYNAGRODZIĆ PRACA DO 67 LAT!!!
Paranoja!
Co niektórzy po przepracowaniu 15,25 lat pracy odchodzą na emeryturę-bo są wyeksploatowani
a my -RZĄD MÓWI _NIE/WY JESZCZE MOŻECIE/-dziwne podejście rządu .
Po prostu zależy im aby pracować do śmierci i po drodze urodzić kilkoro dzieci.
PYTAM KTO DOCZEKA WIEKU 67 UPRAWNIAJĄCEGO DO EMERYTURY???
ODPOWIEM-NIELICZNI
I o to chodzi!!!
Tak jak ty, to sobie może napisać każdy. Jeżeli masz jakiekolwiek pojęcie to użyj argumentacji i wyjaśnij nam cel przesuwania wieku emerytalnego.