PiS wycofało z Sejmu projekt dotyczący zniesienia trzydziestokrotności. Z kolei Lewica złożyła własną propozycję, by zniesienie limitu powiązać z podwyższeniem emerytury minimalnej do 1600 zł i wprowadzeniem emerytury maksymalnej, która w pierwszym roku obowiązywania miałaby wynosić 15,6 tys. zł.

Poseł PiS Marcin Horała w imieniu klubu PiS wycofał projekt ustawy znoszący limit 30-krotności składki na ZUS. Oświadczenie o wycofaniu projektu ustawy skierowane do marszałek Sejmu Elżbiety Witek zostało we wtorek po południu opublikowane w wykazie prac legislacyjnych.

"Uprzejmie informuję panią marszałek, iż występując jako reprezentant wnioskodawców w pracach nad poselskim projektem ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw wycofuję przedmiotowy projekt ustawy" - czytamy w oświadczeniu Horały datowanym na wtorek 19 listopada, który został opublikowany w wykazie prac legislacyjnych na stronie internetowej Sejmu.

"W związku z tym, że ta sprawa wywołała potrzebę szerokiej dyskusji, uznaliśmy, że należy to przekonsultować w szerokim gronie, tu choćby Solidarność miała uwagi. Chcemy dyskutować na ten temat i wrócimy do tematu" - powiedziała Czerwińska dziennikarzom w Sejmie.

Marcin Horała zapewnił, że pomimo wycofania ustawy zakładający likwidację 30-krotności składki ZUS nie zbraknie 5 mld zł na realizacje zadań budżetowych. "Rośnie natomiast ryzyko, że nie uda się osiągnąć budżetu zupełnie bez deficytu. Jakiś bardzo niewielki, ale deficyt będzie, bo te wpływy (po zlikwidowaniu likwidację 30-krotności składki ZUS - PAP) były w budżecie przewidziane" - powiedział. "Zagrożenia dla jakichkolwiek wydatków budżetowych na pewno nie ma" - podkreślił Horała

Lewica składa swój projekt

Dyrektor ds. legislacji klubu Lewicy Dariusz Standerski zaznaczył, że projekt Lewicy różni się od projektu PiS zakładającego zniesienie limitu 30-krotności przy składkach ZUS tym, że jest to projekt systemowy. "Projekt PiS to tylko skok na kasę, który zapewnia jednorazowe wpływy, jednocześnie nic nie zmienia w systemie" - powiedział.

"Projekt Lewicy to z jednej strony zniesienie limitu 30-krotności składki. Po drugie to mocne podwyższenie emerytury minimalnej do kwoty 1600 zł, czyli to, co Lewica proponowała w swoim programie wyborczym" - mówił Standerski. W tym roku emerytura minimalna wynosi 1100 zł brutto.

Standerski poinformował, że projekt wprowadza nową instytucję w systemie, czyli emeryturę maksymalną. "Będzie ona wynosiła dla pierwszego roku stosowania 15 tys. 600 zł" - powiedział. "Dla tych wszystkich, którzy zarabiają dzisiaj tak, że będą płacić wyżej niż ten limit 30-krotności, to dla większości z nich emerytury będą i tak wyższe, ponieważ wtedy np. jeżeli dzisiejszy pracownik, który zarabia dużo i będzie płacił coraz więcej składek i mógł liczyć dzisiaj na emeryturę w wysokości 4-4,5 tys. zł, to w myśl naszego projektu będzie mógł liczyć na emeryturę rzędu nawet 6 tys. zł" - mówił.

Ocenił, że projekt Lewicy jest korzystny dla ponad miliona osób, które otrzymują najniższą emeryturę, a "jednocześnie jest to korzystne dla budżetu państwa". "I tym się jeszcze różnimy od projektu PiS-u, że projekt PiS zabiera te 5 lub 7 mld zł do kieszeni, a my przesuwamy te 5 mld zł do najbardziej potrzebujących, którzy dziś mają najniższe emerytury" - podkreślił.

W pracach sejmowych projekt Lewicy prezentować będzie wiceszefowa klubu, przewodnicząca sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny Magdalena Biejat.

O projekt Lewicy był pytany w Sejmie Marcin Horała (PiS). Zapytany, czy zatem PiS poprze projekt zgłoszony przez Lewicę, zapewniając w ten sposób dodatkowe wpływy do budżetu w wysokości 5 mld zł rocznie, Horała odpowiedział: "to już jest pytanie do władz klubu, a ja jestem tylko szeregowym posłem". Jak dodał, "przyszłość pokaże", czy PiS zaproponuje coś w zamian wycofanego projektu. "To otwarte pytanie" - dodał.