Sprawa dotyczyła żądania wypłaty renty wyrównawczej – ponad 47 tys. zł – jakiej domagał się od jednej ze śląskich spółek węglowych Wojciech U. Był górnikiem, pracował przez blisko 15 lat w kopalni, z czego 10 lat pod ziemią. W 1997 r. zdiagnozowano u niego chorobę zawodową, która ostatecznie spowodowała niezdolność do pracy.
Mężczyzna otrzymał od ZUS w 2000 r. rentę inwalidzką, a po zawarciu ze spółką węglową ugody – także rentę wyrównawczą na podstawie art. 444 par 2 kodeksu cywilnego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1025), zgodnie z którym jeżeli poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać od zobowiązanego naprawienia szkody. Stanowiła ona różnicę pomiędzy kwotą renty z ZUS a wynagrodzeniem, jakie mógłby otrzymać były górnik, gdyby nadal pracował w kopalni, i była wypłacana przez prawie 12 lat, aż do lipca 2012 r.
Wtedy to, po przeprowadzeniu badań, lekarz orzecznik uznał, że Wojciech U. nie jest już całkowicie niezdolny do pracy. ZUS cofnął mu rentę i problematyczna stała się kwestia rekompensaty od spółki węglowej. Wojciech U. zażądał bowiem, aby płacono mu nadal, ale w pełnej kwocie odpowiadającej wysokości emerytury górniczej – na którą z kolei nie miał szans, gdyż pracował w kopalni zbyt krótko – z powodu choroby i konieczności przejścia na rentę. Kopalnia na to się nie zgodziła, a sprawa trafiła do sądu.
Te orzekały różnie – w I instancji były górnik przegrał, ale sąd apelacyjny zasądził na jego rzecz żądaną kwotę. Wyrok ten potwierdził Sąd Najwyższy, oddalając skargę kasacyjną pozwanej spółki.
SN wskazał, że roszczenie o rentę cywilną jest uzasadnione nie tylko całkowitą lub częściową utratą zdolności do pracy zarobkowej, ale także – i to było kluczowe dla orzeczenia – jeżeli zwiększyły się potrzeby poszkodowanego lub zmniejszyły widoki jego powodzenia na przyszłość. W tej sprawie za takie zmniejszenie widoków na powodzenie SN uznał brak możliwości uzyskania emerytury górniczej, spowodowany chorobą zawodową i utratą zdolności do pracy w kopalni.
– Każda szkoda powinna być naprawiona. Tu mamy do czynienia z odpowiedzialnością pracodawcy za szkodę spowodowaną chorobą zawodową, która jest bezsporna. Gdyby powód pracował w kopalni i nie chorował, to miałby prawo do emerytury górniczej. Podjęcie pracy w takim zawodzie też wiąże się z określonymi planami na przyszłość. I te widoki powodzenia na przyszłość, o których mowa w kodeksie cywilnym, uległy zmniejszeniu, co uzasadnia roszczenia powoda – powiedział sędzia Piotr Prusinowski, zamykając rozprawę.
orzecznictwo
Wyrok Sądu Najwyższego z 5 września 2018 r., sygn. akt I PK 108/17.