Dyskusja z obowiązującą polityką może się skończyć jej rozmyciem, utwardzeniem albo zachowaniem status quo. Tak jest w przypadku Zielonego Ładu. Dyskusja z fizyką może się skończyć tylko w jeden sposób - źle dla dyskutującego. Tak jest ze zmianą klimatu.

Przy okazji zapowiedzi rewizji Zielonego Ładu nastąpiło sklejenie kwestii bezpieczeństwa klimatycznego i globalnego ocieplenia ze sprawą polityki klimatycznej Europy. Prawo i Sprawiedliwość pyta w interpelacji poselskiej minister klimatu i środowiska Paulinę Hennig-Kloskę, czy w ramach zapowiedzianej przez nią walki z dezinformacją krytyka polityki klimatycznej UE, np. Fit for 55, będzie uznawana za dezinformację klimatyczną i w jaki sposób zapewniona zostanie ochrona wolności słowa i pluralizm medialny. Z kolei w opublikowanym w sobotę raporcie „Zielony Rafał” PiS podsumowuje zaangażowanie Rafała Trzaskowskiego w działania wspierające Zielony Ład, uznając to najwyraźniej jako ciężki zarzut. Posłowie zarzucają Trzaskowskiemu m.in. to, że został ambasadorem Europejskiego Paktu Klimatycznego i rekomendował adaptację miast do zmian klimatu. Dziś samo zauważenie tej potrzeby wydaje się być deklaracją polityczną, którą można wykorzystać na niekorzyść przeciwnika.

Można powiedzieć: kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. A burzę widać już na horyzoncie.

Według opublikowanych ostatnio wyników Eurobarometru, 52 proc. Polaków (najwięcej w UE, o 17 pkt proc. więcej niż w 2021 r.) uważa, że zmiana klimatu jest spowodowana przede wszystkim naturalnymi cyklami, a nie działalnością człowieka, co stoi w sprzeczności z ustaleniami nauki.

Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy może być brak wiedzy i edukacji. Potwierdzałyby to odpowiedzi na inne pytanie:

tylko 15 proc. Polaków uważa, że są bardzo dobrze poinformowani o problemach środowiskowych, takich jak zmiany klimatyczne.

Drugą przyczyną jest właśnie dezinformacja klimatyczna. Nie chodzi o krytykę polityki unijnej, ale o wprowadzanie do obiegu fałszywych informacji, na dodatek w intencji osiągnięcia własnych korzyści lub wyrządzenia krzywdy dobru publicznemu. Jakiemu? Choćby racjonalnemu skalkulowaniu ryzyka, jakie niesie zmiana klimatu i korzyści, jakie może przynieść adaptacja do tej zmiany, a także jej przeciwdziałanie. Albo rozważeniu, gdzie leży interes gospodarczy tej czy innej spółki, a gdzie dobro społeczności, w której ona funkcjonuje. Dziś dezinformacja klimatyczna coraz rzadziej ma twarz denialisty, a coraz częściej lobbysty, PR-owca, polityka i „anonimowego” internauty.

Według raportu komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich, od maja 2022 r. do maja 2024 r. to Rosja była głównym motorem komunikacji w dyskusjach online na temat zielonej energii. „Jako cel działań dezinformacyjnych w tym obszarze identyfikuje się odwrócenie uwagi i zasobów od działań, które mogłyby łagodzić zmiany klimatyczne” – stwierdziła komisja.

Zdarza się, że za dezinformację klimatyczną odpowiadają firmy, w tym koncerny energetyczne czy paliwowe. Najbardziej znany przykład: amerykański ExxonMobil. Już w latach 70. koncern przeprowadził badania dotyczące wpływu spalania paliw kopalnych na klimat. Wyniki okazały się niewygodne dla spółki, szerzono więc przeciwne poglądy.

2024 był najgorętszym rokiem w historii i pierwszym, w którym średnia globalna temperatura przekroczyła o 1,5 stopnia Celsjusza poziom z okresu przedindustrialnego. To zwiększa prawdopodobieństwo fal upałów, pożarów czy powodzi. Jak ta, z którą mierzyliśmy się niedawno w Polsce. „To moment, w którym decyzje polityczne, inwestycje w technologie niskoemisyjne i lokalne inicjatywy ekologiczne będą miały kluczowe znaczenie dla przyszłych pokoleń” – wskazuje Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy.

Według opublikowanych w poniedziałek wyników badania Eurobarometr, 25 proc. młodych Polaków (16-30 lat) uważa, że środowisko naturalne powinno być wśród priorytetów UE w najbliższych pięciu latach (średnia UE to 33 proc., a wśród osób z wyższym wykształceniem – 40 proc.). Jednocześnie aż 76 proc. młodych Polaków uważa, że w ostatnich siedmiu dniach byli narażeni na dezinformację i fałszywe wiadomości.

MKiŚ planuje walczyć dezinformacją klimatyczną. Na ten moment znamy tylko ogólnikowe stwierdzenia dotyczące „pracy nad narzędziami do walki z fake newsami i dezinformacją klimatyczną”, „wykorzystanie istniejących i uregulowanych mechanizmów współpracy w ograniczaniu dezinformacji” czy edukacji. Tę ostatnią do programu nauczania chce włączyć także ministerstwo edukacji, ale na razie mamy tylko deklarację polityczną i zespół złożony z osób zaangażowanych w ochronę klimatu i przyrody, które domagały się takiego ruchu od lat. Brakuje pedagogów i metodyków, którzy deklarację mogliby przełożyć na szkolne realia – tak, żebyśmy umieli odróżnić prawdę od fałszu, politykę od politykierstwa i żeby minister klimatu mogła zająć się klimatem, a nie walką z rosyjskimi farmami trolli. Nasz interes leży w zabezpieczeniu się przed ryzykiem, jakie niesie zmiana klimatu, ale i w mądrej rozmowie o polityce, jaką w związku z tym się nam proponuje.