Do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska trafił wniosek o przeprowadzenie kontroli interwencyjnej w sprawie importu drewna tekowego z Mjanmy. Choć taki handel nie powinien mieć miejsca, drewno tekowe wciąż trafia do Polski
Wniosek o interwencyjną kontrolę, jak dowiedział się DGP, złożyła Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Już w 2017 r. państwa członkowskie i Komisja Europejska (działające w ramach Platformy Wielostronnej ds. Ochrony i Przywracana Lasów Świata) uzgodniły, że import drewna tekowego z Mjanmy do UE narusza unijne przepisy dotyczące handlu drewnem. Fakt, że drewno tekowe regularnie trafia do kraju, potwierdzają nawet oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego. Mimo że jest to wbrew prawu. W 2021 roku zakaz objął jakąkolwiek współpracę z Myanmar Timber Enterprise, czyli monopolistą leśnym z rządzonej przez juntę wojskową Mjanmy.
Tymczasem Polska – według danych Forest Policy Trade and Finance Initiative – jest drugim największym importerem drewna z Mjanmy w Unii Europejskiej oraz siódmym na świecie.
Handel drewnem bez należytej staranności i wbrew prawu
Niezależnie od sankcji, proceder narusza także przepisy unijnego rozporządzenia ustanawiającego obowiązki podmiotów wprowadzających do obrotu drewno i produkty z drewna (EUTR), które obowiązuje od 2013 r. Nakłada ono na przedsiębiorstwa i osoby fizyczne obowiązek postępowania z należytą starannością przy wprowadzaniu do obrotu drewna lub produktów z drewna. Inaczej mówiąc: przedsiębiorstwa powinny weryfikować, czy wprowadzane przez nie drewno pochodzi z legalnego źródła. A to, czy rzeczywiście to robią, powinno być właśnie poddane kontroli. W Polsce za wykonywanie zadań wynikających z EUTR, w tym przeprowadzanie planowych i nieplanowych kontroli, odpowiada GIOŚ.
– Należyta staranność w ramach EUTR to proces identyfikowania, oceniania i ograniczania ryzyka wprowadzenia na rynek UE nielegalnie pozyskanego drewna. Każde przedsiębiorstwo musi opracować tzw. system zasad należytej staranności, który stosuje wobec każdego sortymentu drewna wprowadzanego na rynek – podkreśla Ranja Łuszczek, prawniczka z Fundacji ClientEarth
– EUTR nie tylko nakłada na importerów drewna obowiązek opracowania lub stosowania systemu należytej staranności w celu oceny ryzyka pozyskania drewna lub nielegalnego obrotu nim, ale także przewiduje za nieprzestrzeganie należytej staranności sankcje, nawet jeśli samo drewno zostanie uznane za legalne – zauważa Beata Faracik, prezeska Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu. - Taki system ochrony uzupełni wkrótce CSDDD, czyli dyrektywa o należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju, zobowiązująca duże firmy, już niezależnie od sektora, by weryfikowały czy towary i usługi przez nie nabywane nie są szkodliwe dla ludzi i środowiska, a za takie uznaje się pozyskiwanie drewna w sposób nielegalny. Tym samym importerom drewna naruszającym EUTR powinno być trudniej znaleźć nabywców dla nielegalnie pozyskanego surowca – dodaje.
Ile mamy drewna tekowego w Polsce?
We wniosku o kontrolę interwencyjną Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi wskazuje, że wartość importu drewna i produktów drzewnych z Mjanmy do Polski od 2021 r. do sierpnia 2024 r. wyniosła ok. 47 mln zł. To oficjalne dane, które pochodzą z GUS. Według GIOŚ, te wartości są jednak niższe. Ale dane inspektoratu pochodzą z informacji o podmiotach importujących drewno i produkty z drewna przekazywanych instytucji oficjalnie przez Szefa Krajowej Administracji Skarbowej.
Z kolei ClientEarth wskazuje, że rzeczywista wartość drewna tekowego sprowadzanego do Polski może być jeszcze większa. – Oficjalnie mówimy o prawidłowo oznaczonym drewnie. W wielu przypadkach przy imporcie „zakazanego” surowca dochodzi jednak do fałszowania dokumentacji albo przemytu drewna przez kraje trzecie, co uniemożliwia organom krajowym łatwą identyfikację prawdziwego pochodzenia drewna – zauważa organizacja. (Podobna sytuacja ma miejsce z objętym sankcjami drewnem z Rosji – patrz ramka).
Osiem etatów w GIOŚ do prowadzenia kontroli
Teoretycznie przedsiębiorstwom wprowadzającym do obrotu nielegalnie pozyskane drewno lub produkty z drewna zgodnie z EUTR grozi kara od 20 tys. do 500 tys. zł. Z kolei tym, które nie stosują środków i procedur zapewniających dostęp do informacji lub procedur oceny ryzyka, grozi od 5 tys. do 500 tys. zł. Ale to zasada, która funkcjonuje głównie na papierze.
– Liczba kontroli firm importujących drewno do Polski jest bardzo niska. Według oficjalnych danych, w 2023 r. skontrolowano zaledwie 80 firm importujących drewno spoza UE, podczas gdy ich ogólna liczba to 7,4 tys. – przekazuje nam ClientEarth. Fundacja dodaje, że w administracji poświęcamy niespełna 8,3 etatu na tego rodzaju kontrole, przy czym obejmują one zarówno drewno importowane, jak i pozyskiwane na terenie naszego kraju.
Kary duże, ryzyko małe
GIOŚ przekazał DGP, że wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska w 2021 r. przeprowadziły 1 kontrolę w sprawie importu drewna tekowego z Mjanmy, w 2022 r. – 2 kontrole, w 2023 r. – 2 kontrole oraz w 2024 r. – 1 kontrolę.
W stosunku do jednego podmiotu została nałożona kara pieniężna wysokości 20 tys. zł. W przypadku drugiego „wszczęte zostało postępowanie w celu wymierzenia takiej kary”.
Kontrola, w wyniku której nałożona została kara, wynikała z informacji przekazanej do GIOŚ w sprawie potencjalnego sprowadzenia na teren UE drewna przez polski podmiot.
– Ryzyko kontroli dla polskiego importera teku z Mjanmy jest więc niewielkie. Ponadto, kary za naruszenie zakazu importu nielegalnego drewna mają w Polsce wymiar jedynie administracyjny i w praktyce nie są dotkliwe. Import drogiego drewna tekowego może okazać się opłacalny, nawet wliczając w to ewentualną karę – zauważa Łuszczek. ©℗