Polski rząd ostro krytykuje nowy system ETS 2, argumentując, że jego wprowadzenie może doprowadzić do drastycznego wzrostu cen energii i uderzyć w najbiedniejszych. Jednak według ekspertów propozycje Polski pozostają na uboczu europejskiej debaty, a większość państw UE skupia się nie na opóźnieniu ETS 2, lecz na mechanizmach stabilizujących jego wpływ na społeczeństwo.
Tusk, Hołownia i MKiŚ o ETS 2
Czołowi polscy politycy skrytykowali ETS 2. W zeszłym tygodniu podczas inauguracji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej premier Donald Tusk przestrzegł przed wprowadzeniem tego mechanizmu - Jego konsekwencje będą upiornie przewidywalne, wysokie ceny energii mogą obalić niejeden rząd demokratyczny" — stwierdził.
- Polska odrzuca ETS2, czyli zieloną transformację robioną siłą i kosztem najbiedniejszych. Inwestycje w Unii muszą prowadzić do wyższych pensji, tańszego prądu i lepszej pracy – napisał z kolei wczoraj na portalu X marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
W odpowiedzi na pytania DGP, Ministerstwo Klimatu i Środowiska potwierdza, że reforma systemu handlu emisjami, opóźnienie ETS2 bądź jego złagodzenie będą jednym z celów polskiej prezydencji. - W ramach prezydencji możemy natomiast podejmować istotne dla Polski tematy. Planujemy m.in. przeprowadzenie podczas jednej z Rad ds. Środowiska dyskusji na temat mechanizmów realizacji celu na 2030 r., której elementem na pewno będzie też ETS jako jeden z głównych mechanizmów. Na kształt tej dyskusji, a także na prace prezydencji wpłynie również zapowiedziana przez KE publikacja Clean Industrial Deal – w tym momencie nie znamy jeszcze zawartości dokumentu, jednak można się spodziewać, że będzie on odnosił się do mechanizmów redukcji emisji w przemyśle – czytamy w odpowiedziach resortu.
Ekspert: polskie propozycje na uboczu dyskusji
Eksperci jednak odrzucają taką argumentację. Aleksander Śniegocki, prezes Instytutu Reform, think tanku zajmującego się kwestiami transformacji energetycznej, tłumaczy w rozmowie z DGP, że w europejskiej dyskusji o wpływie polityki klimatycznej na konkurencyjność temat ETS2 jest marginalnym, ponieważ ani zachodnioeuropejskie rządy, ani chadecja w europarlamencie, ani stowarzyszenia biznesowe nie formułują postulatu odroczenia lub rezygnacji z nowego systemu jako sposobu na wzmocnienie europejskiej gospodarki.
- Propozycje zmian w Zielonym Ładzie skupiają się na ograniczeniu wymogów co do raportowania oraz zapewnienia większej elastyczności co do stosowanych technologii, a wzmocnienie systemu ETS jest wręcz przedstawiane jako najbardziej efektywny sposób na osiągnięcie celów redukcyjnych. Dyskusje wokół ETS2 skupiają się natomiast na wymiarze społecznym systemu – część państw obawia się, że wzrost cen paliw dla obywateli będzie zbyt szybki i niekontrolowany. Pojawiające się propozycje zmian skupiają się więc na wzmocnieniu mechanizmów stabilizujących ceny w nowym systemie – i jest spora szansa, że takie reformy zostaną wprowadzone. O rezygnacji z ETS2 w ogóle się nie mówi, a czeska propozycja odroczenia wdrożenia systemu o zaledwie jeden rok rok nie cieszy się jak na razie szerokim poparciem. Dlatego obecnie polski pomysł odroczenia ETS2 o trzy lata – a tym bardziej hasła o skasowaniu systemu – są na uboczu dyskusji – wyjaśnia Aleksander Śniegocki.
Podkreśla on, że w trakcie polskiej prezydencji rząd odgrywa rolę tzw. honest broker w negocjacjach między państwami członkowskimi w Brukseli, co ogranicza pole do bezpośredniego lobbowania za własnymi pomysłami. - Zaletą prezydencji jest natomiast możliwość kształtowania agendy dyskusji. Jednak promowane przez Polskę skupienie na bezpieczeństwie niewiele wnosi do debaty o ETS2. Ciężko będzie przekonać większość rządów w Europie, że nałożenie opłat na importowane paliwa kopalne i przeznaczenie pozyskanych środków na inwestycje w zasilanie europejskich budynków i pojazdów przez lokalnie produkowaną energię jest działaniem osłabiającym bezpieczeństwo UE – mówi Śniegocki.
Czym jest ETS 2?
ETS 2 to nowy mechanizm w ramach unijnego systemu handlu emisjami (ETS), który ma objąć sektory budownictwa i transportu drogowego. Jest to kluczowy element pakietu klimatycznego Fit for 55, mającego na celu redukcję emisji CO2 o co najmniej 55 proc. do 2030 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r.
ETS 2 ma funkcjonować na podobnych zasadach jak obecny ETS, który obejmuje sektory przemysłowe i elektroenergetyczne. UE ustali maksymalny pułap emisji CO2 dla sektorów budownictwa i transportu drogowego. Będzie on stopniowo obniżany, aby wymusić redukcję emisji. Firmy zajmujące się dystrybucją paliw (np. dostawcy gazu, ropy czy węgla) będą musiały kupować uprawnienia do emisji CO2 na specjalnej giełdzie. Ceny uprawnień będą ustalane w systemie aukcyjnym – im większy popyt na emisję CO2, tym droższe uprawnienia. Firmy, które emitują mniej CO2, będą mogły sprzedawać swoje nadwyżki tym, które potrzebują więcej.
Jednak koszty zakupu uprawnień przez dostawców paliw prawdopodobnie przełożą się na wyższe ceny dla konsumentów (np. droższe paliwo i ogrzewanie), co ma zachęcić do oszczędności energii oraz inwestycji w technologie niskoemisyjne. Aby złagodzić skutki dla gospodarstw domowych o niskich dochodach, UE planuje utworzenie specjalnego Funduszu Społecznego na rzecz Klimatu o wartości 86,7 miliarda euro (na lata 2026-2032). Środki mają wspierać inwestycje w efektywność energetyczną i odnawialne źródła energii. System ETS 2 ma zacząć obowiązywać w 2027 r., choć zgodnie z obecnymi założeniami, w razie gwałtownego wzrostu cen energii UE może przesunąć ten termin na 2028 r. Do 2030 r. planowane jest stopniowe ograniczanie liczby dostępnych uprawnień, aby osiągnąć redukcję emisji.
W Unii Europejskiej stanowiska państw członkowskich wobec szybkiego wprowadzenia systemu handlu uprawnieniami do emisji dla sektorów budynków i transportu są zróżnicowane. Zwolennikami są Niemcy i Francja, oprócz Polski sceptyczne wobec tego są też Czechy, Słowacja i Węgry. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej podkreślają znaczenie uwzględnienia różnic ekonomicznych i społecznych w ramach Unii Europejskiej przy planowaniu i wdrażaniu nowych mechanizmów polityki klimatycznej.