Nowa lista proponowanych inwestycji może powstawać nawet przez dwa lata. A pieniądze mają być wydawane na większą skalę dopiero od 2030 r.

Projekt nowelizacji specustawy odrzańskiej przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury rozczarował stronę społeczną. – Czekaliśmy ponad rok na osiem stron ustawy, która nie wprowadza żadnych rewolucyjnych zmian ani skomplikowanych rozwiązań prawnych. Zmiany, które widzimy w projekcie, można było zrobić dawno temu – mówi DGP Maria Włoskowicz, prawniczka z Fundacji Frank Bold. – Spodziewaliśmy się, że długi czas oczekiwania może wynikać z chęci wprowadzenia wyższych opłat za zrzuty solanki lub zapisów o instalacjach odsalających w kopalniach, jednak nie znalazły się one w projekcie – dodaje.

Ustawa o rewitalizacji rzeki Odry, czyli specustawa odrzańska, była odpowiedzią rządu Zjednoczonej Prawicy na wydarzenia z 2022 r. W wyniku zakwitu złotej algi zginęła wówczas znaczna część ryb, małży i skorupiaków żyjących w rzece. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zaplanował wtedy ponad 50 przedsięwzięć inwestycyjnych, w dużej mierze były to budowle hydrotechniczne mogące doprowadzić do regulacji rzeki. Przepisy krytykowali przyrodnicy i ekolodzy. Ministerstwo Infrastruktury w rządzie Koalicji 15 października nazwało je konglomeratem inwestycyjnym, który nie przywróciłby mechanizmów samooczyszczenia rzeki. Resort planuje zrealizować tylko pięć projektów, które według niego mogą pozytywnie wpłynąć na stan rzeki. Resztę pieniędzy zagwarantowanych ustawą przez PiS ministerstwo chce przeznaczyć na inne projekty dla Odry. Łącznie mowa o ponad 1 mld zł w latach 2025–2034.

W lipcu ub.r., gdy pojawiły się pierwsze informacje o nowelizacji ustawy, mowa była przede wszystkim o przywracaniu naturalnych cech rzeki. Po wrześniowej powodzi nastąpiła jednak zmiana. – Widać zmianę priorytetu. We wpisie do prac legislacyjnych była mowa przede wszystkim o działaniach renaturyzacyjnych, teraz na pierwszym miejscu listy planowanych inwestycji wymieniono działania przeciwpowodziowe – mówi Maria Włoskowicz. Renaturyzacja to trzeci rodzaj potencjalnych inwestycji (na drugim miejscu znalazły się działania utrzymaniowe). W dalszej kolejności mowa o działaniach „mających służyć ochronie zasobów wodnych” oraz „stabilizujących”.

Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind, mówi, że ogólny zapis ustawowy to „worek, do którego minister infrastruktury może wrzucić wszystko”. Szczegóły znalazły się w ocenie skutków regulacji. – Jednak po podpisie prezydenta w Dzienniku Ustaw znajdzie się tylko bardzo ogólnie napisana ustawa – zauważa Engel.

Szczegółowa lista inwestycji oraz ich lokalizacji ma być określona w drodze ministerialnego rozporządzenia. Wiadomo, że pod uwagę należy brać „poprawę środowiska rzeki Odry, ochronę jej zasobów, bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, a także uwzględnić bezpieczeństwo korzystania z wód oraz zachowanie funkcji i przeznaczenia wód”.

Jak czytamy w załączniku do oceny skutków regulacji, „Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie szacuje, że sam okres określenia szczegółowej listy inwestycji przez ministra właściwego do spraw gospodarki wodnej i wykonanie koncepcji wraz z konsultacjami społecznymi może potrwać od roku do dwóch lat”. Następnie w latach 2025–2029 zostaną poniesione wydatki przede wszystkim na opracowanie dokumentacji oraz uzyskanie wymaganych decyzji administracyjnych (77 mln zł), a dopiero w latach 2030–2034 zostanie wydana większość pieniędzy (niemal 880 mln zł) na realizację robót budowlanych.

Według naszych rozmówców w przepisach brakuje innych ważnych zapisów. – Góra urodziła mysz. Projekt nowelizacji specustawy nie rozwiązuje najważniejszych problemów Odry: nie wprowadza zapisów dotyczących instalacji odsalających, nie zwiększa wymagań co do retencjonowania zasolonej wody ani nie wprowadza opłat za pobór wody przez kopalnie, które jako jedyne za to nie płacą – uważa Engel.

O tym, że w projekcie mogą się znaleźć zapisy zachęcające do inwestycji w instalacje odsalające, przekonywała w grudniu Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska. – Razem z Ministerstwem Infrastruktury pracujemy nad tym, by odpowiednie zapisy dotyczące opłat za zrzuty soli znalazły się w nowelizacji – mówiła DGP.

I choć Ministerstwo Infrastruktury zauważa, że „najważniejszym działaniem powinna być eliminacja zanieczyszczeń, które są głównym powodem katastrofy, jaka się wydarzyła latem 2022 r.”, to jako rozwiązanie wskazuje dodatkowy przegląd pozwoleń wodnoprawnych i pozwoleń zintegrowanych pod względem ilości zrzucanych ścieków „w odniesieniu do aktualnego przepływu wody w Odrze”. Następnie pozwolenia mogłyby zostać cofnięte lub ograniczone.

– Obecne przepisy, które zakładają przegląd pozwoleń co cztery lata, także umożliwiają modyfikację lub cofnięcie pozwoleń, jednak zdarza się to bardzo rzadko i zazwyczaj z powodów formalnych, a nie ze względu na wpływ na środowisko – uważa Maria Włoskowicz. Podkreśla, że ministerstwo wciąż nie stworzyło konkretnych wytycznych dla przeglądów, więc inicjatywa pozostaje po stronie Wód Polskich. ©℗

ikona lupy />
Podział środków finansowych według założeń do projektu nowelizacji specustawy odrzańskiej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe