W unijnej „27” zabrakło większości wystarczającej do uchwalenia nowych celów środowiskowych.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie dojdzie dziś do przyjęcia rozporządzenia w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych (NRL – Nature Restoration Law). Głosowanie miało być formalnością – przedstawiciele państw członkowskich mieli zatwierdzić efekty wynegocjowanego w zeszłym roku kompromisowego kształtu reformy. Ostatecznie zabezpieczenie poparcia kwalifikowanej większości stolic okazało się zbyt skomplikowane w czasie, gdy zbliżają się wybory, a na ulicach europejskich miast protestują rolnicy.
Brak wymaganej większości w Radzie UE – po niemal dwóch latach od rozpoczęcia prac legislacyjnych – dla reformy, której ostateczny kształt uzyskał w zeszłym miesiącu poparcie Parlamentu Europejskiego, byłby wielką porażką Brukseli. Według doniesień medialnych o tym, że przeciwnicy NRL dysponują „mniejszością blokującą”, przesądziło ostatecznie stanowisko rządu Viktora Orbana, który miał wycofać swoje wcześniejsze poparcie dla rozporządzenia. Ale na losach reformy zaważył też m.in. negatywny głos Polski.
Kiedy kolejna próba przyjęcia NRL?
Nie jest jasne, kiedy unijna „27” podejmie kolejną próbę przyjęcia NRL. Przełamania impasu raczej nie ułatwi nabierająca tempa kampania wyborcza. W dodatku do entuzjastów prawa nie należą ani sprawująca prezydencję Belgia, ani Węgry, które przewodniczyć będą pracom Rady UE w drugim półroczu.
Głównym celem NRL jest poprawa stanu zdegradowanych ekosystemów. Przepisy rozporządzenia mają zobowiązać kraje członkowskie, by do 2030 r. objęły środkami odbudowy przyrody 20 proc. lądów i obszarów morskich, a także 30 proc. siedlisk będących w złym stanie. Do połowy stulecia Unia zakłada wdrożenie działań na rzecz renaturyzacji we wszystkich wymagających tego ekosystemach, przy czym dla poszczególnych państw członkowskich minimalny cel to 90 proc. zdegradowanych siedlisk. Zobowiązania dotyczą także posadzenia w UE jeszcze w tej dekadzie 3 mld nowych drzew, zwiększenia powierzchni terenów zielonych w miastach, odbudowy osuszonych torfowisk czy przywrócenia 25 tys. km rzek do stanu swobodnego przepływu.
Pośrednio, jak przekonują orędownicy regulacji, powinno to wpłynąć korzystnie także na sytuację rolnictwa – m.in. dzięki złagodzeniu zmian klimatu, zwiększeniu populacji owadów zapylających czy poprawie jakości gleby.
Rolnicy najgłośniej protestują
Inaczej skutki wejścia w życie nowego prawa postrzegane są przez samych rolników. I w praktyce to właśnie ta grupa najgłośniej sprzeciwiała się zapisom NRL. W Polsce największe kontrowersje dotyczyły obowiązku „zalewania pól” – jak przeciwnicy rozporządzenia nazywają odbudowę torfowisk, uznawaną za jedną z podstaw retencji. Przez wieki osuszano je, aby zwiększyć powierzchnię upraw. NRL określa tymczasem konkretne cele ich odbudowy: 30 proc. do 2030 r. (z czego co najmniej jedna czwarta powinna zostać ponownie nawodniona), 40 proc. do 2040 r. i 50 proc. do 2050 r. W procedowanej wersji rozporządzenia, cele te mogą zostać złagodzone dla szczególnie obciążonych państw członkowskich, a zobowiązania dotyczące ponownego nawadniania nie będą wiązały bezpośrednio prywatnych właścicieli gruntów.
Dążenie do zablokowania rozporządzenia, jako zgodne z interesem polskich rolników, zapowiedział w zeszły wtorek Donald Tusk. – Za chwilę zatrzymamy ten przymus dotyczący torfowisk, mokradeł, zalewania terenów – mówił. Zaznaczył równocześnie, że polski rząd nie neguje potrzeby działań, które, zdaniem premiera, są potrzebne nie tylko ze względu na ochronę środowiska, ale i gospodarkę wodną, i długofalowo są w interesie samych rolników. Chce jednak realizować je „na zasadzie pełnej dobrowolności” i „bez przymusu europejskiego”, wyłącznie tam, „gdzie będzie na to zgoda, ochota i pieniądze”.
Polski rząd podzielony
W samym rządzie zdania w tej sprawie były jednak podzielone. Poparcie NRL – jak udało nam się potwierdzić – rekomendowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska, na czele z Pauliną Hennig-Kloską (Polska 2050). W sobotę otwarcie za rozporządzeniem oficjalnie opowiedziała się wiceszefowa resortu Urszula Zielińska (Zieloni). – Prawo odbudowy przyrody jest zgodne z tym, co chcemy i musimy pilnie zrobić dla natury i do czego się zobowiązaliśmy w kampanii wyborczej – powiedziała w rozmowie z portalem Oko Press. Zielińska ma nadzieję, że odsunięcie głosowania nad NRL w czasie pozwoli uspokoić tych, którzy dziś mają w tej sprawie obawy. W tym rolników, którym regulacja – według niej – może pomóc uchronić się przed groźbami suszy i wyjałowienia gleb. – Wierzę, że kiedy już dojdzie do głosowania, to rząd podejmie najlepszą z możliwych decyzji. I wierzę, że nasz rząd, który w umowie koalicyjnej zapisał klimat, środowisko i lasy jako priorytet i dobro, które trzeba chronić, będzie dalej dążył w tym kierunku – podkreśliła wiceministra.
Podziały w koalicji były widoczne już podczas lutowego głosowania nad NRL w europarlamencie. Większość polskich posłów – zrzeszonych w partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (PiS i Suwerenna Polska) i Europejskiej Partii Ludowej (PO i PSL) – głosowała wtedy przeciwko NRL. Rozporządzenie poparli z kolei politycy Nowej Lewicy, a także jedyna europosłanka Polski 2050, Róża Thun.
Przepisy NRL "przygotowano niechlujnie"?
Według naszego rozmówcy zbliżonego do europejskich chadeków, założenia NRL są słuszne, ale za przepisami ciągną się następstwa błędów popełnionych przez Brukselę na początku ich procedowania i stylu prac narzuconego przez Fransa Timmermansa, b. wiceprzewodniczącego Komisji ds. Zielonego Ładu. Jak tłumaczy, europejska centroprawica uważa, że przepisy przygotowano niechlujnie, bez odpowiednio pogłębionej analizy skutków regulacji dla rolnictwa i innych gałęzi gospodarki. Drugim problemem jest brak wsparcia finansowego UE dla działań związanych z renaturyzacją. W rezultacie obciążenia związane z wypełnianiem celów środowiskowych spadłyby na budżety krajowe lub zmusiły rządy do renegocjacji podziału unijnych funduszy dla rolnictwa do 2027 r., co mogłoby przyczynić się do podsycenia napięć społecznych.
W ostatnich dniach o poparcie dla NRL apelowały do polskiego rządu organizacje pozarządowe, a także Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP), która przyjęła uchwałę w tej sprawie w dniu swojego powołania przez MKiŚ. W debacie publicznej podnoszone są nietrafione argumenty o konflikcie pomiędzy zapisami NRL a celami produkcji żywności w obszarze rolniczym i interesami producentów rolnych. W opinii PROP sytuacja jest przeciwna – istnieją liczne paralele pomiędzy celami NRL, a interesami sektora rolnego” - podkreślono. PROP wskazuje również, że NRL w obecnym kształcie zakłada dobrowolność udziału rolników w działaniach na rzecz odtwarzania przyrody, a cele dotyczące torfowisk Polska będzie w stanie zrealizować bez jakiegokolwiek udziału rolników – w oparciu o tereny parków narodowych czy grunty Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.