Polski głos nie wybrzmiał podczas głosowania w komisji Parlamentu Europejskiego w sprawie „oddawania” gruntów środowisku.
Komisja Środowiska (ENVI) Parlamentu Europejskiego zagłosowała wczoraj za rozporządzeniem w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych (NRL – Nature Restoration Law). Za było 53 członków, przeciw – 28, a czworo wstrzymało się od głosu. W gremium tym zasiada 10 polskich eurodeputowanych. Wcześniej organizacje pozarządowe wzywały polityków nowej większości sejmowej do udowodnienia w głosowaniu, że poważnie traktują środowiskowe aspekty umowy koalicyjnej. Nieskutecznie – dwójka europosłów Prawa i Sprawiedliwości była wczoraj przeciwko rozporządzeniu, przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego wstrzymał się od głosu, a siedmioro posłów… nie brało udziału w głosowaniu. Gdyby wczoraj wygrały głosy negatywne, projekt przepadłby. Teraz kolejnym krokiem będzie głosowanie nad nim na sesji plenarnej PE, prawdopodobnie w lutym 2024 r.
Wcześniej przeciwko NRL opowiadała się Europejska Partia Ludowa, w tym politycy PO i PSL. Główne obawy budziły zapisy związane z rolnictwem. „Przegłosowane NRL zakładającego zmniejszenie gruntów rolnych o 10 proc. to uderzenie w bezpieczeństwo żywnościowe Europy. Efektem będzie upadek tysięcy gospodarstw, podwyżka cen żywności i uzależnienie od importu” – pisał w lipcu w serwisie X Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL.
Celem przepisów jest odbudowa zdegradowanych ekosystemów w UE, co przyczyni się do łagodzenia zmian klimatu i przystosowania się do nich, a także do zwiększania bioróżnorodności. Kraje członkowskie będą musiały wdrożyć środki, które umożliwiają odbudowę min. 20 proc. obszarów morskich i lądowych UE do 2030 r. (do 2050 r. – wszystkich wymagających odbudowy), a także 30 proc. siedlisk znajdujących się w złym stanie (do 2050 r. – 90 proc.).
Jeden z zapisów mówi o konieczności odbudowy 30 proc. osuszonych torfowisk wykorzystywanych rolniczo do 2030 r. – Żywe, dobrze uwodnione torfowisko akumuluje węgiel i pochłania z atmosfery CO2, który ulatnia się, gdy torfowisko jest osuszane. Poziom emisji z torfowisk w Polsce jest porównywalny z emisjami rolnictwa – mówi dr inż. Ilona Biedroń z Fundacji Hektary dla Natury.
Mimo że zapisy po negocjacjach uległy złagodzeniu i państwa członkowskie będą dysponowały pewną elastycznością, to rolnicy nadal obawiają się skutków. – Szacuje się, że w Polsce ok. 400 tys. ha torfowisk zostało osuszonych. Oznacza to więc konieczność zatrzymania wody na gruntach o powierzchni równej areałowi ok. 35 tys. gospodarstw rolnych – mówi DGP Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. – W momencie, w którym z każdej strony słyszymy o konieczności podejmowania działań obniżających koszty produkcji rolnej, na zlecenie UE Polska będzie musiała wyłączyć z użytkowania pola, które obecnie stanowią zaplecze do produkcji tanich pasz i miejsce wypasu zwierząt gospodarskich – dodaje.
Innego zdania jest Ilona Biedroń. – Zapisy o mokradłach nie muszą oznaczać strat dla rolnictwa. W Polsce większość torfowisk to łąki i użytki zielone, a nie grunty orne – mówi. Jej zdaniem na terenach bagiennych mogą być uprawiane m.in. pałka wodna albo trzcina.
O efektach rozporządzenia dla rolnictwa mówi też Janusz Plewa, ekspert Team Europe Direct i wieloletni dyrektor ds. rolnictwa w Komisji Europejskiej. – W dłuższej perspektywie rozporządzenie powinno poprawić kondycję i konkurencyjność polskiego rolnictwa – mówi DGP. – W Polsce mamy małe zasoby wodne, co przyczynia się do susz, które niemal co roku obniżają poziom plonów. Zapisy o torfowiskach i renaturyzacji rzek mogą pozytywnie wpłynąć na poprawę bilansu wodnego w Polsce i przyczynić się do złagodzenia tych negatywnych zjawisk – tłumaczy, dodając, że pozytywny wpływ na rolnictwo będą mieć też mniejsza degradacja gruntów i zapis o bioróżnorodności, w którym chodzi m.in. o ochronę owadów zapylających rośliny, które są niezbędne dla rolnictwa.
– Krótkoterminowo ta ustawa może wpłynąć negatywnie na rybołówstwo, zmniejszając dostęp do łowisk, w których będą prowadzone działania mające na celu odbudowanie siedlisk. W dłuższej perspektywie można jednak oczekiwać wzrostu populacji gatunków ryb, a także zwiększenia dochodów rybaków – mówi Sylwia Łyskawka, konsultantka zarządzająca ds. środowiskowych i społecznych w ERM, firmie doradczej wyspecjalizowanej w zrównoważonym rozwoju. ©℗