W ostatnich tygodniach w przestrzeni medialnej pojawił się temat nielegalnych składowisk odpadów. Przekazy zamiast skupiać się na rozwiązaniu problemu, czyli usunięciu „bomb ekologicznych” szukały winnych. – Cała sprawa niestety wpływa negatywnie na postrzeganie polskich firm, które aktualnie, tak jak nasza, muszą borykać się z poważnym problemem wizerunkowym, silnie oddziałującym na ich pozycję rynkową. Szkoda, że nie podnosimy tematu utylizacji tych składowisk, aby okoliczni mieszkańcy mogli spokojnie funkcjonować, a gminy nie musiały poszukiwać ogromnych budżetów na ich utylizację. Apelujemy o rozwiązywanie problemu, a nie spowalnianie tego procesu – mówi Zbigniew Miazga, kierujący firmą Polblume.

Recykling odpadów – ściśle regulowany

Firma Polblume od lat zajmuje się przetwarzaniem oraz recyklingiem odpadów elektrycznych i elektronicznych. Zbiórki zużytych sprzętów, często przeprowadzane jako akcje mobilne, ułatwiają przekazanie ich do odpowiedniego zakładu, a osoby oddające sprzęt otrzymują odpowiednią dokumentację – kartę przekazania odpadu, zaświadczenie o zużytym sprzęcie oraz zaświadczenie potwierdzające recykling.

- Jesteśmy firmą świadomą wpływu działalności gospodarczej na aspekty społeczne, etyczne i środowiskowe. Stale dążymy do osiągnięcia równowagi między efektywnością i dochodowością organizacji, a interesem społecznym. Polblume posiada EMAS, czyli unijny system certyfikacji środowiskowej, który funkcjonuje w oparciu o Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1221/2009 z 25 listopada 2009 r. w sprawie dobrowolnego udziału organizacji w systemie ekozarządzania i audytu we Wspólnocie – mówi Zbigniew Miazga. – Od lat realizujemy także projekt „Zwiększenie konkurencyjności firmy Polblume poprzez działania społecznie odpowiedzialne” w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Mamy się więc czym pochwalić w działaniach na rzecz ochrony środowiska.

W poprzednich latach firma z Góry Kalwarii prowadziła także działalność w zakresie recyklingu sprzętu wojskowego i badania możliwości jego obrotu wtórnego posiadając wszelkie niezbędne zezwolenia i koncesje w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją itp. Do instytucji, które monitorują takie zezwolenia należą między innymi Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, czy BDO – baza danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami. Co ważne ewidencję odpadów w BDO musi prowadzić każdy podmiot, który wytwarza lub gospodaruje odpadami. W BDO rejestrujemy każdy odpad z adnotacją kto go przetwarza, kto zbiera, a kto pośredniczy w utylizacji.

- Jak widać, przepisy jasno określają całą procedurę zagospodarowania i utylizacji odpadów. Szereg zgód i zezwoleń pozwala na realizację zadania zgodnie z przepisami obowiązującego prawa. My nie odpowiadamy za działalność podwykonawców, za ich działalność wolnorynkową nie możemy ponosić odpowiedzialności. To dla nas również niezrozumiałe, dlaczego odpady zalegają na nielegalnych wysypiskach czy składowiskach. Popieramy wszelkie kroki, które mogą doprowadzić do tego, by te wysypiska zniknęły – dodaje. To nie jest nowy temat, problem istnieje od lat.

Neutralizacja jeszcze na terenie zakładu

Spółka posiada duże doświadczenie, tworzy wewnętrzne procedury. Mimo to firma Polblume pojawiła się w przestrzeni medialnej w temacie nielegalnych składowisk odpadów.

- Temat dotyczy lat, w których obowiązywało zupełnie inne prawo, zgodnie z którym odpowiedzialność za utylizację odpadów spoczywała bezpośrednio na przejmującym odpady i aktualnie je posiadającym, co może stanowić ułatwienie manipulacji i przesuwania odpowiedzialności na takie firmy jak Polblume – tłumaczy przedstawiciel spółki. – Niestety, wszystko wskazuje na to, że informacje były podawane na podstawie bardzo szczątkowych i wyrywkowych dokumentów, ale kluczowe w tej sprawie jest, żeby w końcu zająć się tematem likwidacji nielegalnych składowisk, zamiast miesiącami rozprawiać medialnie nad tematem – zaznacza.

W Polsce znajdują się setki nielegalnych składowisk odpadów. Jasnym jest, że powinny być jak najszybciej usunięte. Czy zalegające odpady są niebezpieczne dla otoczenia?

- Podam to na przykładzie projektu, jaki realizowaliśmy w poprzednich latach. Każdy z rodzajów odpadów, w których procesie utylizacji pośredniczył Polblume, był badany, a każdy z podwykonawców, który miał jakąkolwiek styczność z danym odpadem, musiał mieć wydaną odpowiednią decyzję – wyjaśnia Zbigniew Miazga. – Dobrym przykładem jest również kwestia mauzerów. Generalnie są to pojemniki do ponownego użycia. Po odpowiednim umyciu i oczyszczeniu mogą być przedmiotem obrotu wtórnego. Zapewne stąd mogła powstać możliwość powiązania nielegalnie składowanych mauzerów z inną firmą. Zawartością w tym przypadku były płyny, które nie wiemy, skąd tak naprawdę pochodziły. Jeśli mówimy o wodach żółtych i czerwonych, którym przypisany jest ten sam kod odpadu, są one zasadowe i nie ma możliwości, aby emitowały tak szkodliwe związki – tłumaczy prezes i dodaje – Odpady są neutralizowane w 99,9 procentach jeszcze na terenie zakładu wydającego odpad. Ich oznaczenie jako niebezpieczne wynika z udziału w procesie wytwarzania materiałów wybuchowych. To jest oczywiście przykład, dopóki nie zajmiemy się utylizacją nielegalnych składowisk, nie dowiemy się jaki skład posiadają odpady.

Polblume: rygorystycznie przestrzegamy prawa

Polblume udowadnia, że na każdym etapie swojej działalności wykonywało i wykonuje zadania z poszanowaniem przepisów prawa.

– Musimy przeciwstawić się bezzasadnym zarzutom, które bezpośrednio uderzają w firmę Polblume, niosąc za sobą konsekwencje wizerunkowe, mające także wpływ na pozycję rynkową naszej firmy – tłumaczy prezes Polblume - Zestawianie naszej firmy z nieuczciwym procederem jest krzywdzące. Wyrażamy wyraźny sprzeciw przed zestawianiem nas z nielegalnie działającymi składowiskami odpadów – podsumowuje Zbigniew Miazga.