Chiny i Indie nie chcą dekretować odejścia od węgla. Punkt ciężkości dyskusji przed szczytem COP28 przesuwa się w stronę celów w dziedzinie źródeł odnawialnych.
„Pluralizm strategii energetycznych” – takie sformułowanie, wskutek wysiłków indyjskiej prezydencji, może się pojawić w komunikacie z czerwcowego szczytu G20 w Nowym Delhi. Jak ustalił Reuters, rząd Narendry Modiego forsuje to podejście z poparciem Chin i Południowej Afryki. Jeśli się przyjmie, może przynajmniej na jakiś czas zamknąć dyskusję nad terminem odejścia od węgla, którego wyznaczenia chciały do niedawna kraje Zachodu.
Na ograniczenie wykorzystania węgla – najbardziej emisyjnego z paliw – świat zgodził się w 2021 r. w Glasgow. Podobną deklarację przyjęła wtedy grupa 20 największych gospodarek. Formuła ta („phase down” w przeciwieństwie do „phase out”, wygaszenia) nie zakłada konkretnego harmonogramu ani nie oznacza, że na końcu drogi jest całkowite wyrugowanie węgla. Ustalenia z COP26 nie obejmują węgla z zastosowaniem technologii obniżających emisyjność, np. wychwytu i magazynowania dwutlenku węgla (CCS). W zeszłym roku w egipskim Szarm el-Szejk inicjatywa wzmocnienia tej deklaracji bądź rozszerzenia jej na inne paliwa upadła za sprawą oporu koalicji państw na czele z Arabią Saudyjską, Iranem i Rosją. Indie stały wtedy na stanowisku, że w polityce klimatycznej wszystkie paliwa kopalne powinny być traktowane równo i sprzeciwiały się śrubowaniu celów wyłącznie dla węgla. Teraz Nowe Delhi i Pekin uzgodniły wspólne stanowisko i obie stolice opowiadają się jednoznacznie przeciw terminom odejścia od paliw kopalnych.
Na spotkaniu G20 – jak relacjonuje Reuters – przedstawiciele ChRL podkreślili, że dekarbonizacja ich kraju ma być oparta na zasadach optymalnego wykorzystania wszystkich dostępnych zasobów. Bliźniaczo podobne wydaje się nastawienie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gospodarza najbliższego szczytu klimatycznego. Sultan al-Dżabir, który ma pokierować grudniowymi obradami COP28 w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie), podkreślał w zeszłym tygodniu, że wykorzystywane obecnie źródła, także te bazujące na paliwach kopalnych, pozostaną w przewidywalnej przyszłości częścią światowego miksu energetycznego. – W pragmatycznym, sprawiedliwym i dobrze zarządzanym procesie transformacji musimy być skoncentrowani na wygaszaniu emisji pochodzących z paliw kopalnych i jednoczesnym rozwijaniu bezemisyjnych alternatyw – mówił, akcentując, że problemem są gazy cieplarniane, a nie poszczególne paliwa. Ratunkiem mogą być w takim ujęciu technologie CCS, choć pozostają one na razie niezweryfikowane i trudno określić możliwą skalę ich zastosowania.
Ton stanowiska Państwa Środka, Indii czy emirackiej prezydencji szczytu klimatycznego wydają się współgrać z priorytetami polskiego rządu. Zgodnie z umową społeczną zawartą z górnikami ostatnie kopalnie w naszym kraju mają zostać zamknięte dopiero w 2049 r. Według rządowych zapowiedzi węgiel co najmniej do czasu uruchomienia elektrowni jądrowych ma utrzymać istotną rolę w energetyce. Zapytaliśmy o zdanie w tej sprawie resort klimatu, ale do zamknięcia wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nieoficjalnie słyszymy jednak, że te podobieństwa są pozorne. – Prawdopodobnie diabeł tkwi w szczegółach. Pod wieloma względami trudno porównywać kraj członkowski UE z Indiami i Chinami. To inna skala – dodaje nasz rozmówca.
Wątpliwości, czy zmiana akcentów w negocjacjach oznacza poprawę koniunktury dla Polski, podziela Marcin Kowalczyk, były negocjator klimatyczny, obecnie w WWF Polska. Jak tłumaczy, propozycja Indii, by wspólne były cele redukcji emisji, a nie terminy odejścia od paliw, nie zmienia nic w naszym położeniu. – UE w swoich politykach nie wyznacza daty odejścia od konkretnych paliw kopalnych, tylko właśnie cele i kamienie milowe redukcji emisji. Tak czy inaczej Polska będzie musiała odejść od węgla właśnie po to, by te kamienie milowe wypełnić – wskazuje ekspert. Kowalczyk dodaje, że COP28 – mając na uwadze emiracką prezydencję i aktywny udział lobbystów paliwowych w konferencji – zapowiada się raczej jako szczyt kontynuacji niż przełomu. – Możemy mieć nawet do czynienia z delikatną próbą zawrócenia procesu klimatycznego. Ale raczej tylko z jednorazową próbą, i to niekoniecznie udaną – ocenia.
Indie i Chiny to najwięksi konsumenci węgla na świecie. Te dwa kraje według Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) były w zeszłym roku odpowiedzialne za prawie dwie trzecie światowego wykorzystania węgla energetycznego. Oba kraje deklarują jednak dążenie do neutralności klimatycznej: Pekin zamierza ją osiągnąć w 2060 r., a Indie, które mają wyższy udział węgla w miksie (ale znacznie niższe emisje w przeliczeniu na mieszkańca), 10 lat później. Wspólne stanowisko tych dwóch azjatyckich potęg – jeśli wziąć pod uwagę zasadę konsensusu, która rządzi w dyplomacji klimatycznej – kończy przynajmniej na dziś dyskusję nad globalnym coalexitem czy inną formą uniwersalnego terminu ważności paliw kopalnych. Coraz bardziej pogodzony z tym faktem wydaje się świat zachodni, choć będzie to oznaczać mniej dynamiczną dekarbonizację. Najbogatsze kraje skupione w G7 zadeklarowały wprawdzie w zeszłym miesiącu przyspieszenie odchodzenia od paliw kopalnych, ale grupie nie udało się ustalić harmonogramu. Kanada i Wielka Brytania, które chciały, by „7” ogłosiła coalexit do 2030 r., nie znalazły sojuszników w Japonii, Niemczech i USA.
Więcej uzgodnień udało się temu gremium wypracować w sprawie OZE. Kraje G7 do 2030 r. chcą rozbudować moce w energii słonecznej do 1 TW (1000 GW), a morskie farmy wiatrowe do 150 GW. Kolejnym krokiem może być ustanowienie podobnych celów (dla rozwoju OZE i efektywności energetycznej) na poziomie globalnym. W kwietniu za tym postulatem opowiedziała się przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a w zeszłym tygodniu poparł go rząd w Berlinie. Szefowa MSZ Annalena Baerbock podkreśliła, że wypełnienie celów klimatycznych wymaga potrojenia światowych mocy OZE. Taki układ byłby łatwiejszy do zaakceptowania dla Chin i Indii. Według MAE w zeszłym roku wartość chińskich inwestycji w zieloną energię przekroczyła 420 mld dol. i stanowiła ponad 30 proc. globalnych wydatków tego typu. Z kolei w Indiach tempo rozbudowy OZE jest największe ze wszystkich dużych gospodarek. ©℗