Co zrobić z opakowaniami po żywności, żeby nie zatruwały środowiska? Zjeść.
Światowy rynek tworzyw biodegradowalnych to ledwie 1 proc. wszystkich tworzyw sztucznych. Na dodatek przy ich produkcji wytwarza się dużą ilość dwutlenku węgla, a mimo biodegradowalności zawierają szkodliwe polimery. Sam zaś rozkład trwa długo. Dlatego zespół badaczek z Politechniki Łódzkiej – dr Joanna Grzelczyk, dr Ilona Gałązka-Czarnecka oraz dr Joanna Oracz – postanowiły opracować nowy rodzaj opakowań.
Jako główny surowiec do ich produkcji wybrały materiał odpadowy powstały podczas wytwarzania oliwy – zmiażdżony miąższ. Dzięki temu będzie można pomóc naturze nie tylko poprzez tworzenie ekologicznych naczyń, lecz także poprzez utylizację ton resztek powstałych podczas produkcji oliwy. – Ten przemysł przez cały czas się rozwija się i rocznie produkuje już 2–3 mln t oliwy. Ale jednocześnie powstaje ok. 30 mln m sześc. produktów ubocznych. A podczas ich utylizacji do gleby przedostają się fitotoksyczne związki – tłumaczy Grzelczyk.
– Opracowane przez nas receptury zakładają wykorzystanie od 70 proc. do 80 proc. odpadów z produkcji oliwy, do których dodaje się od 20 proc. do 30 proc. mieszanki zbożowej mąk. Ta metoda produkcji opakowań biodegradowalnych nie wymaga użycia toksycznych związków chemicznych, nie jest energochłonna i nie generuje dużego śladu węglowego. Jest więc bardzo tania – tłumaczy naukowczyni. To, co powstaje, nie jest uciążliwe dla środowiska, a rozkłada się już maksymalnie w 30 dni. Przy okazji może dobrze wpływać na jakość gleby, zwiększając jej pH, co jest korzystne, bo większość roślin uprawnych wymaga ziem lekko kwasowych.
Pudełko, które można zjeść
Najciekawsze jednak jest to, że opakowania można też zjeść. – Do produkcji używa się dodatku mąk bezglutenowych, więc są bezpieczne dla osób z alergiami. Nie ma w nich szkodliwych związków syntetycznych. Te jadalne opakowania mogą stanowić także dobre źródło błonnika pokarmowego i związków prozdrowotnych – mówi dr Grzelczyk. Na razie opakowania mają smak wytrawny, lekko kwaskowaty, ale zespół pracuje nad smakowymi patentami, by np. dopasować ich smak do towaru. Jako że opakowania mogą mieć nawet duże rozmiary, to łatwo sobie wyobrazić pudełko na pizzę o smaku tego włoskiego placka albo koszyczek na truskawki, smakujący jak te owoce.
Można więc będzie zamówić w jadalnej jednorazowej zastawie jedzenie, a po posiłku, już na deser, zjeść także talerze i kubki. To zaś sprawi, że nie trzeba będzie ich zmywać, używając do tego chemicznych środków czystości. Dla biznesu, jak hotele czy gastronomia, oznacza to więc spore oszczędności, a w zwykłych domach skończą się kłótnie o to, kto ma pozmywać. Ewentualnie można naczynia wyrzucić do pojemnika na śmieci, a one się po prostu rozłożą się na wysypisku, bez szkody dla środowiska.
Na kawę i gorącą zupę
Same opakowania bardzo dobrze znoszą wysokie temperatury – można więc w nich podawać gorącą kawę czy ciepłe dania. Dzięki odpowiedniemu procesowi produkcji są także odporne na wodę, a więc nie rozmiękają. Ale trzeba pamiętać, że nie są tak odporne na uderzenia jak plastik. Dlatego podczas transportu będzie wymagana ostrożność. Same opakowania mają rok trwałości – nadają się więc do wprowadzenia do sklepów jako pudełka na wszelkiego rodzaju żywność.
Co ważne, wynalazek spodobał się już polskiemu i zagranicznemu biznesowi. – Są firmy zainteresowane czy to wykupem patentu, czy to nawiązaniem współpracy – tłumaczy dr Grzelczyk. Co więc jest potrzebne, by wprowadzić produkt na rynek? Przede wszystkim naukowcom przyda się zarówno profesjonalna maszyna do wytwarzania naczyń o powtarzalnym kształcie, jak i dofinansowanie dalszych badań, dotyczących np. wpływu opakowań na osoby z takimi chorobami jak cukrzyca. ©℗
Eureka! DGP
Trwa 10. edycja konkursu „Eureka! DGP – odkrywamy polskie wynalazki”. Do udziału zaprosiliśmy polskie uczelnie, instytuty badawcze i jednostki naukowe PAN. Do czerwca w Magazynie DGP będziemy opisywać wynalazki nominowane przez naszą redakcję do nagrody głównej. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi na specjalnej gali pod koniec czerwca, a podsumowanie cyklu ukaże się w Magazynie DGP. Główna nagroda to 30 tys. zł dla zespołu, który pracował nad zwycięskim wynalazkiem, ufundowane przez Mecenasa Polskiej Nauki – firmę Polpharma – oraz kampania promocyjna dla uczelni lub instytutu o wartości 50 tys. zł w mediach INFOR PL SA (wydawcy Dziennika Gazety Prawnej), ufundowana przez organizatora.
Wyjaśnienie
Pełne oraz precyzyjne wypowiedzi mgr inż. Stanisława Karcza opisującego swój wynalazek w tekście pt. „Nie zadrukować płuc”, który opublikowaliśmy 17 lutego 2023 r., znajdują się w e-wydaniu Magazynu DGP oraz na naszych stronach internetowych.