Handel i producenci nie mają wątpliwości, że trzeba dostosować krajowe ustawodawstwo do wymogów dyrektyw środowiskowych. Uważają jednak, że system kaucyjny powinien skupiać się na zbiórce tego, z czym mamy problem. Innego zdania jest resort klimatu i środowiska – wynika z panelu dyskusyjnego „Rewolucja w recyklingu. System kaucyjny – co nas czeka”, który odbył się podczas XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu

Zgodnie z założeniami Ministerstwa Klimatu i Środowiska system kaucyjny w Polsce ma objąć puszki aluminiowe, szklane butelki oraz butelki plastikowe. Ma być bezparagonowy, czyli zwrot opakowania ma być możliwy bez okazywania dowodu zakupu. Do tego sklepy o powierzchni do 100 mkw. będą mogły wejść do systemu dobrowolnie. Dla większych będzie on obligatoryjny. Okres przejściowy na stworzenie systemu ma natomiast trwać minimum dwa lata.
– Ustawa jest już na ukończeniu. Niebawem trafi pod obrady Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jej wejście w życie jest przewidziane w 2023 r. Vacatio legis ma wynieść dwa lata – wyjaśnia Robert Chciuk, dyrektor departamentu gospodarki odpadami Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Branża handlowa i producenci zaznaczają, że wyznaczony czas na przygotowanie się do nowych regulacji jest za krótki.
– Potrzebujemy minimum czterech lat. Szczególnie że koszty są wysokie. W przeliczeniu na jeden sklep wynoszą średnio 1 mln zł. W obecnej sytuacji gospodarczej handlu nie stać na ich poniesienie. A to oznacza, że będą musiały zostać przerzucone na konsumentów – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Zaznacza jednocześnie, że mimo iż ogólne założenia systemu są znane, to przedsiębiorcy nie mogą zacząć się do nich przygotowywać. Ulegają one bowiem ciągłym modyfikacjom, co uniemożliwia stworzenie biznesplanu.
– Wciąż też niejasna jest kwestia, czy firmy wprowadzające i uczestniczące w systemie będzie reprezentował jeden czy wiele podmiotów. To również ma znaczenie dla ewentualnych kosztów – dodaje Renata Juszkiewicz i podkreśla, że jeden operator oznacza monopol, a wielu konkurencję i niższe ceny.
Ale to niejedyne punkty sporne. Branża handlowa i producenci wciąż liczą na zmianę podejścia resortu co do zakresu opakowań, jakie mają podlegać systemowi kaucyjnemu. Uważają, że nie powinien on dotyczyć szklanych butelek. Inaczej uderzy w polski handel. Jak zauważają eksperci, 40 proc. sprzedaży jest realizowana w małych, niezależnych sklepach, które nigdy nie będą w stanie wdrożyć w pełni automatycznej zbiórki opakowań. To oznacza, że będzie w nich obowiązywał system mieszany, czyli automatyczny w połączeniu z manualnym. O ile przy butelce PET, czy puszce nie będzie to wyzwaniem, bo można je zgnieść, o tyle przy szklanych butelkach już tak. Będzie to wymagało wygospodarowania i odpowiedniego zabezpieczenia dużej części powierzchni sklepu do przechowywania zwracanych przez klientów opakowań, co w przypadku wielu sklepów będzie powodowało utrudnienia w działalności handlowej.
Do tego dochodzi kwestia bezpieczeństwa i higieny pracy, w tym zwiększone niebezpieczeństwo stłuczek. Wreszcie istnieje ryzyko, że takie rozwiązanie pogorszy zbiórkę frakcji szklanej. Dziś z rynku, dzięki gminnym systemom zbiórki i segregacji odpadów, zbiera się 600 tys. t szkła, czyli 70 proc. tego, co zostaje wprowadzone.
– Po co więc poprawiać coś, co dobrze funkcjonuje. Lepiej skupić się na tym, co nie działa.– mówi Ryszard Machoj, członek zarządu Lidl Polska, podkreślając, że unijna dyrektywa przewiduje, że do końca 2025 r. poziom zbiórki i recyklingu opakowań plastikowych po napojach ma wynieść 77 proc., a do 2029 r. – 90 proc. Zwraca też uwagę, że system kaucyjny obejmujący wiele opakowań będzie droższy i mniej efektywny.
– Unijne prawodawstwo przewiduje również, że od 2025 r. wszystkie butelki PET będą musiały być wykonane w co najmniej 25 proc. z surowca wtórnego. Od 2030 r. już w 30 proc. – zauważa Piotr Romańczuk, dyrektor ds. ochrony środowiska firmy Maspex, według którego tylko dobrze zorganizowany system kaucyjny pomoże w osiągnięciu tych celów. Zatem należy skupić się na regulacji w obszarach, w których jest ona wymagana.
– Szczególnie że dyrektywa unijna skupia się na opakowaniach PET. Nie powinno się więc zmuszać przedsiębiorców do spełniania bardziej rygorystycznych wymogów – uważa Ryszard Machoj.
Zdaniem Macieja Ptaszyńskiego, dyrektora generalnego Polskiej Izby Handlu, tworzenie systemu kaucyjnego obejmującego trzy frakcje, to nic innego jak nadimplementacja prawa unijnego do prawa krajowego.
– Nie można poza tym doprowadzić do tego, by sklepy stały się miejscem, w którym zbiera się wszystko – dodaje Maciej Ptaszyński, który postuluje też zwiększenie powierzchni sklepów, od której system będzie obligatoryjny. Powinna wynosić jego zdaniem 500 mkw.
Korzyści z objęcia systemem butelek szklanych nie widzi nawet sam przemysł szklany.
– Obecny system recyklingu jest efektywny. Można go oczywiście ulepszyć, ale drogą do tego nie jest objęcie nim jednorazowych opakowań szklanych. Rozumiem, że w ten sposób chcemy walczyć z butelkami po małpkach, które zalegają na poboczach i trawnikach. Drogą do tego jest jednak większa liczba pojemników na szkło – uważa Janusz Cepryński Ciekawy, wiceprezes zarządu Związku Pracodawców Polskie Szkło.
Robert Chciuk przyznaje, że argumenty branż są resortowi znane. Ministerstwo, jak podkreśla, pozostaje w dialogu z przedsiębiorcami.
– Przypominam tylko, że celem ustawy jest transkrypcja do polskiego prawa dyrektywy unijnej. Warto więc zastanowić się przy tej okazji, czy nie korzystniej jest od razu wprowadzić system w szerszym zakresie, by potem nie wprowadzać korekt – mówi Robert Chciuk.
PO
Fot. materiały prasowe
Materiały prasowe