Z kopcącymi kominami gminy walczą, dotując nowoczesne piece. Korzystają przy tym m.in. z pieniędzy zewnętrznych. Ale stosują też kary
Tylko 10 proc. gmin w Polsce realizuje program niskiej emisji. Polega on na akcji edukacji ekologicznej, ale przede wszystkim na finansowych zachętach do zmiany pieców grzewczych w małych, zazwyczaj starych domach. Tak wynika z podsumowania kampanii informacyjnej „Misja–emisja”, prowadzonej przy wsparciu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
– To jedna z wielu akcji edukacyjnych, które prowadzimy wspólnie z samorządami – mówi Mariusz Popiołek z NFOŚiGW, koordynator programu KAWKA poświęconego likwidacji zapylenia powstającego zwłaszcza przy spalaniu węgla w domowych piecach.
Od gmin najbardziej zależy, jak będą działały programy naprawcze obliczone na ochronę środowiska oraz jaki będzie stan świadomości ekologicznej mieszkańców i czy pojawi się przyzwolenie na energetyczne zmiany.
Trochę marchewki...
– Jesteśmy w stanie sfinansować 50 proc. kosztów nowego pieca olejowego czy gazowego. Pieniądze pochodzą z budżetu gminy, np. z opłat za wycinkę drzew – mówi Jolanta Łączyńska, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Rolnej w Piasecznie. Dodaje, że program działa od roku, z propozycji dopłaty skorzystało do tej pory kilkanaście gospodarstw domowych.
Niektóre samorządy decydują się na wyższe dotacje.– Finansujemy nawet 75 proc. kosztów nowoczesnych pieców, ale pod warunkiem, że wysokość dopłaty nie przekroczy 6000 zł – chwali się Piotr Sołtysek, pełnomocnik prezydenta Bielska-Białej ds. energii. Program funkcjonuje od kilku lat. Miasto prowadzi cały czas akcję promocyjną . Udało się wymienić 1600 pieców. Samorząd już stara się o fundusze unijne na kolejne ekologiczne zmiany. Bielsko-Biała chce wzmocnić promocję wymiany pieców poprzez akcję informującą o szkodliwości palenia odpadami, chemikaliami, co zdarza się nierzadko. Dofinansowanie zaplanowano do 2020 roku. – W przyszłym roku chcemy też przeprowadzić inwentaryzację starych pieców w mieście. Żeby wiedzieć, ile mamy jeszcze do zrobienia – dodaje pełnomocnik.
Najtrudniej do zmiany przekonać starsze osoby. Wynika to przede wszystkim z obawy o wzrost kosztów eksploatacji nowego pieca. Węgiel jest najtańszym paliwem.
– Wymiana pieca nie musi oznaczać całkowitej zmiany opału – przekonuje Grzegorz Ziaja, wójt gmina Koszęcin. Niewielka, licząca 4500 mieszkańców gmina została laureatem tegorocznej kampanii „Misja–emisja”. – Zlikwidowaliśmy dymiące kominy – cieszy się wójt. Przyznaje jednak, że 80 proc. wymiany pieców była z węgla na węgiel. – Największy problem mieliśmy z przestarzałymi technologiami spalania i wrzucaniem do pieców odpadów z gospodarstwa domowego. Wymiany na nowoczesne piece retortowe spowodowały, że teraz z kominów wydobywają się cieniutkie smugi dymu.
...trochę kija
Jednak samorządy walcząc o niską emisję, posługują się nie tylko marchewką, lecz także kijem.
– Będziemy prowadzić wyrywkowe kontrole, co jest palone w domowych piecach – dowiedzieliśmy się w bielskim magistracie.
– A my już reagujemy na informacje od mieszkańców, którzy często donoszą, że u sąsiada wydobywa się z komina dziwny, gęsty i śmierdzący dym – słyszymy w Piasecznie. – Po sprawdzeniu możemy zastosować grzywny w wysokości do 500 zł.
Samorządy szukają też innych rozwiązań, by zmniejszyć niskie emisje. – Wprowadzamy zmiany w planach. Chcemy w nich zapisywać, że niedozwolone jest opalanie węglem – mówi naczelnik z Piaseczna. Naukowcy i urzędnicy przyznają, że zmiany prowadzące do ograniczenia emisji zanieczyszczeń są kroplą w morzu potrzeb.
– Kropla drąży skałę – mówi Mariusz Popiołek. – Pojawia się coraz więcej akcji społecznych, np. w Krakowie, który walczy ze smogiem, włączają się kampanie komercyjne reklamujące podłączenia do sieci miejskiej, np. gazowej, czy propozycje firm produkujących niskoemisyjne piece. Coraz częściej są też organizowane spotkania dotyczące szkodliwości emisji dla zdrowia mieszkańców. Najpoważniejsze choroby to astma i nowotwory.