Będzie kolejna runda sporu o możliwość zaskarżenia przez mieszkańców programów ochrony powietrza – tym razem przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPC).

Fundacje Frank Bold oraz ClientEarth Prawnicy dla Ziemi poinformowały wczoraj o skierowaniu sprawy programów ochrony powietrza (POP) na szczebel międzynarodowy, tj. poprzez wniesienie skargi do ETPC.
Co istotne, nie chodzi o nieprawidłowe zapisy poszczególnych programów, a samo to, że obywatel nie może ich zaskarżyć (o problemach z tym związanych pisaliśmy m.in. w tekście „Chcą walczyć ze smogiem, ale nie mogą”, DGP nr 191/2017). Okazuje się bowiem, że mimo podjęcia działań przez mieszkańców m.in. Szczecina, Rybnika czy Warszawy sądy administracyjne nie przeszły nawet do oceny zapisów programów ochrony powietrza. – To problem systemowy. Sądy odrzucają skargi na wadliwe programy z powodów formalnych, uzasadniając to brakiem legitymacji procesowej po stronie skarżących. To oznacza, że skargi są odrzucane bez poddania ich merytorycznej analizie i bez badania, czy zaskarżony POP w ogóle odpowiada prawu – podkreśla Miłosz Jakubowski, radca prawny z Frank Bold.
Wyjaśnia, że zdaniem sądów administracyjnych POP nie są adresowane do obywateli, ale do samorządów (głównie gmin). W uzasadnieniach orzeczeń pojawia się również drugi wątek, zgodnie z którym nawet jeżeli POP są nieskuteczne, a nawet niezgodne z przepisami krajowymi bądź unijnymi, to nie naruszają one interesu prawnego obywateli. – Zdaniem sądów krajowych POP nie mogą pogorszyć jakości powietrza, a jedynie spowolnić proces jej poprawy. Co za tym idzie – ich przepisy nie pogarszają sytuacji mieszkańców, a w konsekwencji – nie naruszają ich interesu prawnego – tłumaczy ekspert.
Z kolei zdaniem organizacji społecznych przepisy krajowe, na które powołują się polskie sądy, są sprzeczne z prawem UE i orzecznictwem TSUE, z którego jednoznacznie wynika, że programy powinny podlegać kontroli sądu na wniosek obywateli (a przypomnijmy – obowiązek tworzenia POP wynika z zaimplementowanej dyrektywy unijnej).
Kwestia jest o tyle skomplikowana, że od maja 2020 r. Komisja Europejska prowadzi przeciwko Polsce postępowanie w tej sprawie, choć – jak wskazują nasi rozmówcy – skarga do TSUE nie została jeszcze złożona. Do tego dochodzi rodzimy, konstytucyjny wątek. – W uzasadnieniu wyroku z 1 lipca ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny na marginesie wskazał, że przepisy krajowe mogą być w tym zakresie sprzeczne z prawem i orzecznictwem unijnym. Kwestia ta pozostawała jednak poza kognicją TK w tej sprawie, dlatego trybunał poprzestał na wskazaniu, że to ustawodawca powinien rozważyć zmianę przepisów w tym zakresie – poskreśla mec. Jakubowski.
Ekspert nie ukrywa, że to jeden z celów wniesienia skargi. – Liczymy na to, że nasza inicjatywa wraz z postępowaniem prowadzonym przez KE doprowadzi do zmiany przepisów i przyznania mieszkańcom zanieczyszczonych obszarów legitymacji do zaskarżania nieskutecznych POP – deklaruje.
Organizacje zauważają, że w niektórych przypadkach samo wszczęcie postępowania, choć niekoniecznie skuteczne, poprawia sytuację. Chodzi o województwo małopolskie, gdzie już po skierowaniu sprawy do sądu przyjęto nowy POP – taki, który uwzględniał szereg postulatów strony społecznej.
Może zatem wszczęcie postępowania nie jest konieczne? – Warto zauważyć, że ulepszenie przepisów antysmogowych zależało wyłącznie od woli politycznej radnych sejmiku województwa. Ale gdyby w kolejnej kadencji do tych przepisów zostały wprowadzone niekorzystne zmiany, to skarżąca osoba znów nie znajdzie sprawiedliwości w polskim sądzie – zauważa Miłosz Jakubowski. Zwłaszcza że – jak wskazuje – z powodu wzrostu cen paliw obecnie pojawiają się pomysły, by opóźniać wejście w życie lub osłabiać przepisy dotyczące ochrony powietrza, w tym również obowiązujące POP. – Obawiamy się, że może pojawić się więcej takich inicjatyw. W związku z tym chcemy zapewnić mieszkańcom możliwość skorzystania z drogi sądowej – kończy mec. Jakubowski. ©℗