Wbrew postulatom producentów żywności i organizacji pozarządowych rząd zaproponował, by operatorów systemu depozytowo-kaucyjnego było wielu. Branża ostrzega przed chaosem, który to spowoduje

Wprowadzenie systemu kaucyjnego zakłada projekt nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi, który Ministerstwo Klimatu i Środowiska skierowało w poniedziałek do 30-dniowych konsultacji (pisaliśmy o nim wczoraj w tekście „Napój w plastiku z kaucją na butelkę”). Nowe przepisy przewidują, że przy sprzedaży produktów w opakowaniach będzie pobierana opłata, która będzie zwracana przy zwrocie tych opakowań (lub odpadów opakowaniowych) - bez konieczności okazania paragonu potwierdzającego wcześniejsze uiszczenie kaucji.
- Bardzo dobrze, że projekt ustawy o systemie kaucyjnym trafił wreszcie do konsultacji. To istotny element zbliżania polskiej gospodarki do gospodarki o obiegu zamkniętym. Jest to rozwiązanie, które wprowadzone poprawnie pozwoli zamknąć obieg surowców i opakowań, a jednocześnie wzmocnić i rozpropagować rozwiązania zwrotne. Jak zwykle jednak liczą się szczegóły, a przedstawiona propozycja nie należy do idealnych - mówi DGP Filip Piotrowski z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
Jednym z głównych zarzutów branży jest dopuszczenie wielu operatorów systemu depozytowo-kaucyjnego. - To rozwiązanie idące wbrew temu, co postulowaliśmy. Oznacza to, że zamiast jednego, ogólnopolskiego i obowiązkowego dla wszystkich wprowadzających może być wiele systemów - podkreśla Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ).
Wywołałoby to zamieszanie i dezorientację konsumentów, co zniechęcałyby ich do zwracania opakowań. Przedstawiciele biznesu i NGO uważają, że operator powinien być jeden. Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu, nie wyklucza, że resort wyjdzie naprzeciw ich postulatom.
Wielu operatorów = chaos
Andrzej Gantner wylicza wady nowelizacji. Wskazuje, że zgodnie z projektem każdy operator będzie mógł ustalić własny poziom depozytu. W efekcie na sklepowych półkach będą produkty z tej samej grupy (np. woda mineralna w 1,5-litrowch butelkach) o różnych kaucjach - za wodę jednej marki może to być 50 gr, a za inną 30 gr.
Do tego operatora będzie mógł stworzyć nie tylko wprowadzający (z ewentualnym udziałem jednostek handlowych), ale każdy, kto w zakresie swojej działalności ma gospodarkę odpadami opakowaniowymi.
- Oznacza to, że ci, którzy są najbardziej zainteresowani efektywnością środowiskową i ekonomiczną systemu, mogą nie mieć wpływu na funkcjonowanie operatora, jego koszty i efektywność działania - przekonuje wiceprezes PFPŻ.
Jak mówi, można wyobrazić sobie również sytuację, że niektóre sieci handlowe stworzą własne systemy kaucyjne, wykorzystując je do walki konkurencyjnej np. z tradycyjnym handlem. - Jeśli duży sklep podpisze umowę tylko z jednym operatorem (np. swoim), bo współpraca z wieloma będzie zbyt skomplikowana albo nielogiczna z punktu widzenia konkurencyjności, konsument nie zwróci tam butelki z systemu innego operatora, choć sklep pobrał od niego kaucję. Ma więc chodzić po mieście i szukać miejsca, gdzie tę butelkę zwróci - opisuje.
Efekt? - Zamieszanie, dezorientacja i zniechęcenie konsumentów do korzystania z systemu kaucyjnego. Po drugim czy trzecim razie, gdy nie będą mogli oddać opakowania, prawdopodobnie w ogóle przestaną je zwracać - przewiduje Andrzej Gantner.
W ten sposób nie wzrośnie poziom zbiórki i recyklingu odpadów opakowaniowych objętych systemem. Zapłacą za to - w postaci karnej opłaty produktowej przewidzianej w projekcie ustawy - wprowadzający.
Filip Piotrowski krytykuje pozostawienie poszczególnym operatorom decyzji dotyczącej wysokości kaucji. - Rodzi to niebezpieczeństwo nadużyć i konkurowania między sobą poszczególnych podmiotów reprezentujących wysokością kaucji. Jednocześnie taki system będzie całkowicie nieprzejrzysty dla konsumenta, który za każdym razem będzie musiał sprawdzać wysokość kaucji na poszczególne opakowania - tłumaczy.
- W toku konsultacji będziemy zatem postulować, by był jeden, ogólnopolski operator stworzony przez wprowadzających z ewentualnym udziałem jednostek handlowych. Będziemy też domagać się jednolitych stawek depozytu oraz uwzględnienia, że właścicielem surowca zebranego w systemie depozytowym są wprowadzający, reprezentowani przez operatora - zapowiada Andrzej Gantner.
Co z aluminium?
Wiceprezes PFPŻ chce też ograniczenia systemu do butelek PET, a nie wszystkich z tworzywa sztucznego oraz włączenia do systemu kaucyjnego aluminiowych i stalowych puszek. - Opakowania z tych materiałów to łącznie ponad 80 proc. jednorazowych opakowań po napojach - podkreśla.
Filip Piotrowski również uznaje za błąd ograniczenie zakresu materiałowego opakowań trafiających do systemu. - Wszystkie funkcjonujące w Europie systemy kaucyjne obejmują zarówno butelki PET, jak i opakowania metalowe - podkreśla.
Przypomina, że w ubiegłym tygodniu jego organizacja wydała wspólne oświadczenie z producentami żywności z PFPŻ, którzy też chcą, by puszki aluminiowe znalazły się w systemie kaucyjnym. - Projekt ustawy, który puszek nie uwzględnia, wydaje się nie spełniać oczekiwań ani strony społecznej, ani przedsiębiorców. Także kwestia pominięcia w ustawie jednorazowych opakowań szklanych jest krytycznym błędem - podkreśla Filip Piotrowski.
Zapowiada, że w toku konsultacji Polskie Stowarzyszenie Zero Waste zamierza wnioskować o wprowadzenie centralnego systemu, obowiązkowego dla wszystkich podmiotów wprowadzających opakowania na rynek, z jednym, centralnym operatorem gwarantującym pełną przejrzystość przepływu opakowań i kaucji na rynku. Powinien być to system powszechny, ogólnopolski, obejmujący wszystkie opakowania po napojach z tworzyw, metali i szkła (także opakowania do mocnych alkoholi, a w tym popularne „małpki”).
- Będziemy też wnioskować o wprowadzenie jednej stawki kaucji dla wszystkich typów opakowań, co ułatwi zrozumienie systemu konsumentom, a przez to wpłynie na wzrost efektywności wdrażanych rozwiązań - dodaje.
Projekt rodzi pytania
Andrzej Gantner zwraca uwagę, że nierozstrzygnięta pozostała kwestia własności zebranego w systemie surowca, którego sprzedaż powinna obniżyć koszty firm wprowadzających. A bez tego nie da się prawidłowo policzyć kosztu netto zapisanego w dyrektywie i uchwalonej miesiąc temu ustawie odpadowej.
Opisuje też inny problem. Otóż projekt uznaje mleko i jogurty za napoje. A ponieważ zbierane mają być nie tylko butelki PET, lecz także opakowania z innych rodzajów tworzyw sztucznych, mleko czy jogurt, które znajdą się w opakowaniu z tworzywa sztucznego, powinny znaleźć się w systemie depozytowym. - To absurdalny pomysł, choćby dlatego, że sklepy obowiązuje reżim sanitarny. Jak przyjmować i składować takie odpady, szczególnie w lecie? - akcentuje.
Katarzyna Barańska, radca prawny, ekspertka ds. środowiskowych, uważa, że aby osiągnąć cele środowiskowe w tak ważnej sprawie jak system kaucyjny, potrzeba regulacji intuicyjnej - zarówno dla przedsiębiorców, jak i konsumentów. - Objęcie systemem jedynie wąskiego strumienia butelek do napojów może powodować chaos wśród jego uczestników co do tego, co rzeczywiście należy zwrócić - mówi.
Według niej projekt rodzi wiele fundamentalnych pytań, np. w zakresie rozbudowy infrastruktury odpadowej przez sklepy powyżej 100 mkw. - Czy sklepy te będą musiały uzyskać stosowne zezwolenia na gospodarowanie odpadami? Co w sytuacji, gdy ze względów logistycznych/planistycznych/prawnych po prostu nie da się takiej infrastruktury stworzyć? Czy taki sklep może nadal działać, korzystając z tzw. ochrony praw nabytych? A co się stanie, jeśli zebrane butelki nie będą odbierane? - pyta.
Prawniczka zwraca też uwagę na skomplikowane rozliczenia sprawozdawcze i podatkowe, które zostaną nałożone na przedsiębiorców, obok tych obowiązków przewidzianych przez projekty implementujące dyrektywę SUP czy ROP. Jak przewiduje, trudno będzie się w tym połapać nawet tym przedsiębiorcom, którzy pilnie śledzą proponowane zmiany.
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach