- Już na etapie projektowania apelujemy, aby moc spalarni dostosować do przewidywanego strumienia RDF i uwzględnić istniejące instalacje - mówi Krzysztof Kieres przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Cementu.

Gminy i eksperci gospodarki odpadami mówią, że jest problem z zagospodarowaniem frakcji wysokokalorycznej. Za powstające z niej paliwo alternatywne (RDF) zarówno spalarnie, jak i cementownie każą sobie płacić. Część winy za rosnące koszty opłat dla mieszkańców spada więc na was...
Cementownie wykorzystywały węgiel kamienny do wytworzenia wysokiej temperatury w piecu klinkierowym. To było sprawdzone paliwo o odpowiednich wartościach kalorycznych, co pozwalało utrzymać pożądaną jakość klinkieru, który jest podstawą do produkcji cementu. Polityka klimatyczna wymusiła jednak konieczność redukcji emisji CO2. Zwracam uwagę, że to przemysł cementowy zachęcił przedsiębiorstwa komunalne do takiej segregacji odpadów, by wydobywać z nich frakcje wysokokaloryczne, które po przygotowaniu nadają się na paliwo alternatywne. Przyczyniliśmy się więc do powstania nowego sektora, który jakąś część tych odpadów zagospodarowuje. Tymczasem cementownie przedstawiane są tak, jakby były odpowiedzialne za wzrost kosztów odbioru odpadów komunalnych. Razi mnie to szczególnie, gdy są to próby antagonizowania środowisk pracujących wokół szeroko pojętej problematyki paliw, a szczególnie RDF. W ten sposób traktuję obarczanie nas odpowiedzialnością za podwyżki cen za odbiór odpadów dla mieszkańców, nie wspominając, że mogą mieć one związek ze wzrostem kosztów energii elektrycznej, ZUS, płacy minimalnej, kursu euro.
W raporcie Instytutu Jagiellońskiego o przemyśle cementowym jest mowa o tym, że efektem projektu rozporządzenia ministra klimatu w sprawie mechaniczno-biologicznego przetwarzania niesegregowanych odpadów komunalnych będzie brak możliwości spalania paliw alternatywnych w piecach do wypalania klinkieru. Mówiąc o antagonizowaniu środowisk, myśli pan o tej propozycji resortu?
Tak. Chcemy, by na koszty zagospodarowania RDF wpływał rynek, a nie decyzje administracyjne. Jeśli wiceminister klimatu odpowiedzialny za przygotowanie tego rozporządzenia (które na szczęście nie weszło w życie) robi bilans, z którego wynika, że rocznie mamy 5 mln ton odpadów przeznaczonych na RDF, i chce budować kolejne spalarnie, to my mówimy: chwileczkę, przecież mamy już moce, by spalić 2 mln ton tych odpadów. Po co wydawać publiczne pieniądze na spalarnie, które nie spalają tak efektywnie jak piece klinkierowe? Nie mamy nic przeciwko nowym spalarniom, ale chcemy być uczestnikami rynku.
Temat budowy spalarni, a teraz ciepłowni na paliwo alternatywne, pojawia się zawsze w kontekście rosnących cen za zagospodarowanie odpadów komunalnych. Gminy szukają sposobu na obniżenie tych kosztów lub chociaż brak podwyżek. Gdyby cementownie obniżyły stawki lub płaciły za RDF tak jak kiedyś za węgiel, a nie pobierały opłaty, może nie byłoby tego problemu?
Robiliśmy badania, w jakim procencie przemysł cementowy jest odpowiedzialny za wzrost kosztów gospodarki odpadami. Wynika z nich, że największy wpływ na koszty mają wymogi dotyczące przetwarzania odpadów komunalnych. Nasze stawki za ich utylizację to dla przeciętnego Kowalskiego koszt ok. 2 zł. Poza tym pobieramy znacznie mniejsze opłaty niż pozostali uczestnicy rynku zagospodarowujący odpady komunalne – odsyłam do wspomnianego już raportu Instytutu Jagiellońskiego. Każda cementownia stosuje własny cennik, ale zapewniam, że są to kwoty nawet pięć razy niższe niż za utylizację tych odpadów bez przekształcenia ich w RDF.
Branża odpadowa musiała zainwestować duże pieniądze, żeby stworzyć instalacje i na nasze potrzeby to paliwo przygotować. Gdy pojawili się konkurenci, którzy też chcą z niego korzystać, powstała gra rynkowa. Chętnie wystawimy się na jej działanie, jeśli spalarnia będzie alternatywnym źródłem odzysku energetycznego. Tymczasem w omawianym projekcie rozporządzenia widzimy niepokojący trend, by sterować strumieniem RDF administracyjnie, a cementownie potraktować jako rezerwę, która przyjmie 600–800 tys. ton.
A jakie są dziś moce przerobowe cementowni dla zagospodarowania RDF?
Około 1 mln 800 tys. ton. Nie jesteśmy w stanie spalić wszystkich paliw. Mamy określone moce produkcyjne, ale ostatecznie wielkość produkcji, a więc i możliwość przetworzenia RDF, wyznacza zapotrzebowanie rynku na cement.
Z analiz bilansu masowego frakcji palnej na lata 2024–2035 wynika, że może być jej za mało nawet na pokrycie potrzeb spalarni odpadów komunalnych i cementowni. Zgadza się to z tym, co mówią ekolodzy: budowa kolejnych spalarni wymusi wytwarzanie RDF, a więc i odpadów domowych z plastiku.
Jeżeli zbudujemy za dużo spalarni, to pierwsza decyzja administracyjna będzie taka: zabrać podmiotom prywatnym i skierować strumień paliwa alternatywnego do spalarni zbudowanych ze środków publicznych. Jeśli RDF będzie brakować, część inwestycji okaże się nietrafiona, a publiczne pieniądze zmarnowane. Dlatego już na etapie projektowania apelujemy, aby moc nowych spalarni dostosować do przewidywanego strumienia tych odpadów oraz uwzględnić istniejące instalacje.
Mówił pan o przewadze cementowni nad spalarnią. Na czym ona polega?
Podczas spalania powstaje popiół, który jest odpadem niebezpiecznym i trudnym w zagospodarowaniu. Natomiast w piecu klinkierowym wszystkie frakcje zostające po spaleniu są wbudowywane w strukturę klinkieru, z którego robi się cement. Metale ciężkie uwięzione w betonie nie przedostają się do środowiska, jest on zdrowym i ekologicznym materiałem. Zużywamy paliwa alternatywne bez resztek, co wpisuje się w gospodarkę obiegu zamkniętego. Z punktu widzenia polityki klimatycznej, spalając RDF w cementowniach, unikamy tworzenia dodatkowych źródeł emisji.
Ale mamy odwrót od betonozy. Jakie są perspektywy dla branży?
Betonoza jest krzywdzącym beton określeniem, które odnosi się do różnego rodzaju materiałów nawierzchniowych, takich jak asfalt i granit. Popieramy mądre budowanie polegające na zachowaniu równowagi między różnego rodzaju nawierzchniami a zielenią. Musimy jednak pamiętać, że beton i cement są najpowszechniej używanymi materiałami na świecie. Na razie betonu nie da się zastąpić innym, porównywalnym co do właściwości produktem. Można zbudować dom jednorodzinny z innych materiałów, ale mostów, tuneli, przepustów, wysokich budynków, które przenoszą ogromne obciążenia – już nie. Na razie wydaje się zatem, że rola cementu i betonu jest niepodważalna.