Niewydolne kanalizacje stanowią zagrożenie powodziowe, dlatego Ministerstwo Infrastruktury i Wody Polskie proponują, aby miasta przygotowywały mapy zagrożenia powodzią powodowaną przez ulewne deszcze.

Pod koniec czerwca podczas gwałtownych ulew podtopione zostały m.in. Poznań, Gorzów Wielkopolski, Szczecin. – Nie mówimy już o opadach deszczu rzędu 70–100 mm na metr kwadratowy, ale 200–300 mm, a niewykluczone, że te wartości będą jeszcze większe – mówił Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury, na wczorajszym posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego (KWRiST). Dodał przy tym, że w sierpniu br. spodziewane są gwałtowne wzrosty temperatury i opadów.
Problemu nie da się zamieść pod dywan. Projektowane i budowane kilkadziesiąt lat temu kanalizacje nie są w stanie przyjąć tak dużych ilości wody w krótkim czasie. Dlatego – jak dodał wiceminister – do zmiany jest po pierwsze definicja powodzi, która obecnie jest związana z ciekami wodnymi, a pomija wody opadowe w miastach. Poza tym jego zdaniem miasta potrzebują map przeciwdziałania powodziowego w zakresie wód opadowych, które będą podstawą do planowania inwestycji.
Jest już gotowa ścieżka dla zainteresowanych samorządów. Prezes Wód Polskich Przemysław Daca poinformował, że ze środków Banku Światowego i programów przeciwpowodziowych Wody Polskie przeprowadziły analizę trzech miast pod kątem ryzyka zalania. Przyjęto w nich sumę opadu odpowiadającą 10-proc. prawdopodobieństwu jego wystąpienia, a czas trwania ulewy na 120 minut. W Krakowie wyznaczono dzięki temu 104 miejsca potencjalnego zagrożenia, tyle samo w Katowicach, natomiast w Bielsku-Białej 30. Prezes zadeklarował także pomoc – m.in. szkolenie pracowników tym samorządom, które będą chciały skorzystać z tego rozwiązania.
Na razie z uwzględnianiem zagrożeń powodziowych w miejskich planach nie jest dobrze. Przemysław Daca zaznaczył, że nawet jeśli obszar jest objęty planem, to odprowadzanie wód opadowych i roztopowych jest w nim ujmowane „dość ogólnie”. – Poza tym okazuje się, że mapy zagrożenia powodziowego nie są uwzględniane w planach zagospodarowania przestrzennego, choć powinny – podkreślił Przemysław Daca. Chodzi o mapy akceptowane przez Wody Polskie, które dotyczą przede wszystkim obszarów w sąsiedztwie wód, czyli rzek i zbiorników wodnych (nie uwzględniają one infrastruktury miejskiej, za którą odpowiada samorząd – tę lukę mają uzupełnić miejskie mapy zagrożenia powodzią).
Co na to samorządowcy? Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich, podkreślił, że mapa zagrożeń powodziami miejskimi pozwoli miastom lepiej przygotować się do wyzwań związanych ze zmianami klimatycznymi. – Myślę, że bez problemu zachęcimy miasta do włączenia się w taki projekt – dodał.
Część samorządowców obawia się jednak, że Ministerstwo Infrastruktury nałoży na miasta obowiązek tworzenia map i nie zapewni finansowania tego działania. Przedstawiciel resortu zapewniał z kolei, że zadania związane z przeciwdziałaniem miejskim powodziom będzie można sfinansować m.in. ze środków unijnych.