Branża przetwórców tworzyw przekonuje, że problemy z implementacją dyrektywy w państwach Unii Europejskiej sprawiają, iż nieuniknionym scenariuszem jest rozbicie jednolitego rynku. Będzie to miało poważne skutki dla miejsc pracy i unijnych firm

Przypomnijmy, że dyrektywa SUP (Single-use plastics) zakłada m.in. eliminację z rynku jednorazowych sztućców i patyczków do uszu wykonanych z tworzyw sztucznych, ograniczenie stosowania jednorazowych plastikowych naczyń oraz znakowanie produktów zawierających plastik, takich jak podpaski, tampony, nawilżane chusteczki, wyroby tytoniowe z filtrami oraz filtry i kubki na napoje.
Termin implementacji przez państwa UE nowych przepisów do krajowych porządków prawnych minął 3 lipca. Jednak wiele krajów Wspólnoty, w tym Polska, jeszcze ich nie wprowadziło. Oznacza to, że ciągle obowiązują w nich dotychczasowe regulacje.
Wiceminister klimatu Jacek Ozdoba zapewnia DGP, że wdrożenie dyrektywy SUP traktuje jako priorytet legislacyjny i bez zbędnej zwłoki, jeszcze latem, Ministerstwo Klimatu i Środowiska skieruje projekt w tej sprawie do rozpatrzenia przez rząd. Jak już pisaliśmy („Z plastikowymi jednorazówkami pożegnamy się później” DGP nr 124/2021), projekt będzie też notyfikowany przez Komisję Europejską. Minister Ozdoba przypomina, że wytyczne KE do dyrektywy były opóźnione, a do projektu w toku konsultacji skierowano około 700 uwag, których opracowanie wymagało czasu.
Napięty harmonogram implementacji
Polski Związek Przetwórców Tworzyw Sztucznych przekazał DGP stanowisko Europejskiego Stowarzyszenia Przetwórców Tworzyw Sztucznych (EuPC) w sprawie wdrożenia dyrektywy plastikowej. EuPC wskazuje w nim na negatywne skutki napiętego harmonogramu implementacji nowych przepisów. Jak zauważa, między poszczególnymi krajami występują znaczące różnice w postępie prac w nadal toczących się procesach legislacyjnych w tej sprawie.
Podobnie jak Jacek Ozdoba, stowarzyszenie zwraca uwagę na to, że dopiero pod koniec maja – zaledwie miesiąc przed upływem terminu transpozycji – opublikowano długo debatowane wytyczne dotyczące wykładni i stosowania dyrektywy SUP.
– Gdyby zostały one przedstawione we właściwym czasie, mogłyby stanowić dla państw członkowskich doskonałe narzędzie do stworzenia jednolitych ram w kontekście transpozycji krajowej. Tak późne ich opublikowanie sprawiło jednak, że dokument stracił rację bytu – stwierdza EuPC.
– Zezwolenie na przesunięcie terminu, o co wnioskował nasz sektor na początku pandemii COVID-19, dałoby państwom członkowskim wystarczająco dużo czasu na właściwe rozważenie wszystkich opcji legislacyjnych, pracę nad harmonizacją przepisów i właściwe wykorzystanie objaśnień zawartych w wytycznych i innych aktach wykonawczych – zaznacza cytowany w stanowisku EuPC Alexandre Dangis, dyrektor zarządzający stowarzyszenia.
Szkodliwe rozbicie jednolitego rynku
Stowarzyszenie zwraca też uwagę, że pomiędzy państwami członkowskimi UE występują znaczne różnice, jeśli chodzi zarówno o harmonogram transpozycji nowych przepisów, jak i treść samych aktów prawnych. Zdaniem tej organizacji wynika to z tego, że dyrektywa plastikowa pozostawia szerokie pole do interpretacji dla krajowych ustawodawców. W efekcie państwa wypracowują na swoje potrzeby różne sposoby rozumienia wielu kluczowych pojęć, co ostatecznie uniemożliwi osiągnięcie celu dyrektywy, jakim jest harmonizacja przepisów w całej Unii.
Jako przykład kraju, w którym dochodzi do opóźnień – ze względu na niezwykle dużą liczbę uwag, jakie wpłynęły do projektu ustawy – podano Szwecję. Jak dodano, wiele krajów, w tym Rumunia i Bułgaria, nie poczyniło jeszcze żadnych realnych kroków w kierunku transpozycji. Z kolei Włochy są prawdopodobnie jedynym krajem, który podjął dyskusyjną decyzję o wyłączeniu tworzyw sztucznych na bazie biologicznej (tzw. biologiczne tworzywa) z zakresu działania ustawy implementującej.
– KE powinna była zdawać sobie sprawę, jak bardzo uciążliwy będzie wpływ dyrektywy SUP na działalność przedsiębiorstw oraz jak długo mogą trwać krajowe procesy legislacyjne. Zmian tych nie da się wprowadzić z dnia na dzień, w związku z czym nieuniknionym scenariuszem jest obecnie fragmentyzacja (rozbicie) jednolitego rynku, co będzie miało poważne skutki dla miejsc pracy i niesie zagrożenie poważnych strat w unijnych firmach – podkreśla Dangis.
Bałagan informacyjny nikomu nie pomaga
Na olbrzymi chaos informacyjny w tej materii, spowodowany przez „fałszywe doniesienia medialne o wejściu z początkiem lipca zakazu używania jednorazowych wyrobów z tworzyw sztucznych na terenie całej UE” zwraca uwagę Robert Szyman, dyrektor generalny Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych.
Według niego skutkuje to dezorientacją zarówno klientów branży, jak i hurtowni wyrobów plastikowych. Dodaje, ż niezorientowani w sprawie klienci detalicznych punktów gastronomicznych pytają, jak to możliwe, że nadal otrzymują wyroby serwowane na jednorazówkach.
– Dlatego cały czas podkreślamy z całą stanowczością – bez rozstrzygania, jakie są tego przyczyny – że z początkiem lipca br. stan prawny dotyczący wyrobów jednorazowych z tworzyw sztucznych w Polsce nie uległ zmianie – mówi Szyman Robert.
Podkreśla, że mimo braku przepisów implementujących dyrektywę SUP do polskiego systemu prawnego branża przetwórców prowadzi wiele działań przystosowawczych. – Są one niemałym wyzwaniem, gdyż nie możemy być do końca pewni, jak finalnie będą wyglądały przepisy, a nasze działania często oznaczają zakończenie pracy na maszynach, które z reguły nie są całkowicie zamortyzowane, i podejmowanie nowych inwestycji. To spore koszty i ryzyko – opisuje dyrektor generalny Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych.
Podkreśla, że tylko finalne przepisy krajowe mogą dać wiążącą odpowiedź, zwłaszcza w odniesieniu do produktów, wobec których dyrektywa wprowadza pewne wymagania i ograniczenia, takie jak znakowanie czy zmniejszenie stosowania. ©℗