Być może, w efekcie uwag otrzymanych w toku konsultacji, złagodzimy wymogi odnośnie do gastronomii - mówi w rozmowie z DGP Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska.

Przed nami wdrożenie dyrektywy o plastiku (tzw. dyrektywa SUP – od Single Use Plastics). Zakończyliście właśnie konsultacje projektu ustawy w tej sprawie. Czy z uwagi na czas pandemii i to, że część spośród adresatów nowych rozwiązań należy do najbardziej poszkodowanych przez COVID-19, tak jak gastronomia, jest szansa na przesunięcie terminu implementacji?
Jako Zjednoczona Prawica nie możemy doprowadzać do sytuacji, w której regulacje te w okresie pandemicznym czy postpandemicznym będą powodowały gigantyczne koszty. Być może, w efekcie uwag otrzymanych w toku konsultacji, złagodzimy wymogi odnośnie do gastronomii. Choć oczywiście branża już od dłuższego czasu jest świadoma tego, że czeka ją duża zmiana. Na pewno jednak lipcowy termin wejścia przepisów wdrażających dyrektywę SUP, z uwagi na kalendarz, jest trudny do dotrzymania. Jesteśmy zatem otwarci na konsultacje i rozmowy. Choć decyzje w tej kwestii podejmuje nie tylko nasze ministerstwo, ale także m.in. kancelaria premiera.
Rozumiemy jednak, że pańskim zdaniem przesunięcie tej implementacji jest zasadne.
Nie jestem entuzjastą tych rozwiązań, ale jesteśmy zobowiązani do wdrażania unijnego prawa. Przesunięcie transpozycji w czasie wiąże się z tym, że zostanie wszczęte postępowanie ws. ewentualnego ukarania Polski. Podobnie jak wiele innych państw UE, zwracaliśmy się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o derogację tych przepisów. Jednak odpowiedź Komisji była odmowna. Dla nas jest to podejście oderwane od rzeczywistości.
Z drugiej strony sama Komisja ma opóźnienia. Branża kosmetyczna sygnalizuje, że KE ciągle nie opublikowała, niezbędnych do wdrożenia dyrektywy, rozporządzenia wykonawczego oraz wytycznych, które powinny ukazać się już w połowie 2020 r. W efekcie w przypadku np. chusteczek nawilżanych wciąż nie wiadomo, jakie włókniny oraz jakie kategorie produktów zostaną nią rzeczywiście objęte. W konsekwencji przedsiębiorcy nie mogą przygotować się do jej wdrożenia.
Widzimy więc, że nawet organy europejskie nie są do końca przekonane, w jakiej formule ma to być wprowadzone, a co dopiero mówić o ustawodawcy, który musi to implementować.
Z kolei Związek Przedsiębiorców i Pracodawców krytykuje tzw. opłatę systemową w wysokości do 5 gr. Wpływy z jej tytułu mają trafić na pokrycie kosztów zagospodarowania odpadów powstałych z powodu wprowadzenia do obrotu wskazanych produktów jednorazowego użytku z tworzywa sztucznego oraz na stworzenie i utrzymanie publicznych systemów zbierania. Stoi na stanowisku, że jest to rozwiązanie parapodatkowe.
Pięć groszy to proponowana stawka maksymalna, faktyczne stawki dla konkretnych grup produktów określi rozporządzenie. Jesteśmy otwarci na uwagi. Trzeba jednak pamiętać o tym, że jesteśmy zobowiązani do implementacji przepisów UE.
Wątpliwości budzi też opłata produktowa, która ma wynosić maksymalnie 1 zł.
Określi ją rozporządzenie, które wypracujemy w toku konsultacji społecznych. Dla konsumenta system ten będzie analogiczny jak ten, który obowiązuje w przypadku toreb foliowych. Jeśli chodzi o handel hurtowy, analizujemy zgłoszone w tej kwestii uwagi.
A czy kubki z przykrywką i opakowania na jedzenie objęte będą jedną stawką tej opłaty?
Nie. Stawki będą zróżnicowane. Stawka 1 zł wskazana w projekcie jako maksymalna też – wskutek konsultacji, w tym na forum Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego – może ulec zmianie.
A kiedy możemy spodziewać się wersji projektu po konsultacjach?
W czerwcu. Zakładamy, że projekt może być istotnie zmieniony pod wpływem uwag zgłoszonych w procesie konsultacji społecznych.
Przejdźmy zatem do ROP. Kiedy możemy spodziewać się skierowania do konsultacji projektu ustawy w tej sprawie, od kilku dni znamy założenia?
Przed wakacjami.
Czy na tym etapie możemy już określić, kto będzie organizował system ROP?
Rolę regulatora, na wzór np. Urzędu Regulacji Energetyki, który zatwierdza taryfy dotyczące prądu, będzie pełnił Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy. Ma on bowiem dostęp do bazy danych odpadowych. Wyposażymy go dodatkowo w nowe instrumenty, które pozwolą na urealnienie procesu recyklingu, który do tej pory często jest tylko na papierze. Powtarzam, że dla nas najistotniejsze jest wyeliminowanie szarej strefy, która dziś funkcjonuje w obszarze potwierdzeń wykonania recyklingu.
W celu uszczelnienia systemu chcecie też zreformować organizacje odzysku. Przewidziany jest system swoistych akredytacji udzielanych organizacjom przez ministerstwo. Czy będziecie udzielać ich z automatu?
Nie będzie żadnych automatycznych decyzji. Wszystkie wnioski będą wnikliwie weryfikowane. Jest możliwe, że nawet duże organizacje nie przejdą przez to sito. Jako ustawodawca nie możemy pozwolić sobie na to, by w niewłaściwy sposób postępować w gospodarce odpadowej. Dla nas najistotniejsza jest ochrona środowiska, transparentność i to, aby system zaczął funkcjonować.
Wracając do IOŚ – nadzór nie oznacza organizowania systemu, czy, zgodnie z postulatami biznesu, rola ta może przypaść przedsiębiorcom?
Niezależnie od tego, kto będzie organizował system, najistotniejsze jest to, aby zaczął on funkcjonować. To, czy będzie to bardziej scentralizowane czy zorganizowane przez rynek, jest kwestią wtórną. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Regulator będzie też dysponował środkami?
Będzie doglądał systemu, ale siłą rzeczy przepływy będą realizowane tak, jak jest to przedstawione w założeniach. Częściowo środki będą kierowane do urzędów marszałkowskich, stamtąd do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a dalej do gmin. Częściowo zadania będą realizować organizacje odpowiedzialności producenta.
W jaki sposób gminy zostaną zasilone tymi pieniędzmi?
Opłata obejmie opakowania, które trafiają do gospodarstw domowych. Dlatego główny strumień środków pochodzący od wprowadzających opakowania, które są trudne do przetworzenia czy zagospodarowania, trafi do gmin, by po pierwsze dofinansować selektywną zbiórkę, po drugie uzupełnić lukę inwestycyjną. Także z tego powodu to NFOŚiGW będzie najlepszym, bo doświadczonym operatorem, gdy mowa o finansach. Natomiast Instytut Ochrony Środowiska będzie weryfikował realność wykonania poziomów recyklingu, proponował wysokość stawki w zależności od morfologii opakowania.
Czy obecne organizacje odzysku, a po zmianie organizacje odpowiedzialności producentów, będą dopłacały gminom do zbiórki odpadów?
Nie mogę powiedzieć nic więcej ponad to, co znalazło się w założeniach. Mamy sygnały, że projekt ROP będzie jednym z trudniejszych do wprowadzenia ze względu na występujące w tej spawie grupy interesów i chęć utrzymania przez nie status quo. Wiemy, że jest kilka środowisk, które będą próbowały wywrócić ten projekt do góry nogami.
Na razie ROP będzie mocno ograniczony, bo obejmie tylko opakowania, które trafiają do gospodarstw domowych…
System będzie się rozwijał. Widzę tu zadanie dla Centralnego Laboratorium Badawczego i dla grona naukowego przy Instytucie Ochrony Środowiska. Chcemy, aby powstała rada do spraw regulatora z udziałem przedstawicieli wielu środowisk. Na podstawie jej rekomendacji i dokumentacji przygotowanej przez regulatora, minister klimatu będzie podejmował decyzje dotyczące między innymi wysokości stawek opłat za opakowania.
A jesteście gotowi przystać na postulat recyklerów i rozszerzyć obowiązek stosowania recyklatu w opakowaniach, tak by nie dotyczył on tylko zawartości PET w butelkach o pojemności do 3 l, ale by objął też inne frakcje tworzyw sztucznych?
Dyrektywa odpadowa narzuca nam 30-procentowy udział recyklatu w 2029 r. Do tych poziomów będziemy chcieli dochodzić przy wprowadzaniu ROP. W ramach konsultacji rozważymy rozszerzenie tego obowiązku na inne frakcje. System będzie się rozwijał.
Czy Centralne Laboratorium Badawcze ma sprawdzać faktyczną zawartość recyklatu w opakowaniach?
Również, ale nie tylko. We współpracy z IOŚ mogłoby weryfikować np. klasyfikowanie odpadów, ich wpływ na środowisko oraz wskazywać, jak mogłyby one być wykorzystywane czy – w przypadku odpadów niebezpiecznych – unieszkodliwiane. Ta inicjatywa związana jest z nadzorowaniem przeze mnie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Dzięki niej mogą też powstawać polskie patenty. Chciałbym, żeby docelowo był to ośrodek badawczo-rozwojowy w zakresie wykorzystania potencjału gospodarki odpadowej.
Uzupełnieniem ROP ma być system kaucyjny. Jeżeli ROP ma zacząć obowiązywać 1 stycznia 2023 r., to ten system kiedy?
Co do ROP, to 1 stycznia 2023 r. jest terminem maksymalnym. Nie oznacza to jednak, że jeżeli proces legislacyjny przebiegnie sprawnie, nie przyspieszymy wejścia tej regulacji w życie. System kaucyjny nie wynika z regulacji unijnych. Cieszy się on dużą popularnością. Przedsiębiorcy wystąpili ze swoimi propozycjami. Przeanalizowaliśmy też to, jak takie systemy działają w innych krajach europejskich. Kończymy prace nad projektem ustawy w tej sprawie. Chcielibyśmy przedstawić jego założenia jeszcze w tym roku.
Na pewno system będzie bezparagonowy. Chcielibyśmy, by – dzięki temu, że będzie opłacał się przedsiębiorcom – był powszechny. Chcemy, aby nie obciążał nadmiernie mniejszych producentów. Oczekujemy też, że dzięki niemu nastąpi standaryzacja opakowań, co sprawi, że będą one znacznie bardziej niż obecnie zdatne do recyklingu.
Będą za niego odpowiadać przedsiębiorcy?
Jesteśmy zwolennikami tego, by był to raczej system prywatny niż państwowy.
A możemy już określić, jakiego rodzaju opakowania obejmie?
Butelki PET o pojemności do 3 l. Szklane butelki na piwo czy oranżadę.
A co z aluminiowymi puszkami?
Rozważamy to, choć akurat te odpady należą do pożądanych i nie zanieczyszczają środowiska tak jak pozostałe.
Rozmawiały Sonia Sobczyk-Grygiel i Katarzyna Nocuń