W obliczu zachowawczej polityki planowanej na najbliższe lata przez rządy Chin i Indii o zbudowanie transatlantyckiego „zielonego bloku” zabiega Waszyngton
W obliczu zachowawczej polityki planowanej na najbliższe lata przez rządy Chin i Indii o zbudowanie transatlantyckiego „zielonego bloku” zabiega Waszyngton
Bliżej scenariusza kontynuacji niż neutralności klimatycznej – tak komentatorzy ocenili zapowiedzi zawarte w chińskim pięcioletnim planie gospodarczym. W przedstawionym w piątek dokumencie nie pokazano, jak Pekin zamierza zrealizować obietnice przyspieszenia dekarbonizacji kraju.
Rozczarował m.in. brak wyraźnych kroków sygnalizujących zahamowanie rozwoju energetyki węglowej, które uważane jest za niezbędne do realizacji zadeklarowanej przez Xi Jinpinga neutralności klimatycznej do 2060 r. Skala rozbudowy chińskich mocy węglowych podważa efekty wygaszania tego typu energetyki w całej reszcie świata (w 2020 r. przybyło tam niemal 30 GW nowych mocy węglówek, gdy na całym świecie zredukowano ok. 17 GW). W zeszłym roku wydano pozytywne decyzje w sprawie budowy prawie 37 GW nowych mocy w węglu, a łącznie w planach jest w tej chwili niebotyczne 247 GW. Nadzieje na zmianę tego kursu odżyły po tym, jak główny urząd energetyczny został poddany kontroli i skrytykowany za swoją politykę węglową. Zamiast tego premier Li Keqiang oświadczył jednak, że chińska ścieżka zielonej transformacji opierać się będzie na nowych źródłach energii, ale także na „czystych i efektywnych metodach wykorzystania węgla”.
Chiński plan okazał się niezbyt ambitny, jeśli chodzi o emisje – nie określono ich twardego limitu, a ograniczanie tzw. intensywności emisyjnej gospodarki, czyli emisje CO2 przeliczane na jednostkę PKB, tak jak w poprzedniej pięciolatce tempo redukcji wyznaczono na 18 proc. Oznacza to, że przy utrzymaniu wysokiej dynamiki wzrostu gospodarczego chińskie emisje mogą nadal rosnąć, i to szybciej niż w poprzedniej pięciolatce. Pierwsze sygnały takiej właśnie, wysokoemisyjnej ścieżki rozwoju Chin wynikają z opublikowanych niedawno danych Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) – według nich w grudniu ub.r. emisje były o 7 proc. większe niż rok wcześniej.
Wiele wskazuje, że ścieżkę „brudnej” odbudowy gospodarki po pandemii przyjmie także trzeci co do wielkości największy emitent, Indie. Choć presja na ten kraj, by zadeklarować neutralność klimatyczną i podnieść cele na 2030 r. narasta, perspektywa ograniczania emisji jest nadal odległa, do czego przyczynia się dynamiczny wzrost konsumpcji. Wciąż rośnie tam także wydobycie węgla, którego wykorzystanie – według ekspertów – powinno zostać wygaszone najdalej do 2040 r. Dziś, mimo dynamicznego rozwoju sektora OZE, węgiel odpowiada za ok. 70 proc. produkcji energii. Na początku tego tygodnia narodowy koncern węglowy Indii zaaprobował kilkadziesiąt nowych inwestycji węglowych o łącznej wartości 6,4 mld dol. Jeśli zostaną zrealizowane, mogą zwiększyć podaż węgla o prawie 200 mln ton rocznie. Rząd Narendry Modiego chce też przeznaczyć dziesiątki miliardów dolarów na rozwój czystych technologii węglowych, których wpływ na ograniczanie emisji jest kwestionowany przez wielu specjalistów.
Doniesienia z Chin i Indii wskazują, że spełnienie nadziei na przełom, jakie towarzyszą planowanej na listopad konferencji klimatycznej COP26 w Glasgow, nie będzie łatwe. Gospodarz, Wielka Brytania, oraz Waszyngton, który czyni z dyplomacji klimatycznej swój produkt flagowy, starają się jednak wzmóc presję na „maruderów”. Pod wpływem zielonego zwrotu w Waszyngtonie swoją politykę koryguje już Brazylia. Konsolidacji „zielonego bloku” przed konferencją służyła zakończona właśnie wizyta Johna Kerry’ego w Europie. Podczas spotkania z przedstawicielami rządu w Londynie amerykański pełnomocnik ds. klimatu wezwał 20 największych emitentów (odpowiedzialnych za ponad 80 proc. gazów cieplarnianych trafiających do atmosfery) do natychmiastowych cięć emisji. A w Brukseli dyskutował m.in. o tym, jak wspólnymi wysiłkami UE i USA zachęcać inne kraje do podniesienia ambicji. ©℗
25–30 gigaton ekwiwalentu CO2 – przedział, w którym do 2030 r. powinny zmieścić się roczne globalne emisje gazów cieplarnianych, żeby zahamować ocieplenie w granicach 1,5 st. C. W 2019 r. wyemitowano na świecie ok. 52 gigaton
180 krajów z najmniejszą emisją wypuszcza do atmosfery tyle zanieczyszczeń co same Chiny
Źródła: IPCC, Rhodium Group
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama