Branża już zabrała się do wdrażania celów wyznaczonych na rok 2050. Oczekuje jednak wsparcia od UE
Cembureau, Europejskie Stowarzyszenie Przemysłu Cementowego zrzeszające 27 krajowych organizacji branżowych na kontynencie, wiosną zamierza przedstawić mapę drogową szczegółowo określającą, jak w ciągu najbliższych 30 lat dojść do stanu neutralności klimatycznej. To ważna deklaracja, ponieważ produkcja cementu to jedna z najbardziej emisyjnych branż na świecie – szacuje się, że odpowiada za 7 proc. emisji pochodzącej od człowieka, czyli zaledwie o 1 pkt proc. mniej niż samochody. Porównując tę skalę względem pojedynczych państw, więcej gazów cieplarnianych emitują jedynie Chiny i Stany Zjednoczone. Plan ma objąć produkcję i łańcuch dostaw.
Stowarzyszenie spodziewa się, że uda się zrealizować ten cel zarówno poprzez rozwój już istniejących technologii, jak i szerokie zastosowanie tych, nad którymi wciąż trwają jeszcze badania – np. zwiększenie elektryfikacji produkcji czy tworzenie klinkieru w niższych niż dotychczas temperaturach. Według szacunków Cembureau przełomowe rozwiązania mają wejść do komercyjnego użytku po 2030 r. To, wraz z pełnym wykorzystywaniem surowców wtórnych, ma zneutralizować podstawowy czynnik emisyjności tego przemysłu – rozkładu węglanu wapnia.
Polskie cementownie będą odgrywać istotną rolę w tej strategii. Nasz kraj jest bowiem trzecim (po Niemczech i Włoszech) największym producentem cementu na kontynencie. Wytwarza go rocznie prawie 19 mln ton, o wartości 6–7 mld zł. 13 zakładów zatrudnia ok. 4 tys. pracowników (wraz z podwykonawcami szacuje się zatrudnienie na 25 tys.). Krajowy sektor nie tylko zgadza się na ograniczenia i jest gotowy spełnić te wymogi, ale również aktywnie wpływał na kształt deklaracji. Jak wskazują przedstawiciele branży, na rzecz polskiego biznesu cementowego przemawia to, że regularnie obniża swoją emisyjność – w ciągu ostatnich 30 lat zmniejszono ją o 30 proc. – Obecnie aktualizujemy naszą krajową strategię zrównoważonego rozwoju, która określi dokładne cele dla Polski – mówi Xavier Guesnu, prezes Lafarge w Polsce. Jak dodaje, spółka przeznaczyła też już prawie 100 mln zł na inwestycje dotyczące zastosowania paliw alternatywnych.
Paradoksalnie, na drodze do bezemisyjności może stanąć restrykcyjna europejska polityka w tym zakresie. Koszty ponoszone na System Handlu Emisjami w ubiegłym roku osiągnęły średnio 25 euro za tonę, a zakłady w Polsce wydały na ten cel ponad 70 mln euro. Wraz z rosnącymi cenami energii elektrycznej przekłada się to na znaczne ograniczenie możliwości inwestycyjnych. Dlatego branża postuluje włączenie jej do rekompensat za wzrost cen energii czy wprowadzenie podatku od śladu węglowego dla produktów spoza UE. „Bez takich działań zagrożone jest funkcjonowanie przemysłu cementowego w Polsce do roku 2030, co raczej wyklucza naszą rolę w realizacji działań w ramach zeroemisyjnej gospodarki w roku 2050” – stwierdza polskie Stowarzyszenie Producentów Cementu.
Ewentualne ograniczenie produkcji w Europie przyniosłoby skutki odwrotne do zamierzonych – import tańszego surowca spoza UE zwiększyłby emisyjność nie tylko za sprawą niższych wymagań technologicznych na wschodnich rynkach, ale też z powodu konieczności transportu emitującego dwutlenek węgla. Według szacunków globalnie może to przełożyć się na wzrost emisji o 15 proc.
Proces dekarbonizacji według analityków może przynieść znaczący wzrost kosztów produkcji cementu. Według analiz brytyjskiego Burn Equity Research House mogą one wzrosnąć nawet o 61 proc.