Podwyżki opłat za odbiór śmieci mogą wynikać z monopolu na rynkach. Część samorządów sygnalizuje takie problemy. Sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Ankiety z pytaniami w tej sprawie wysłano do ponad 300 gmin. Odpowiedzi już spływają i są analizowane.
UOKiK chce zbadać skalę i przyczyny wzrostu cen za odbiór odpadów. Niektóre samorządy na początku roku wprowadziły bowiem drastyczne podwyżki; przed niektórymi widmo podniesienia cen wciąż stoi – tak jest m.in. w części gmin podwarszawskich. Przykładowo w Olsztynie od 1 kwietnia ceny wzrosną z 9,80 zł do 18 zł za odpady segregowane, a w przypadku niesegregowanych z 14,40 zł do 36 zł. W Łodzi od stycznia tego roku stawki za osobę poszły w górę z 7 zł do 13 zł (segregowane) i z 12 zł do 22 zł (niesegregowane). Podwyżki od lutego obowiązują w Lublinie – za śmieci segregowane w zabudowie wielorodzinnej w gospodarstwie domowym z trzema lub więcej osobami jest to wzrost z 39 zł do 63 zł, a za niesegregowane – z 39 zł do 126 zł.
Urząd w ankietach wysłanych do gmin pyta m.in. o „liczbę graczy na rynku”, czyli o podmioty biorące udział we wszystkich przetargach, o liczbę składanych ofert i ceny w RIPOK-ach. Gminy mogą poinformować także o zaobserwowanych nieprawidłowościach i „potencjalnie nieuczciwych zachowaniach” na rynku przetargów na gospodarowanie odpadami komunalnymi.
– Trudno mówić o konkurencyjności. De facto na naszym terenie śmieci odbierają dwa, trzy podmioty. Często jest tak, że do przetargów organizowanych przez poszczególne gminy zgłasza się jedna firma, co zmusza samorząd do unieważniania przetargu bądź też przyjęcia proponowanych stawek – mówi Michał Rudzki, burmistrz Karczewa. Gmina kilkanaście dni temu otrzymała pismo od firmy odbierającej śmieci, w którym formułuje ona oczekiwania, by podwyższyć opłatę, mimo że zawarta obecnie umowa jest ważna do końca tego roku. Problem dotyczy także większych miast. Na przykład Olsztyn w ciągu ostatnich sześciu lat przeprowadził trzy przetargi, do których zgłaszały się tylko dwie firmy.
Problemy związane z ograniczoną konkurencją ma w pewnym stopniu rozwiązać przygotowywana nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1454). Projekt jest na etapie Stałego Komitetu Rady Ministrów. W trzeciej już wersji tego dokumentu Ministerstwo Środowiska znosi regionalizację, co oznacza, że śmieci będzie można dowozić do regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK) na terenie całego kraju. To wyczekiwana przez samorządy zmiana. Obecnie odpady z gminy nie trafią do najbliższego RIPOK-u, jeśli jest on poza granicami województwa. To podnosi koszty transportu. – Różnice w stawkach w RIPOK-ach są znaczne: w Siedlcach cena za tonę to około 400 zł, a natomiast w okolicach Warszawy cena oscyluje w okolicach 600 zł – wyjaśnia DGP Michał Rudzki.
Warto jednak zauważyć, że konkurencyjność odpowiada tylko w części za podwyżki opłat za śmieci. Według samorządów można mówić o co najmniej kilku czynnikach. Jest to m.in. rosnąca od kilku lat opłata marszałkowska za składowanie odpadów. Rok temu było to 140 zł za tonę; w tym roku stawka wynosi 170 zł, a w przyszłym roku będzie to już 270 zł. Kolejny element to nowe zasady segregacji śmieci, które wszystkie gminy w Polsce będą obowiązywały od 2020 r., co – jak przekonuje część samorządów – przekłada się na większą liczbę kontenerów i częstość kursów śmieciarek.
Natomiast według Ministerstwa Środowiska na podwyżki cen za śmieci może wpływać także dotychczasowa polityka cenowa gmin. Jak zaznacza resort – często nieuwzględniająca realnych kosztów zagospodarowania odpadów, a na przykład jedynie usługę transportową. Kolejny czynnik to jakość zbieranych odpadów, czyli wartość surowców przekazywanych do recyklingu. Według MŚ na wysokość opłat nie powinna natomiast wpływać rosnąca opłata za ich składowanie. Resort podkreśla, że jest to niepożądana metoda przetwarzania odpadów, a wysokość opłaty marszałkowskiej ma skłaniać do recyklingu, który w 2020 r. ma wynieść 50 proc.
Jednak nie wszystkie samorządy podnoszą opłaty za wywóz śmieci. Nie planują tego m.in. Wrocław, Gdańsk, Kraków czy gmina Chełmno. Rozmówcy DGP przekonują, że korzystnie na stabilność śmieciowego rynku wpływa m.in. struktura własności odpadowej infrastruktury – jak w gminie Brzeszcze, gdzie samorząd ma 100 proc. udziałów w spółce handlowej zarządzającej RIPOK-iem.