Komisja Europejska przedstawiła pod koniec listopada plan zakładający, że do połowy tego stulecia UE stanie się neutralna pod względem emisji gazów cieplarnianych. Efektem ma być m.in. odejście od węgla w energetyce, a także zmniejszenie importu gazu.
W poniedziałek debatę na temat tych złożeń przeprowadzili unijni ministrowie odpowiedzialni za kwestie energetyczne. Dyskusja pokazała, że daleko do wypracowania jednolitego stanowiska.
"Szczególnie istotna jest sprawiedliwa transformacja uwzględniająca aspekty społeczno-gospodarcze, przeprowadzona z poszanowaniem indywidualnych uwarunkowań poszczególnych państw" - mówił polski minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Jak ocenił, założenia strategii nie wspierają takiego celu, ponieważ obciążenia wynikające z transformacji niskoemisyjnej rozłożą się w Europie nierównomiernie. "Wzbudzają mój niepokój zdecydowanie większe wyzwania i koszty, także społeczne, z którymi będą się mierzyć gospodarki o wysokim wykorzystaniu paliw węglowych. Taka sytuacja jest w Polsce. Występuje z winy dominacji Rosji sowieckiej w Polsce do 1989 roku" - podkreślił Tchórzewski.
Polski minister nie był sam w przedstawianiu problemu w ten właśnie sposób, bo również państwa Grupy Wyszehradzkiej, a także m.in. Bułgaria wskazywały na konieczność uwzględnienia specyfiki poszczególnych państw członkowskich.
"To będzie potężne wyzwanie dla naszego kraju biorąc pod uwagę specyfikę naszego koszyka energetycznego i nasze uwarunkowania geograficzne" - mówił o transformacji wiceminister energetyki Bułgarii Żeczo Stankow. Zwrócił uwagę, że konieczne przemiany w sektorze energetycznym będą wymagały bardzo poważnych środków.
Jak podkreślił, dla jego kraju ważne jest zapewnienie efektywnej kosztowo, sprawiedliwej i neutralnej technologicznie transformacji. Tłumaczył, że jakikolwiek wzrost cen energii będzie miał wpływ na społeczny odbiór tych zmian.
"Dla tych krajów, które jak Bułgaria mają duży udział węgla w produkcji energii, będziemy musieli pójść w kierunku wielkich inwestycji i bardzo aktywnych działań społecznych. Chcielibyśmy dysponować elastycznymi zasobami finansowymi, systemami finansowania na szczeblu europejskim, by zachęcać kraje do podejmowania reform" - oświadczył bułgarski wiceminister.
Jednak nie wszystkie państwa Europy Środkowo-Wschodniej prezentują swoje stanowisko w ten sposób. Minister energetyki Litwy Żygimantas Vaicziunas dopominał się o to, by KE przedstawiła scenariusz 100-procentowego pokrywania zapotrzebowania na energię ze źródeł odnawialnych do 2050 roku. "Taki scenariusz (...) stworzyłby szanse dla nas, abyśmy mogli osiągnąć cele porozumienia paryskiego, przynajmniej jeśli chodzi o UE" - oświadczył.
Liderem takiego podejścia jest w UE Luksemburg, którego ministrem energetyki jest ekolog Claude Turmes. Jak mówił w czasie dyskusji, priorytetem powinna być energia wiatrowa, słoneczna, a także przestawienie produkcji na niskoemisyjne tory.
Wsparł go minister energetyki Szwecji Anders Ygeman podkreślając, że odnawialne źródła energii, biomasa, energetyka jądrowa to niektóre z możliwości dających szanse na zeroemisyjną gospodarkę do połowy tego stulecia. "Transformacja dla całej UE to szansa na wzrost, na miejsca pracy" - wskazywał.
Za wyznaczeniem ścieżki przewidującej pełne pokrywanie zapotrzebowania energetycznego ze źródeł odnawialnych do 2050 roku opowiadali się też przedstawiciele Austrii i Holandii.
Wiceminister energetyki Niemiec Thomas Bareiss zwracał uwagę, że takie podejście to koszty dla gospodarki. "Na podstawie analiz widać, że tego rodzaju rozwiązania są droższe, powodują koszty. Podchodzę do tego dosyć sceptycznie. Musimy pamiętać o opłacalności ekonomicznej. Nie można sobie pozwolić, żeby miejsca pracy znikały z naszego przemysłu" - oświadczył.
Strategia KE ma być debatowana jeszcze przez innych ministrów odpowiedzialnych m.in. za środowisko, czy transport. Później mają się nią zająć na szczycie szefowie państw i rządów krajów UE.