Sposobem na jego zablokowanie ma być udowodnienie na unijnych forach negatywnego wpływu na populację dorsza. Działania włodarzy mogą jednak utrudnić realizację innej ważnej dla nas inwestycji, gazociągu Baltic Pipe.
Sposobem na jego zablokowanie ma być udowodnienie na unijnych forach negatywnego wpływu na populację dorsza. Działania włodarzy mogą jednak utrudnić realizację innej ważnej dla nas inwestycji, gazociągu Baltic Pipe.
Samorządowcy w ramach swojego lobbingu chcą wykorzystać Komitet Regionów, czyli organ doradczy UE, złożony z przedstawicieli samorządów lokalnych i regionalnych we Wspólnocie. Pretekstem do zablokowania lub przynajmniej zahamowania budowy kontrowersyjnego rurociągu ma być zmuszenie konsorcjum budującego Nord Stream 2 do ujawnienia, jak inwestycja wpłynie na ekosystem Morza Bałtyckiego.
/>
Prośba o pomoc
O takie dane do inwestora próbowali wystąpić już europejscy rybacy zrzeszeni m.in. w platformie Low Impact Fishers of Europe (LIFE). Ich prośby okazały się bezskuteczne, dlatego poskarżyli się samorządowcom z Komitetu Regionów. W praktyce cały ciężar tej inicjatywy spoczywa na polskich barkach. W ramach Komitetu Regionów od grudnia zeszłego roku działa grupa międzyregionalna ds. gazociągu Nord Stream 2. Zasiadają w niej przedstawiciele 10 państw (m.in. Danii, Finlandii, Węgier, Włoch, Niemiec, Litwy czy Łotwy), a jej pracom przewodniczy marszałek woj. zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz.
– Rybacy ze Szwecji, z Danii i Polski od dłuższego już czasu wskazują na degradację ekosystemu Morza Bałtyckiego i podkreślają, że jest to rezultatem m.in. gazociągu Nord Stream 1. Kolejne dwie nitki mogą jeszcze przyspieszyć ten proces, a wśród spodziewanych skutków wymienia się również utrudnienie reprodukcji zasobom naturalnym, które już dziś są na dramatycznie niskim poziomie. Jak podkreślają rybacy, szczególny regres zasobów nastąpił wraz z uruchomieniem gazociągu – podaje Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego.
Jak słyszymy, marszałek tego województwa przeszedł już do działania. – Wątpliwości przedstawione podczas prezentacji reprezentanta LIFE Platform zostaną podniesione na poziomie statutowych komisji Europejskiego Komitetu Regionów. Marszałek Olgierd Geblewicz jest członkiem komisji NAT, która skupia się m.in. na kwestiach związanych z polityką morską. W związku z tym zaprezentuje ten problem na forum komisji i poprosi o oficjalne wystąpienie w tej kwestii do konsorcjum Nord Stream 2 – informuje Marek Mucha z biura prasowego urzędu marszałkowskiego w Szczecinie. Jak dodaje, zagrożenie dla dorsza stanowi problem w skali europejskiej. – Gdyby potwierdziły się obawy, iż budowa gazociągu Nord Stream 2 stanowi bezpośrednie zagrożenie dla akwakultury Bałtyku, Komitet Regionów jako ciało doradcze może wystąpić z inicjatywą własną opracowania opinii na ten temat, która następnie zostanie przekazana do Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Rady Europejskiej – wskazuje Marek Mucha.
Reakcji konsorcjum budującego Nord Stream 2 można się domyślić. Już w ubiegłym roku w urzędzie wojewódzkim w Szczecinie jego przedstawiciele na otwartym spotkaniu przekonywali, że zmniejszenie wielkości połowów rozpoczęło się już w 2000 r., a więc 11 lat przed uruchomieniem pierwszej nitki gazociągu. Z kolei badania przeprowadzone po tym, jak Nord Stream 1 ruszył, miały nie wykazać żadnego wpływu na populację ryb.
Nie zawsze chodzi o wygraną
Czy działania, w które zaangażowali się nasi samorządowcy, mogą coś zmienić? – Komitet nie może wpływać na budowę Nord Stream 2, podobnie jak Komisja Europejska. Pozwolenia budowlane są przyznawane przez kilka państw członkowskich już w ich wyłącznych strefach ekonomicznych – tłumaczy Wioletta Wojewódzka ze służb prasowych Komitetu Regionów.
Jednak KE patrzy na Nord Stream 2 krzywym okiem. Jeszcze w kwietniu przedstawicielstwo KE w Warszawie na pytania DGP ws. Nord Stream 2 odpowiedziało dość lakonicznym komunikatem, w którym zapewniano o dokładaniu wszelkich starań, by rurociąg operował w sposób „transparentny i niedyskryminujący”. Poza oficjalnymi komunikatami przedstawiciele KE wyrażają się już ostrzej. – Jeśli ten gazociąg zostanie zbudowany, to będzie naruszać zasady przejrzystości oraz niedyskryminującego i równego dostępu [do gazociągu dla firm handlujących gazem – red.] – tak w kwietniu na jednej z konferencji mówił Dominique Ristori, kierujący dyrektoriatem KE ds. energii, a cytowany przez ukraińską agencję prasową UNIAN i rosyjską Interfax.
Jednak w połowie maja konsorcjum budujące Nord Stream 2 rozpoczęło pierwsze prace. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 r.
Część samorządowców w rozmowach z nami wskazuje, że nie zawsze chodzi o to, by w danej sprawie wygrać, ale pokazać, że podjęto chociaż próbę interwencji nawet w z góry przegranej sprawie. – Na pewno jest to kwestia strategiczna nie tylko dla władz woj. zachodniopomorskiego, ale także dla władz Szczecina i Świnoujścia, które są pod presją tamtejszych portów morskich. Przedstawiciele ich zarządów nieraz podkreślali, że planowany gazociąg może ograniczyć plany rozwojowe portu, związane z budową głębokowodnych terminali kontenerowych czy obsługą jednostek o głębszym zanurzeniu. Dlatego nie wykluczam, że w całej sprawie chodzi tylko o pokazanie, że nie patrzyliśmy bezczynnie. W roku wyborczym to dość ważne – komentuje jeden z włodarzy z woj. zachodniopomorskiego.
Działania lobbingowe, w które zaangażowali się polscy samorządowcy, mogą mieć dalekosiężne konsekwencje. – Niezależnie od tego, czy Nord Stream 2 uda się zablokować, czy nie, pewne jest to, że tego typu zagrywki mogą się na nas zemścić przy okazji inwestycji, na której nam zależy, czyli Baltic Pipe – mówi nam osoba zaangażowana w ten projekt. Gazociąg ma nam dać dostęp do gazu ziemnego ze złóż norweskich (nawet 10 mld m sześc. rocznie), zaś pierwsza rura Baltic Pipe ma być położona na dnie Bałtyku w 2020 r.
Nord Stream 2, budowany między Rosją a Niemcami z pominięciem państw bałtyckich czy Polski, pozwoli na zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu i – zdaniem przeciwników tej inwestycji – jeszcze bardziej uzależni Europę od polityki surowcowej Moskwy. Z kolei Baltic Pipe, łączący Polskę i Danię, postrzegany może być jako swoista konkurencja wobec Nord Stream. Dlatego teraz próby torpedowania drugiej nitki niemiecko-rosyjskiego gazociągu mogą spotkać się z zakulisowymi działaniami odwetowymi w wykonaniu znacznie potężniejszych graczy niż Polska.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama